Tajne rozmowy USA i Rosji. To może oznaczać tylko jedno
- Zawsze się prowadzi rozmowy. Jak się ich nie prowadzi, to się strzela - mówi ekspert ds. bezpieczeństwa prof. Daniel Boćkowski. W ten sposób odniósł się do doniesień amerykańskich gazet o rozmowach, jakie z Rosjanami prowadzi Jake Sullivan. Jak pisze BBC, doradca Joe Bidena potwierdził, że jest ciągły kontakt z Moskwą. Zdaniem byłego ambasadora RP w USA Ryszarda Schnepfa, oznacza to, że Amerykanie - przez rozmowy z Rosjanami - próbują obniżyć napięcie, które pojawiło się w związku z groźbami nuklearnymi.
Jake Sullivan potwierdził, że "kanały komunikacji między Waszyngtonem a Moskwą pozostają otwarte pomimo wojny w Ukrainie" - napisał we wtorek serwis BBC.
Przypomnijmy, "The Wall Street Journal" poinformował wcześniej, że w ostatnich miesiącach doradca amerykańskiego prezydenta ds. bezpieczeństwa Jake Sullivan prowadził poufne rozmowy z sekretarzem rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołajem Patruszewem i doradcą prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej Jurijem Uszakowem.
Tajne rozmowy miały się odbywać w czasie, gdy relacje między Białym Domem i Kremlem znacząco się pogorszyły, a rosyjski dyktator i jego sojusznicy otwarcie grozili użyciem broni jądrowej.
Negocjacje Ukrainy i Rosji
Podobny artykuł pojawił się w "The Washington Post". W gazecie czytamy, że administracja prezydenta Joe Bidena nieoficjalnie zachęca władze Ukrainy do zasygnalizowania otwartości na negocjacje z Rosją. Amerykanie mają też nakłaniać Ukraińców do rezygnacji z postulatu, że rozmowy pokojowe będą możliwe tylko po odsunięciu od władzy Władimira Putina.
- Nie naciskamy na Ukraińców, by podjęli negocjacje z Rosją, bo to Ukraińcy najbardziej chcą zakończenia tej wojny, choć Rosja nie jest zainteresowana rozmowami - odpowiedział na te doniesienia rzecznik Departamentu Stanu Ned Price.
- Doradca prezydenta może prowadzić rozmowy, jakie chce, ale o wszystkim zdecydują ostatecznie na Kremlu i w Ukrainie. Moim zdaniem, żadna ze stron nie jest gotowa na negocjacje i rozmowy. Nie po tym, co się teraz dzieje. Gdyby prezydent Ukrainy zaczął rozmawiać z Rosją, to straciłby wiele w oczach społeczeństwa. Z kolei Rosja nie ustąpi, bo chce udowodnić, że Ukraina jest słaba - twierdzi prof Daniel Boćkowski, ekspert od spraw terroryzmu z Uniwersytetu w Białymstoku.
- To tak, jakbyśmy pytali w 1943 roku, czy Niemcy się poddadzą. Takie rozmowy niczego nie przyniosą. To będzie kwestia tego, komu będzie się opłacało dalej prowadzić wojnę. Na ile Rosja będzie słaba, na ile Chiny będą chciały wykorzystać tę sytuację. W tym momencie jest za dużo opcji w grze, żeby na stole pojawiły się negocjacje - dodaje.
I przypomina, że przez zimę sytuacja może się całkowicie zmienić. - Jak będzie wyglądała dalsza pomoc z Zachodu? Czy będą jakieś działania rosyjskie? Jak będzie wyglądała wojna pozycyjna? - na te pytania nikt nie zna teraz odpowiedzi, dlatego Boćkowski z dużym dystansem podchodzi do doniesień amerykańskich gazet.
"Ktoś próbuje uspokoić nastroje"
Z kolei były ambasador RP w USA zastanawia się, dlaczego te informacje wyciekły do mediów. - Nie widać, żeby te rozmowy były poufne, skoro główne dzienniki amerykańskie się do nich odnoszą - mówi Ryszard Schnepf.
Jego zdaniem, Amerykanie przez rozmowy z Rosjanami próbują obniżyć napięcie, które pojawiło się w związku z nuklearnymi groźbami. - Stany Zjednoczone na poważnie potraktowały pogróżki Putina i zapewniły, że konsekwencje użycia broni jądrowej mogą być dla Rosji dramatyczne w skutkach. Ten temat nie schodzi z agendy - przypomina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te dwa miejsca są dla Rosji kluczowe. "Decydujące dla losów wojny"
Schnepf uważa, że nawet jeśli odbyły się rozmowy na temat warunków negocjacji Ukrainy i Rosji, to raczej miały one na celu wysondowanie nastrojów. - Tutaj nic nie odbędzie się bez wiedzy, zgody i udziału strony ukraińskiej. Amerykanie nie chcą podejmować żadnych poważniejszych kroków bez konsultacji z sojusznikami, a zwłaszcza z krajem dotkniętym wojną. To byłby strzał w kolano - mówi.
Doniesienia medialne nie wskazują jednoznacznie z czyjej inicjatywy dochodzi do rozmów. - Komuś zależało, żeby te informacje przedostały się do opinii publicznej. Pamiętajmy, że wojna trwa już kilka miesięcy, pojawia się zmęczenie działaniami wojennymi, stanem gospodarki oraz złymi perspektywami na przyszłość - dodaje.
- Ewidentnie ktoś próbuje uspokoić nastroje - twierdzi. Jego zdaniem, to też dobry sygnał, że "dyplomacja jest aktywna, a nie zamurowana".
Na doniesienia amerykańskich mediów zareagowały władze Niemiec. - Tylko Ukraina może zdecydować, kiedy prowadzić negocjacje pokojowe z Rosją. Jest to wyłącznie decyzja kierownictwa w Kijowie, kiedy i w jakich warunkach uzna ono, że czas jest odpowiedni - stwierdziła rzeczniczka rządu w poniedziałek w Berlinie. W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Niemiec.
Klęska Rosjan drogą do negocjacji?
Według włoskiej gazety "La Repubblica", NATO i Unia Europejska uważają, że klęska rosyjskiej armii w starciu w obwodzie chersońskim może nabrać strategicznego znaczenia z punktu widzenia politycznego i dyplomatycznego.
Jak czytamy, "klęska armii rosyjskiej przy jednej z najważniejszych bram do Morza Azowskiego i Krymu może oznaczać realną okazję do rozpoczęcia pierwszych prawdziwych negocjacji z Moskwą".
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski