Skandal w Kościele. Jest decyzja ws. śledztwa przeciwko Benedyktowi XVI

Papież Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał, był podejrzany o pomoc w podjęciu decyzji personalnej wobec sprawcy przemocy seksualnej, ale sprawa została umorzona - poinformowała prokuratura w Monachium.

Jest decyzja ws. śledztwa przeciwko Benedyktowi XVI
Jest decyzja ws. śledztwa przeciwko Benedyktowi XVI
Źródło zdjęć: © East News | Donatella Giagnori / EIDON

22.03.2023 | aktual.: 22.03.2023 08:30

Nieco ponad rok temu raport o przemocy seksualnej w archidiecezji Monachium i Fryzyngi trafił na pierwsze strony gazet, ale teraz dochodzenie dobiegło końca. Nie wniesiono oskarżenia, pozostały jednak pytania bez odpowiedzi.

Brak dowodów lub przedawnienie

Ponad 40 niewyjaśnionych przypadków, wysoko postawieni podejrzani, ale żadnych zarzutów: po przedstawieniu ekspertyzy na temat przemocy seksualnej w archidiecezji Monachium i Fryzyngi prokuratura w Monachium umorzyła śledztwo przeciwko byłym arcybiskupom - kardynałowi Josephowi Ratzingerowi i kardynałowi Friedrichowi Wetterowi w związku z podejrzeniem o pomocnictwo.

Jak poinformowano, "trzech ówczesnych funkcjonariuszy kościelnych" zostało w trakcie śledztwa "zarejestrowanych jako podejrzani". Oprócz papieża-emeryta Benedykta XVI, który jako kardynał Ratzinger był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi w latach 1977-1982, i jego następcy Friedricha Wettera, dotyczy to także byłego wikariusza generalnego Gerharda Grubera. Dochodzenia "nie doprowadziły do wystarczającego podejrzenia działań przestępczych ze strony objętych nimi osób".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Pomniki papieża usunięte? Posłanka Jachira ma pomysł

"W szczególności badano, czy urzędnik kościelny poprzez decyzję personalną dopomógł w popełnieniu aktu nadużycia, który został później popełniony przez księdza i czy akt nie uległ przedawnieniu" - poinformowała prokuratura w Monachium.

"Jednak albo nie znaleziono dowodów, które można by zakwalifikować jako pomocnictwo, albo takie przestępstwo nie może być już ścigane z powodu przedawnienia" - głosi oświadczenie odnoszące się do byłego arcybiskupa Monachium i Fryzyngi. "W związku z tym w niniejszym postępowaniu nie doszło do przesłuchania podejrzanych osób odpowiedzialnych, a tym samym do zawiadomień o wszczęciu postępowania i do jego umorzenia" - podała prokuratura.

Sprawa księdza H.

Prokuratura monachijska wszczęła dochodzenia na podstawie przedstawionej w 2022 roku ekspertyzy kancelarii prawnej Westpfahl Spilker Wastl (WSW) i zbadała 45 przypadków, w których wysocy rangą przedstawiciele Kościoła katolickiego byli podejrzani o pomoc w aktach nadużyć poprzez swoje niewłaściwe postępowanie wobec ich sprawców. - Istniały możliwe akty pomocnictwa i podżegania ze strony funkcjonariuszy kościelnych - powiedziała prokurator Angela Miechielsen.

Działania prokuratury wspierała policyjna grupa dochodzeniowa "Kielich" ("Kelch"). Według prokuratury 39 z tych spraw zostało natychmiast zamkniętych, w sześciu przypadkach prowadzono bardziej intensywne śledztwo. Jest wśród nich sprawa księdza H., recydywisty, który został przeniesiony z diecezji w Essen do diecezji monachijskiej z powodu ówczesnych nadużyć i wielokrotnie molestował tam dzieci, gdy Joseph Ratzinger był w niej arcybiskupem.

- W tym przypadku (sprawa 41 z raportu kancelarii WSW) Joseph Ratzinger figurował jako obwiniony, podobnie jak w przypadku innego krzywdziciela (sprawa 40) - mówiła prokurator Miechielsen.

Ponieważ jednak przestępstwa tych księży uległy już przedawnieniu, dotyczy to także ewentualnego oskarżenia o pomocnictwo w tych przestępstwach. To właśnie jest powodem umorzenia postępowania. Czy i w jakim stopniu późniejszy papież popełnił wówczas przestępstwo, nie było już zatem badane. - Gdy tylko następuje przedawnienie, nie prowadzimy już dłużej dochodzenia - wyjaśniła prokurator Miechielsen.

"Szafka z trucizną"

Biograf Ratzingera Peter Seewald postrzega wynik śledztwa jako potwierdzenie wypowiedzi papieża-emeryta. Już raport kancelarii WSW nie zawierał "ani jednego dowodu na niewłaściwe postępowanie lub pomoc byłego arcybiskupa Monachium w tuszowaniu sprawy". W raporcie tym Joseph Ratzinger został oskarżony o osobiste uchybienia w kilku przypadkach.

Kardynał Friedrich Wetter był uznany za obwinionego w pięciu postępowaniach, podobnie jak były wikariusz generalny Gerhard Gruber. Jedno z tych postępowań dotyczyło nieżyjącego już kapelana szpitalnego w Rosenheim, który był podejrzany o wykorzystywanie seksualne ministrantów, oraz spraw z początku lat 2000, które mogą być jeszcze nieprzedawnione.

W związku z tą sprawą (numer 26 z raportu o nadużyciach kancelarii WSW) prokuratura przeszukała w połowie lutego br. także pomieszczenia archidiecezji monachijskiej i pałac arcybiskupi. Celem było odnalezienie tzw. szafki z trucizną, w której zamykano informacje o duchownych dopuszczających się nadużyć. Szafka ta została jednak zlikwidowana w 2011 roku, a znajdujące się w niej dokumenty włączono do odpowiednich teczek personalnych, co potwierdził również obecny arcybiskup Monachium i Fryzyngi, kardynał Reinhard Marx.

Łagodne traktowanie

Prokuratura wystawia jemu i jego archidiecezji dobre świadectwo. Podkreśla dużą gotowość do współpracy z jego strony. Starszy prokurator Hans Kornprobst mówi nawet o "bezwarunkowej chęci wyjaśnienia sprawy". - Nigdy nie było podejrzeń, że coś może nie być kompletne - Kornprobst bronił się przed zarzutami, że jego urząd przez lata był zdecydowanie zbyt łagodny dla Kościoła. - Dlaczego właściwie mielibyśmy być szczególnie łagodni wobec Kościoła? - pytał.

Krytycy zarzucają prokuraturze, że już w 2010 roku zażądała oddania kościelnych akt; po tym, gdy pierwszy raport o nadużyciach w archidiecezji został przygotowany, ale nie został opublikowany.

Z perspektywy czasu Hans Kornprobst podziela ten pogląd, ale mówi też, że duża część raportu była tak niejasno sformułowana, że nie wystarczyłaby na sformułowanie wstępnego podejrzenia, które jest niezbędne do rozpoczęcia śledztwa. Jego zdaniem nawet w tamtym czasie dochodzenia nie doprowadziłyby do "znacząco odmiennych wyników w zakresie prawa karnego".

Natomiast w przypadku księdza H. sprawa przedawniła się dopiero w 2012 roku, czyli dwa lata po sporządzeniu pierwszej ekspertyzy. Czy i jak ta sprawa została wymieniona w pierwszej ekspertyzie, prokuratura nie była w stanie odpowiedzieć.

Źródło: Deutsche Welle

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (767)