Jest decyzja ws. profesora KUL. "Sposób stawiania zarzutów urąga wszelkim standardom"
Komisja dyscyplinarna Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego podjęła decyzję ws. księdza Alfreda Wierzbickiego, kierownika Katedry Etyki KUL. W przeszłości duchowny krytykował wspieranie przez Kościół Prawa i Sprawiedliwości oraz stanowisko polskiego Kościoła wobec mniejszości seksualnych i prawa do aborcji.
Publiczne wypowiedzi księdza Alfreda Wierzbickiego były przedmiotem postępowania komisji dyscyplinarnej KUL. Duchowny ściągnął na siebie uwagę komisji w styczniu 2020 roku. Łącznie usłyszał sześć zarzutów.
W czwartek komisja postanowiła uniewinnić księdza Wierzbickiego, o czym poinformował Onet. Chodziło m.in. o zarzuty dotyczące krytyki stanowiska episkopatu i Kościoła katolickiego, a także krytyczny stosunek wobec działalności Fundacji Życie i Rodzina. Postępowanie wobec pozostałych zarzutów zostało umorzone.
Decyzja komisji była satysfakcjonująca dla duchownego. - Jestem usatysfakcjonowany rozstrzygnięciem. Komisja postępowała zgodnie ze standardami prawnymi i akademickimi - mówił po ogłoszeniu wyroku. - Natomiast samo skierowanie sprawy do komisji dyscyplinarnej oraz sposób stawiania zarzutów przez rzecznika urąga wszelkim standardom kultury akademickiej. Ta kwestia powinna być przedmiotem debaty publicznej - dodał.
Zarzuty wobec publicznych wypowiedzi
Wypowiedzi, które stanowiły przedmiot postępowania dotyczyły m.in. krytyki innego pracownika uczelni, księdza prof. Tadeusza Guza, który przekonywał, że koronawirusem nie można zakazić się podczas mszy. Komentując te słowa na antenie TVN24 w programie "Kropka nad i", ksiądz Wierzbicki stwierdził: "można być profesorem, ale można być też skończonym durniem". Słowa te spotkały się z reakcją ze strony rzecznika dyscyplinarnego uczelni, który uznał, że wypowiedź była obraźliwa i naruszała godność profesora Guza.
Duchownemu zarzucono również możliwe przekroczenie obowiązków. Miało się ono polegać na surowej ocenie stanowiska episkopatu w sprawie mniejszości seksualnych. Ksiądz Wierzbicki w wywiadzie dla Onetu mówił, że Kościół powinien poważniej traktować to, co mówi nauka na temat homoseksualizmu, a nie powtarzać, że jest on grzechem.
To nie jedyna krytyka episkopatu ze strony księdza Wierzbickiego. We wrześniu 2020 roku na antenie TVN24 zarzucił biskupom odejście od rdzenia chrześcijaństwa.
Komisja analizowała również zarzut związany z wypowiedzią dla radia TOK FM z grudnia 2016 roku. W trakcie rozmowy ksiądz Wierzbicki stwierdził, że Kościół "wyszedł na głupka" na poparciu dla Prawa i Sprawiedliwości. Dodał też, że biskupi "nie rozumieją, czym jest demokracja".
KUL zarzucał księdzu Wierzbickiemu naruszenie swoich obowiązków poprzez "krytyczną i fałszywą tezę na temat polityki i nauczania Kościoła katolickiego wobec związków homoseksualnych". Zarzut związany był z jego wypowiedzią, w której stwierdził: "Kościół jest jednoznaczny: homoseksualizm jest złem. Zastanawiam się jednak, czy nie powinniśmy zrewidować tego poglądu. Nauka mówi nam więcej, niż wiedział człowiek biblijny". Przekonywał też, że związki partnerskie nie uderzyłyby w rodzinę.
Ostatni zarzut dotyczył podpisania przez księdza Wierzbickiego "apelu zwykłych księży" w sprawie aborcji. W zarzucie zwrócono uwagę na postawione w nim pytanie, czy "można w tej sytuacji nakazać kobiecie urodzić dziecko, skazane na bezmierny ból, a matkę, bo niestety często kobiety zostają w tej sytuacji same, obarczyć obowiązkiem opieki nad tym dzieckiem, co ją może do głębi unieszczęśliwić? Czy prawo może wymagać od kobiety takiego heroizmu?".
Treść zarzutów ujawnił mediom sam ksiądz Wierzbicki. Wcześniej ich przekazania odmawiał KUL, tłumacząc to dobrem postępowania.
Źródło: tvn24.pl