"Jest coraz słabszy". Media donoszą o zdrowiu Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński właściwie namaścił Mariusza Błaszczaka na swojego następcę. Jak mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości w kuluarach, prezes partii coraz bardziej obawia się o swoje zdrowie.
Jak ujawniliśmy w sierpniu w Wirtualnej Polsce, Jarosław Kaczyński chce namaścić Mariusza Błaszczaka na swojego następcę. Tak też się stało - prezes PiS przyznał w rozmowie z Radiem Maryja, że gdyby to zależało od niego, Mariusz Błaszczak - obecnie przewodniczący klubu parlamentarnego PiS - zostałby nowym szefem ugrupowania.
Jak nieoficjalnie mówią członkowie partii, za tym namaszczeniem stać mają nie tylko względy polityczne, ale i pogarszający się stan zdrowia Jarosława Kaczyńskiego - informuje "Newsweek".
Źle miało być już w okresie wyborów parlamentarnych jesienią 2023 r. Intensywna kampania dała się we znaki prezesowi Kaczyńskiemu, aż w końcu "ryzyko było zbyt duże". - Prezes obawiał się, że coś może mu się stać. Fizycznie jest coraz słabszy. Jeśli coś by go wyłączyło na dłuższy czas, to partia zostałaby bez głowy - przyznał w rozmowie z tygodnikiem jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Trzeba dbać o niego"
Członkowie partii zapewniają, że najbliżsi współpracownicy Kaczyńskiego zwracają szczególną uwagę na jego zdrowie. Pilnują systematycznego brania leków i przestrzegania specjalnej diety.
"Nie sprzyjają mu - z czego sam żartuje - 'zapasy; na brzuchu. Jednak ostatnio wyraźnie schudł" - czytamy w "Newsweeku". - Trzeba dbać o niego - mówi w rozmowie z tygodnikiem jeden z polityków PiS.
Nieustannie dokuczają Kaczyńskiemu również kolana. Prezes PiS jest po dwóch operacjach i ma wszczepione endoprotezy stawów. Kaczyński zrezygnował z chodzenia o kulach. Ból ma być jednak na tyle dotkliwy, że uniemożliwia politykowi m.in. przyklękanie podczas mszy świętej.
Źródło: "Newsweek"