Jeśli nie teraz, to później Kościół może dać sobie spokój. Czas zabrać głos w sprawie Polski
Politycy PiS masowo uczestniczą w uroczystościach religijnych, a hierarchowie nie zabierają głosu w sprawie reform „dobrej zmiany”. Wrażenie: Kościół popiera PiS. W samym Kościele musi się jednak gotować od emocji. Biskup gliwicki Jan Kopiec dostrzegł właśnie "upartyjnienie państwa przez jedną opcję”.
Prezydent Andrzej Duda łapiący hostię w czasie mszy w Wilanowie. Premier Mateusz Morawiecki ogłaszający odbudowanie wartości rodziny poprzez wiarę na Jasnej Górze. Rozmodleni marszałek Sejmu i Senatu. Rozmodleni ministrowie i posłowie PiS. Klękali przyjmując komunię, a potem wracali do swojej ciężkiej pracy. Likwidowali kolejno niezależność Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego, łamali trójpodział władzy. Robili to przy milczeniu Kościoła.
Partia z Kościołem, Kościół z partią?
Odbiór jest prosty. Ponieważ Kościół, którego autorytetem PiS podpierał się w każdej możliwej sytuacji, milczy, to znaczy, że popiera PiS i wszystko co partia Jarosława Kaczyńskiego robi.
„Co powoduje, że w sytuacji, gdy jawnie łamana jest Konstytucja RP, nie słychać głosu Kościoła Polskiego? Gdzie jest Kościół Prymasa Tysiąclecia, Wielkiego Jana Pawła, Prymasa Glempa?” – pytał Roman Giertych w liście skierowanym do Konferencji Episkopatu Polski oraz Nuncjusza Apostolskiego. I kontynuował: „Czyż nie jest oczywiste, że w momencie, gdy całość władzy sądowniczej, wykonawczej, ustawodawczej będzie zależeć od woli jednego człowieka, to również prawa, które dają tak unikalną pozycję Kościoła w Polsce na tle państw Europy i świata staną się fikcją? Bo tam, gdzie nie ma Państwa Prawa, to nie istnieją żadne prawa”.
Nie, Konferencja Episkopatu Polski do dziś nie zabrała głosu w sprawie łamania praworządności. Po raz pierwszy od dawna usłyszeliśmy jednak głos jednego z hierarchów. I nie był to głos przychylny rządzącym.
Głos bpa Jana Kopca
- Zaniedbaniem z naszej strony jest zbyt duże pobłażanie dla procesu „upartyjniania” państwa przez jedną opcję – stwierdził w rozmowie z KAI biskup Jan Kopiec. - Reforma państwa, która zawsze jest potrzebna, tego nie wymaga. To jest grzech, który popełniamy.
W dalszej części rozmowy bp Kopiec już bezpośrednio przedstawił ocenę tego, co dzieje się pod rządami PiS. Na pytanie, kiedy Kościół nie może milczeć w sprawach społeczno-politycznych, biskup Kopiec odpowiedział: - W sytuacjach, kiedy naruszony zostaje porządek nie tylko konstytucyjny, ale porządek moralny gwarantujący normalny rozwój każdej społeczności. Również wtedy, kiedy widzimy, że władza jest nadużywana, bądź gdy nadużywane są środki, którymi ona dysponuje. Także wtedy, kiedy naruszane są podstawowe prawa człowieka, np. prawo do godności osoby ludzkiej czy prawo do życia.
Hierarcha dostrzegł również, że „zdarza się popieranie określonej partii przez poszczególnych duchownych czy biskupów. A to nie powinno mieć miejsca”.
Podziału w samym Kościele istotnie nie da się ukryć. Niemal w tym samym czasie, gdy biskup udzielał wywiadu KAI, w pobliskiej Bielsko-Białej ksiądz z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa zachcał parafian do uczestnictwa w nieszporach, w czasie których mogliby pomodlić się w intencji "ustania protestów przeciw reformie polskiego sądownictwa". Protesty określone zostały jako "niebezpieczne", a za reformą ma się rzekomo opowiadać "większość" społeczeństwa.
Potem będzie już za późno
Wiem, że wyrażenie przez Episkopat oficjalnego stanowiska w sprawie praworządności może być ryzykowne. Efekt może być taki, że Kościół zostanie zaatakowany za wtrącanie się w sprawy świeckiego, demokratycznego państwa. Wkrótce to państwo demokratyczne może już jednak nie być, a wspólny głos Kościoła nie będzie miał już żadnego znaczenia. Dawniej mieliśmy wroga zewnętrznego - zaborców, hitlerowców, komunistów. Dzisiaj to Polak Polakowi jest wrogiem.
Członek PiS z chęcią przyłożyłby temu z PO. Ten z PO radośnie przykopałby temu z PiS i Kukizowcom, którzy z rozkoszą przykładają każdemu. Strzelba już leży na stole i lepiej nawet nie myśleć, czym to może się skończyć. Wyważony głos Episkopatu mógłby być bezcenny dla uspokojenia emocji. Bo można być niewierzącym, ale autorytetu Kościołowi odmówić nie sposób. Ostatnia próba pogodzenia PO i PiS spaliła na panewce, ale warto podjąć kolejną.
Tym razem Kościół naprawdę milczeć nie może. A przynajmniej nie powinien.