Jerzy Urban: opublikowałem i będę dalej publikował

(RadioZet)

07.04.2004 | aktual.: 07.04.2004 10:02

Obraz
© (RadioZet)

Gościem Radia Zet jest redaktor naczelny tygodnika „NIE”, Jerzy Urban. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Jest pan jeszcze posiadaczem twardych dysków z MSZ–u. Proszę powiedzieć, komu zależało na tym, żeby skompromitować ministra Włodzimierza Cimoszewicza i MSZ, bo panu na pewno? Mi oczywiście zależało na tym, jednak nie zależało mi na dymisji Cimoszewicza, a przynajmniej wolałbym, żeby podawał się on do dymisji z powodów politycznych, ze względu na to, co się dzieje w Iraku, na rysujące się fiasko polityki amerykańskiej, bushowskiej, polskiej, ze względu na bardzo nietrafne dla mnie politykowanie wobec Unii Europejskiej. I to było powodem tego, że pana redakcja opublikowała fragmenty tajemnic MSZ–u? Nie. To nie ma nic wspólnego. Mówię tylko z jakich powodów dymisja Cimoszewicza, by mnie uradowała, a z takich powodów, to mnie nie uradowała. A z jakich powodów pan to opublikował, proszę powiedzieć. Właśnie z takich, żeby skompromitować Cimoszewicza? Opublikowałem to i dalej będę publikował.
Sądzę, że będzie jeszcze wiele publikacji opartych o zawartość tych dysków po to, żeby krytykować polską służbę dyplomatyczną, politykę zagraniczną. Nie wiem dokładnie jakie zasoby jeszcze mamy, ale będziemy to wykorzystywać. Andrzej Barcikowski mówił wczoraj na antenie Radia Zet, że grozi panu nawet więzienie, jeśli będzie pan ujawniał tajemnice państwowe. Nie boi się pan tego? Jego zastępcy powiedziałem, że normalnie to oni są w roli policjanta, a ja jestem w roli złodzieja. Natomiast tutaj te role mogą się odwrócić. Andrzej Barcikowski zapomniał jakby, gromiąc Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że ustawowo, to on jest odpowiedzialny za nadzór nad tajemnicami. Ten drobiazg pominął. Pominął też drobiazg, że w MSZ są ulokowani pod przykrywką pracowników MSZ–u oficerowie kontrwywiadu od tych spraw i chyba oni też się nie popisali. Poza tym, my co prawda nie prowadzimy dochodzeń jak wyciekły te dyskietki z MSZ–u, bo tym się zajmuje policja polityczna, natomiast mamy pewne ciekawe sygnały i mam nadzieję, że
dojdzie na ich kanwie do publikacji, dotyczące tego, jak powstały przyczyny z zakresu komputeryzacji resortu, jak ta komputeryzacja była przeprowadzana. To może mieć ścisły związek z tym przykrym dla tego resortu finałem. Kto mógł wynieść te dyskietki według pana? Czy ktoś, komu zależało na tym, żeby się zemścić na ministrze, czy ktoś po prostu sfrustrowany, komu brakowało pieniędzy? Nie wiem kto to wyniósł, a gdybym wiedział, to bym nie powiedział. Pytam o przyczyny, a nie o nazwisko. Przyczyny też nie są mi znane, bo skoro nie jest mi znana osoba, to nie są mi znane przyczyny. Chcę tylko zdementować twierdzenie przedstawiciela ABW, że podjąłem jakąś współpracę z policją polityczną. To brzmi tak, jakbym zgodził się być konfidentem. Tak, ale mają państwo oddać te dyski. Pod przymusem prawnym. Moi prawnicy powiedzieli, że należy je oddać, a ponieważ nam już nie są potrzebne, to oddamy je dzisiaj o 10.00 rano w redakcji ceremonialnie i protokolarnie. Czyli rozumiem, że mają państwo kopie? Po prostu mam tak
zdolnych współpracowników, że kilka tysięcy dokumentów nauczyli się na pamięć. Apelował do pana prezydent, żeby pamiętał Pan o racji stanu? Apel ten przyjąłem bardzo poważnie. Nie dlatego że to prezydent, tylko dlatego że Aleksander Kwaśniewski i każde życzenie Kwaśniewskiego, niezależnie od tego czy jest prezydentem czy nie, jest dla mnie ogromnie ważne. Zapewniłem go, że będę się starał, żeby interesom państwa nie szkodzić publikując dalsze teksty. Ale mówił pan, że będzie publikował, czyli będzie pan szkodził. Ależ oczywiście, że będę publikował. Nie będę szkodził. Czyli ma pan w nosie słowa prezydenta. Prezydent, broń boże, nie apelował do mnie, żebym nie publikował, bo nic takiego przecież by mu przez gardło nie przeszło. Mówił tylko, żebym nie szkodził, nie ujawniał tajemnic, które by szkodziły Polsce. Ale chce pan szkodzić i ujawniać tajemnice? Nie. Przeciwnie. Chcę pomagać w naprawie polskiej służby. Ale publikując, będzie pan szkodził. Nie. Będę pomagał. Tygodnik „NIE” publikuje mnóstwo krytycznych
informacji o funkcjonowaniu różnych ogniw władzy i wszystko to pomaga jakiejś naprawie w Polsce. Panie redaktorze, jeżeli będzie pan zdradzał tajemnice MSZ-u, które są na tych dyskach, to będzie pan szkodził, chyba że nie będzie pan opisywał: co my mamy, tylko podawał tytuły. No wie pani, w MSZ, gdyby ambasador polski, dajmy na to w Waszyngtonie, zgwałcił na przykład pracownicę departamentu stanu, to to byłaby ogromna tajemnica Polski, natomiast jej ujawnienie byłoby bardzo korzystne, ponieważ służyłoby lepszemu doborowi ambasadorów. Czyli rozumiem, że będą się panowie zajmowali publikacją obyczajowych i pikantnych szczegółów z dysku czy rzeczy, które będą zagrażały bezpieczeństwu państwa? Nie będziemy publikować tego, co zagraża bezpieczeństwu państwa. Będziemy publikować to, co zagraża durnym urzędnikom, co ośmiesza Polskę za granicą, co jest wyrzucaniem pieniędzy. Na przykład z innych, niż te dyski źródeł wiem, że kilkaset tysięcy złotych kosztowało wyekspediowanie w świat wystawy lalek ludowych polskich,
podczas gdy na bardzo istotne imprezy kulturalne nie ma pieniędzy. Przecież tam wór z nonsensami u tych bubków z MSZ–u jest ogromny. Gościem radia Zet jest Jerzy Urban, redaktor naczelny „NIE”. Był pan świadkiem przed komisją śledczą i wie pan jak się zakończyły. Czy to jest majstersztyk Krzysztofa Janika, Anity Błochowiak – porozumienie z Samoobroną? Nie znam kulisów, ale jak wygląda sytuacja, każdy widzi. Jest to efekt śmiechu warty. Jest to kpina z publiczności, która oglądała te przesłuchania przez miesiące i to wznawia skandal. Ta afera Rywina, która już się wszystkim znudziła, teraz znowu staje się aferą, która będzie koncentrowała uwagę. Ale to jest przecież na rękę posłom SLD. Na pewno podniosą rękę za tym raportem. Przypuszczam, że tak. Janik to nawet jakby zapowiedział. Dziś słuchałem przez radio. Czy to świadczy o kpinie Janika z nas wszystkich, o kpinie SLD? Po prostu jest dowód przyjęcia linii obrony swoich. Nic nowego, niestety w życiu mojej byłej partii. To pomoże czy zaszkodzi pana byłej
partii? Zaszkodzi, zaszkodzi. A myśli pan, że było porozumienie z Samoobroną czy myśli pan, że to była nieprawda? Przypuszczam, że było. Czyli wraca się do źródeł... Ale nie wiem nic na ten temat. Rozumiem. Gościem Radia Zet był Jerzy Urban, redaktor naczelny tygodnika „NIE”, który na temat porozumienia z Samoobroną nic nie wie. Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)