Dramatyczne doniesienia z Katowic. Owsiak zabrał głos
Jerzy Owsiak przekazał nieznane fakty dotyczące zawalonej kamienicy w Katowicach. Okazało się, że w środku znajdował się sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Dwie ofiary śmiertelne, bardzo współczujemy. Bardzo prosimy, żeby w niedzielę sztaby także na to zwróciły uwagę, żeby uczciły ten moment - powiedział Jerzy Owsiak odnosząc się do tragedii.
W historycznej części Katowic - Szopienicach doszło do eksplozji, w wyniku której zawaliła się część kamienicy będąca plebanią parafii ewangelicko-augsburskiej. Siła wybuchu była tak duża, że wybiła szyby z okien w dwóch pobliskich szkołach. W ruinach kamienicy ratownicy znaleźli zwłoki dwóch osób: 68-letniej kobiety i jej 40-letniej córki.
Jerzy Owsiak w piątek w rozmowie z TVN24 zdradził nieznane fakty dotyczące miejsca tragedii. Okazało się, że w budynku znajdował się jeden z ośmiu sztabów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Tam był nasz sztab, w tym miejscu. Tam był dom parafialny. Wszystkie nasze identyfikatory odbierał ksiądz. To chyba parafia ewangelicka. Trzymajcie się tam mocno, bądźcie zdrowi. Wiem, że będziecie pomagali w innym sztabie. Cały plan działania tego sztabu legł w gruzach i to dosłownie. Te identyfikatory też tam zostały. Ale Katowice będą z nami grały. Będzie grała cała Polska, będzie grał cały świat - powiedział Owsiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cudem przeżyły wybuch. Matka dziewczynek zabrała głos
W sobotę głos zabrała kobieta, która ocalała. - Mamy bardzo dużo sprzecznych emocji. Strach, złość, żal i radość - stwierdziła kobieta, która przeżyła wybuch w kamienicy w Katowicach. Ona i jej dwie córki przebywają obecnie w szpitalu. Ich stan jest stabilny.
- Nie jesteśmy zostawieni sami sobie. Trzeba się też trzymać. Muszę się dziećmi zaopiekować. Jeżeli jest siła, to żartujemy. Bardzo dużo czynników się nałożyło. Czy to szczęście, czy palec Boży, że miejsce, w którym staliśmy w mieszkaniu w tym momencie..., że jedna ze ścian która nas otaczała, była kartonowo-gipsową, a nie z cegieł. Ja stałam w pustej framudze, gdzie nie ma drzwi, więc na mnie tylko spadł kawałek konstrukcji. Stałam w miejscu, gdzie nie było litej ściany. Od razu mogliśmy dzieci odrguzować i wyjść przez okno. Naprawdę mieliśmy dużo szczęścia - powiedziała w rozmowie z TVN24.
Przyczyny wybuchu są obecnie ustalane, nie mamy oficjalnej informacji, natomiast można potwierdzić, że w budynku znajdowało się źródło gazu, które służyło zarówno do gotowania, jak i ogrzewania - poinformował podkom. Łukasz Kloc z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Czytaj też: