Jerzy M. Nowak dla WP: po wygranej Trumpa należy rozważyć zwiększenie wydatków na armię
- Wobec zwycięstwa Donalda Trumpa i tego, że świat będzie zmierzał do większej nieprzewidywalności i niepewności, należałoby rozważyć, czy nie stać się silniejszym militarnie zwiększając wydatki na wojsko. Tak na wszelki wypadek - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Maria Nowak, dyplomata, były ambasador Polski przy NATO. W kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość mówiło o zwiększeniu wydatków na armię z 2 do aż 3 proc. PKB.
09.11.2016 | aktual.: 09.11.2016 10:48
Jacek Gądek: - Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA to "reset" dla świata Zachodu?
Jerzy Maria Nowak: - Niewątpliwie będziemy mieli krótki okres zamieszania i wyczekiwania. Wybór Trumpa oznacza przede wszystkim pogłębienie niepewności, niejasności, a nawet wprowadzenie elementów niestabilności do współczesnego układu międzynarodowego.
Wsparcie dla Hillary Clinton było wśród przywódców Zachodu niemal powszechne.
Przewidywalność Clinton była wysoka, a w przypadku Trumpa jest prawie zerowa. Żaden z komentatorów nie jest w stanie dokładnie powiedzieć, jakie on ma poglądy i w jakim kierunku podąży. I czy on teraz zupełnie nie zmieni poglądów, bo wcześniej robił to wielokrotnie. Z punktu widzenia systemu międzynarodowego prezydent Trump to nie jest dobra wiadomość.
A dla Europy?
Musimy się nastawić na to, że wygrana Trumpa spowoduje w Europie większe zainteresowanie najważniejszych graczy - Francji i Niemiec - bliższą współpracą. Niejasna pozostaje pozycja Wielkiej Brytanii, ale sądzę, że Londyn będzie się chciał zbliżyć do Europy - teraz dopiero się zorientują, że decyzja o wyjściu z UE była poważnym błędem.
Unia Europejska będzie musiała w większym stopniu liczyć na siebie?
Głos zjednoczonej Europy bardzo się będzie liczył, a ponieważ w Europie są poważne problemy, to głos ten będzie należał do Francji i Niemiec. Skoro Polska ma teraz pogorszone stosunki z oboma tymi partnerami, to nie znajdziemy się w centrum wydarzeń, a możemy być jeszcze bardziej zmarginalizowani. Wobec wypowiedzi Trumpa o Rosji i Władimirze Putinie znajdziemy się w bardzo niebezpiecznej sytuacji.
Istnieje ryzyko, że Trump zechce z Moskwą przehandlować Ukrainę, bezpieczeństwo Polski i państw bałtyckich?
Takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje - zwłaszcza w świetle słów Trumpa z czasu kampanii, ale realizacja takiego planu byłaby już trudna.
Scenariusz dla USA na najbliższy czas?
Sądzę, że teraz czeka nas drugi etap: Trump będzie korygował niektóre swoje wypowiedzi. Gdybym był na miejscu Ukrainy i Bałtów, to jednak i tak bym się już bardzo niepokoił. Nie bał, ale niepokoił. Obserwując nowego prezydenta USA trudno się nie skłaniać ku tezie o jego nieznajomość polityki międzynarodowej. On najwyraźniej myśli tak: dyplomacja to w gruncie rzeczy rozmowy głów państw, więc ja pojadę i ja załatwię. To trochę biznesowe podejście - ale to nie zagra, bo świat jest o wiele bardziej skomplikowany, niż się Trumpowi wydaje.
Warto szybko zaprosić Donalda Trumpa do Polski albo do naszego regionu Europy?
Należy - także gdyby prezydentem została Hillary Clinton - stawać na głowie, aby stosunki Polski z USA były jak najlepsze. Trzeba pogratulować. Można też wyrazić nasze zainteresowanie przyjazdem Trumpa. Nie wykonywałbym jednak jakichś histerycznych, nagłych ruchów, bo dostosowywanie się Trumpa do nowej sytuacji wymaga nawet 3-4 miesięcy.
Uczciwie mówiąc: nie bardzo wierzę, aby przyjazd Donalda Trumpa do któregoś z krajów Europy Środkowo-Wschodniej znalazł się wśród priorytetów nowego prezydenta USA.
Jestem przeciwny militaryzacji i nadmiernym wydatkom na armię, które będą powodować wzrost takich wydatków także i u innych państw. Jednak wobec zwycięstwa Donalda Trumpa i tego, że świat będzie zmierzał do większej nieprzewidywalności i niepewności, należałoby rozważyć, czy nie stać się silniejszym militarnie zwiększając wydatki na wojsko. Tak na wszelki wypadek.