Mistrz kina polskiego z prezydentem Bronisławem Komorowskim
Wielu wpisuje Jerzego Hoffmana na listę mistrzów polskiego kina. Był o krok, prawie o włos, od znalezienia się na liście mistrzów światowych. W biegu po Oscara za "Potop”, wyprzedził go Federico Fellini i jego „Amarcord”.
Słynie z talentu, bezceremonialności, siły fizycznej, odporności psychicznej, miłości do kina, kobiet, historii i biesiady. I z tego, że walczy o swoje tak długo, aż zwycięży. Prędzej skona, niż odpuści. Przeniósł na ekran Trylogię Sienkiewicza. I za to pokochał go naród. Nie przypadkiem podjął się takiego wyzwania. Trzeba mieć odwagę zdobywców kosmosu, by zrobić te filmy.