Jedzenie na śmietnik zamiast dla ubogich
W Polsce nie opłaca się oddawać żywności
biednym, bo trzeba płacić podatki. Kto ją wyrzuca na śmietnik,
takich problemów nie ma - przekonuje "Gazeta Wyborcza".
18.05.2006 | aktual.: 18.05.2006 07:02
Pewien piekarz oświadczył ostatnio, że bardziej opłaca mu się karmić ryby niż ludzi. Bo jak daje chleb stołówce, to do tego dopłaca- alarmuje Marek Borowski, prezes Federacji Polskich Banków Żywności dostarczającej rocznie 45 tys. ton jedzenia placówkom charytatywnym.
Polscy darczyńcy muszą zapłacić VAT, tak jakby żywność sprzedali. A od rzekomego zysku płacą jeszcze podatek dochodowy. Całość musi być dokładnie rozliczona z urzędem skarbowym. Co prawda 10% tej darowizny przedsiębiorcy mogą odliczyć od dochodu, ale dotyczy to tylko tych, którzy wypracowują zyski.
Rozliczać nie trzeba tylko żywności wyrzuconej na śmietnik lub spalonej. Jako dowód wystarcza zwykle protokół zniszczenia sporządzony przez samego przedsiębiorcę._ Co prawda musi mieć on umowę z firmą utylizacyjną, ale w praktyce niszczonej żywności dokładnie się nie rozlicza_- mówi Borowski.
Dlatego dziś firmy, które chcą pomóc biednym, muszą oszukiwać. Oficjalnie przekazują resztki do utylizacji. Tyle że to ja utylizuję je w garnkach i podaję biednym na talerzach- tłumaczy ks. Jan Gacek, który w Legnicy karmi dziennie ok. 600 osób, głównie bezrobotnych, chorych i bezdomnych.
Jesienią premier Marcinkiewicz obiecał zmienić tę absurdalną sytuację. Nic z tego: resort finansów ogłosił właśnie, że podatki dla darczyńców zostają._ Przedsiębiorców, którzy odliczyli podatek naliczony od towarów nabytych do produkcji i następnie oddają żywność, opodatkować trzeba. To konsekwencja przepisów unijnych_- twierdzi Anna Adamkiewicz z ministerstwa.
Rzeczniczka Caritas Polska Agnieszka Kubicka uważa sytuację za skandaliczną: - W Europie takich absurdów nie ma. Pomoc żywnościowa prowadzona jest w sposób cywilizowany, więc dlaczego u nas tak być nie może? Ministerialni urzędnicy, głowiąc się nad zmianami przepisów, nie skonsultowali się ani z Caritasem, ani z Federacją Polskich Banków Żywności. Tymczasem obie organizacje dokładnie wiedzą, jak ten proces zorganizować, by nie dochodziło do nadużyć.
Zdaniem Borowskiego wystarczy przenieść na polski grunt rozwiązania np. z Włoch. Tam producent żywności, obdarowując organizacje pożytku publicznego, jest zwolniony z VAT. A sklepikarze czy hurtownicy, oddając żywność uszkodzoną bądź z kończącym się terminem ważności traktowani są przez ustawę o finansach jak ci, którzy w ten sposób ją niszczą. Prawo europejskie tego nie zabrania- tłumaczy Borowski. Także we Francji darowizny na rzecz organizacji pożytku publicznego są zwolnione z podatków.
Z prośbą o zmianę przepisów na korzystniejsze dla darczyńców zwrócił się do minister finansów Zyty Gilowskiej rzecznik praw obywatelskich - dr Janusz Kochanowski. (PAP)