PolskaJedna osoba wywołała wojnę o aborcję w Polsce - Mariusz Dzierżawski

Jedna osoba wywołała wojnę o aborcję w Polsce - Mariusz Dzierżawski

• Mariusz Dzierżawski podjął czwartą już próbę, by ustawowo zakazać w Polsce aborcji
• Nawet własnym córkom radziłby urodzić, gdyby ciąża była skutkiem gwałtu
• Najpierw walczył z rozpowszechniającą się w latach 90. pornografią
• Konserwatystą stał się po religijnym nawróceniu w 1991 r. Wcześniej nie protestował przeciwko prawu do aborcji

Jedna osoba wywołała wojnę o aborcję w Polsce - Mariusz Dzierżawski
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Jacek Gądek

12.04.2016 | aktual.: 12.04.2016 16:31

Kolejną wojnę o dopuszczalność aborcji w Polsce wywołała w zasadzie jedna osoba - Mariusz Dzierżawski. Ma on za sobą pół tysiąca stałych wolontariuszy, a do zbiórki podpisów pod najnowszym projektem zakazującym przerywania ciąży miało się do niego zgłosić kolejnych 2 tys. osób.

Komitet Inicjatywy Obywatelskiej "Stop Aborcji" został już zarejestrowany w Sejmie. Dzierżawski zaczyna już akcję zbierania min. 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej aborcji w Polsce.

Dzierżawski to rocznik 1956, był najmłodszym dzieckiem w wielodzietnej, bo z sześciorgiem pociech, rodzinie. Z wykształcenia - matematyk. Z charakteru - radykał. Pracował w budownictwie, potem w branży poligraficznej. Znany jest jednak głównie jako szef Fundacji Pro - Prawo do Życia.

Nawrócony

Mariusz Dzierżawski wracając do projektu całkowicie zakazującego aborcji w Polsce wpędził rząd Prawa i Sprawiedliwości w nie lada kłopoty. Kim jest radykalny przywódca przeciwników aborcji? Kiedyś był ateistą i przeciwko aborcji nie protestował. Kiedyś ważniejsza była dla niego walka z pornografią. Teraz jest spiritus movens polskiego ruchu antyaborcyjnego.

- Kiedy pan zmienił zdanie, bo przez całe życie nie był pan przecież zwolennikiem całkowitego zakazu aborcji? - Kiedy uświadomiłem sobie, że aborcja to morderstwo - odpowiada Dzierżawski. Dziś jest szefem Fundacji Pro - Prawo do Życia. Zbiera pieniądze z 1 proc. z podatków. Jeździ po całej Polsce z wystawami, w których skład wchodzą drastyczne zdjęcia. Współpracuje z duchownymi. - Sporo biskupów i księży popiera naszą inicjatywę, ale świeckich angażujących się w nią jest znacznie więcej - podkreśla.

Neofita. - Owszem, byłem ateistą. Nawróciłem się w roku 1991 i nadal staram się to robić - zaznacza Dzierżawski. Od lat jest jednak bardzo konserwatywnym katolikiem. I nie zawsze też protestował przeciwko prawu do aborcji i to mimo, że w czasach PRL była niemal na życzenie. Ustawodawstwo Polski Ludowej przewidywało bowiem możliwość przerwania ciąży ze względu na trudne warunki życiowe ciężarnej kobiety, co należało udokumentować jedynie oświadczeniem jej samej. Prawo to obowiązywało do roku 1993, gdy Sejm uchwalił, a prezydent Lech Wałęsa podpisał ustawę antyaborcyjną powszechnie nazywaną kompromisem aborcyjnym.

Walka z pornografią

Dzierżawski po swoim religijnym nawróceniu zajął się z coraz bardziej rozpowszechniającą się w początkach lat 90. pornografią. Był prezesem Warszawskiego Komitetu Walki z Pornografią i Przemocą. - I było ciekawie - mówi zdawkowo, narzekając na „poziom agresji ze strony przeciwników i wielkich mediów”. Według niego był on podobny, gdy na celownik wziął porno, jak i teraz, gdy usiłuje doprowadzić do całkowitego zakazu aborcji.

Religijna iluminacja sprawiła, że wziął ślub kościelny, zbliżył się do Opus Dei, a potem poszedł też w politykę. Był nawet wiceprezesem Unii Polityki Realnej, której przewodził Janusz Korwin-Mikke. Z szefem się jednak poróżnił i stworzyć własną formację - Stronnictwo Polityki Realnej. Przystał również do Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, ale z czasem okazała się ona za mało radykalna. Do polityki nie stracił jednak zapału, bo w 2014 r. usiłował wywalczyć prezydenturę Warszawy, w czym popierał go prof. Bogdan Chazan i narodowcy - bezskutecznie. Zdobył 1,57 proc. głosów.

Kłopot dla PiS? „Wręcz przeciwnie”

Przekornie nie zgadza się z opinią, że wpędził Prawo i Sprawiedliwość, rząd oraz prezydenta Andrzeja Dudę w kłopoty występując z antyaborcyjną inicjatywą. - Wręcz przeciwnie. - Tak? - PiS tolerując zabijanie dzieci w łonach matek wpędza się w kłopoty. Nasza inicjatywa pomoże im odzyskać wiarygodność - stwierdza. I ocenia, że głowa państwa już się dystansuje od jego projektu.

Z Andrzejem Dudą już w czasie wyborów 2015 r. było mu nie po drodze. - Wielu ludzi przywiązanych do zasad moralnych i polskiej tradycji pokłada nadzieje w Andrzeju Dudzie. Niestety, nie ma po temu żadnych podstaw. Duda zapowiedział, że jako prezydent dopuści in vitro i aborcję w niektórych przypadkach. Twierdzi przy tym, że "prywatnie jest przeciw". Tacy właśnie politycy zniszczyli chrześcijaństwo Zachodu. Najwyraźniej zapomniał albo nigdy nie usłyszał słów Jana Pawła II: „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości” - tak pisał w maju minionego roku.

Gwałt? Rodzić

Sam nie uznaje żadnych kompromisów ws. aborcji. Nieprzypadkowo w czasie jednej z edycji Przystanku Woodstock w Kostrzynie został zatrzymany przez policję i trafił na komisariat. W tłum młodzieży poszedł z bannerami zestawiającymi aborcję z wizerunkiem Adolfa Hitlera.

Sam ma trzy córki. Nie jest tajemnicą, że co do prawa do aborcji nie ma między nimi zgody. Gdyby któraś padła ofiarą gwałtu, to radziłby urodzić. - Znam osobę poczętą w wyniku gwałtu. Myśli pan, że powinno się pozwalać zabijać takich ludzi? - mówi.

Gdyby stwierdzono poważne uszkodzenie płodu, które skutkowałoby śmiercią tuż po urodzeniu - też radzi rodzić. - Miałem kilka razy do czynienia z ludźmi, o których wiedziałem, że wkrótce umrą. Nigdy nie przyszło mi do głowy, aby ich dobić - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (193)