Jawnie popiera Putina i Łukaszenkę. Chce być prezydentem Polski
Lider partii Front Krzysztof Tołwiński zarejestrował komitet i chce wystartować w nadchodzących wyborach prezydenckich. Jego kandydatura budzi kontrowersje ze względu na jawne poparcie dla Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki.
Jak pisze "Rzeczpospolita", polityk zebrał już kilkanaście tysięcy podpisów pod swoją kandydaturą, a jeśli uda mu się wystartować w wyborach, "będzie prawdopodobnie najbardziej prorosyjskim kandydatem w historii polskich elekcji prezydenckich".
Jego obecność na Białorusi podczas nieuznawanych przez Zachód wyborów prezydenckich wzbudziła wiele kontrowersji. Podczas wizyty, Krzysztof Tołwiński udzielił wywiadu białoruskiej telewizji państwowej, w którym stwierdził: - Procesy, które tutaj mają miejsce, bardziej przypominają demokrację i rozwój kraju niż to, co obecnie dzieje się w Polsce czy Europie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponomariow ocenił politykę Putina. "Nawet Polska jest zagrożona"
Tołwiński, który w przeszłości związany był z różnymi formacjami prawicowymi, obecnie prowadzi partię Front. Jego działalność na Białorusi jest wykorzystywana przez tamtejszą propagandę. Rafał Gaweł z Ośrodka Monitowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych ocenia, że Tołwiński jest "najbardziej proputinowskim kandydatem w historii polskich wyborów prezydenckich" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Proces sądowy i dalsze plany
Na początku marca przed sądem w Białymstoku rozpoczął się proces Tołwińskiego, oskarżonego o znieważenie Ukraińców na tle narodowościowym. Mimo to, Tołwiński kontynuuje swoje działania polityczne, twierdząc, że jest "obiektem niesterowalnym" przez jakiekolwiek służby. Zarzuca polskim mediom udział w "propagandowej rozgrywce" - podaje "Rzeczpospolita".
Z wykazu dostępnego na stronie PKW wynika, że dotychczas zarejestrowano 37 komitetów wyborczych kandydatów na prezydenta. Tołwiński ma czas do 4 kwietnia na zebranie 100 tys. podpisów, co umożliwiłoby mu start w wyborach. Jeśli uda mu się zarejestrować, będzie mógł uczestniczyć w debatach telewizyjnych i emitować spoty wyborcze w bezpłatnych pasmach antenowych.
Źródło: "Rzeczpospolita"