Jaskinia Wielka Śnieżna. Nowe grupy ratowników deklarują pomoc TOPR

Akcja ratunkowa w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach odbiła się szerokim echem w międzynarodowym środowisku grotołazów. Nowe grupy ratowników deklarują chęć pomocy TOPR. Podobne akcje ratunkowe angażowały nawet kilkuset ratowników.

Jaskinia Wielka Śnieżna. Nowe grupy ratowników deklarują pomoc TOPR
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Grzegorz Momot
Tomasz Molga

8 ratowników z Grupy Ratownictwa Jaskiniowego przy Polskim Związku Alpinizmu oraz czescy ratownicy jaskiniowi deklarują pomoc TOPR w akcji ratunkowej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach.

- Zaoferowaliśmy pomoc TOPR w akcji ratunkowej. Na razie mamy sygnał, że nie ma potrzeby zmiany dla ratowników - komentują przedstawiciele Speleologickiej Zachrannej Slużby z Czech. Od poniedziałku w gotowości czeka również 8 ratowników z Grupy Ratownictwa Jaskiniowego przy Polskim Związku Alpinizmu. Są gotowi pomóc w akcji prowadzonej przez TOPR.

Jak mówią uczestnicy akcji ratunkowej, zapowiada się jedna z najtrudniejszych wypraw w historii ratownictwa w Tatrach. Na razie TOPR nie decyduje się na skorzystanie z pomocy dodatkowych sił. - Mamy przygotowany system wymiany ratowników i zaplecza na dwie doby - powiedział poniedziałek rano Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.

W akcji bierze udział prawie 30 specjalistów, w tym strażacy z Krakowa, a także górnicy z Bytomia. Od niedzieli Polakom pomagają ratownicy jaskiniowi ze Słowacji. Zapowiedzieli, że we wtorek przysyłają dodatkową ekipę. Jan Krzysztof poinformował, że dotarcie do odciętych grotołazów może być kwestią nawet kilku dni. Ratownicy kilkakrotnie użyli ładunków pirotechnicznych do rozsadzania skał i poszerzania kluczowego korytarza jaskini, za którym mogą znajdować się speleolodzy.

Skąd mobilizacja grotołazów? Już wiedzą jak może wyglądać akcja

Warto dodać, że największa podobna akcja ratunkowa odbyła się w 2014 roku w jaskini Riesending w Niemczech. Wzięło w niej udział łącznie 700 ratowników z Niemiec, Austrii, Chorwacji, Szwajcarii i Włoch. Działania ratownicze trwały 11 dni. W jaskini zorganizowano kilka obozów z wodą i zaopatrzeniem dla ratowników. Sam transport rannego grotołaza na powierzchnię trwał 5 dni. Koszty akcji ratunkowej oszacowano na 960 tys. euro.

Polscy ratownicy jaskiniowi pamiętają również wypadek polskiego grotołaza w jaskini o nazwie Jack Daniels w Austrii. W akcji ratunkowej brało udział 116 ekspertów. Ranny w wypadku 27-letni speleolog został szczęśliwie uratowany po kilkudziesięciu godzinach akcji.

Obraz
© Speleo Wrocław | WP

Jaskinia Śnieżna Wielka. Co grozi grotołazom?

Wiadomo, że dwójka speleologów wyprawy, mającej odkryć nowe korytarze Jaskini Wielkiej Śnieżnej utknęła w rejonie nazywanym Przemkowe Partie. To około 500 metrów poniżej wejścia do jaskini. Korytarz, którym przeszli zapełnił się wodą, odcinając drogę powrotną.

- To ekstremalnie trudny rejon, gdzie trzeba przeciskać się bokiem, głową w dół, nawet pełzać przez korytarz mający niekiedy 30 czy 40 centymetrów szerokości - mówi WP Apoloniusz Rajwa, taternik jaskiniowy, badacz tej jaskini i uczestnik jaskiniowych wypraw ratunkowych.

- Odciętym grotołazom grozi przede wszystkim wychłodzenie. W jaskini jest około 5 stopni C. Sukces zależy od tego, gdzie dokładnie teraz znajdują się grotołazi. Jeśli mogą usiąść w kucki i ogrzać się wzajemnie, to doczekają pomocy nawet za kilka dni. Gdyby jednak zdjęli część odzieży, aby przecisnąć się przez jakieś wąskie przejście, a potem zalegli w błotnistym korytarzu, to ich sytuacja jest dramatyczna - komentuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)