PolitykaJarosław Zieliński: Agresja, chamstwo, nienawiść. Czułem się fizycznie zagrożony

Jarosław Zieliński: Agresja, chamstwo, nienawiść. Czułem się fizycznie zagrożony

- Bywały próby okupowania mównicy przez Andrzeja Leppera i Samoobronę. Teraz się to powtórzyło w większej skali - z większą agresją i z chamstwem. Słowa i postawa polityków Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej tak niestety muszę określić - chamstwo, agresja, nienawiść - mówi Wirtualnej Polsce poseł Jarosław Zieliński (wiceminister spraw wewnętrznych nadzorujący Policję) z Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Zieliński: Agresja, chamstwo, nienawiść. Czułem się fizycznie zagrożony
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński

17.12.2016 | aktual.: 17.12.2016 10:56

Co się według pana stało wczoraj wieczorem i w nocy w Sejmie?

Jarosław Zieliński:- Zdarzały się już różne sytuacje, ale tak gorących jeszcze nie było. Nie chodziło tylko o emocje, które towarzyszą różnym sporom, ale żeby dochodziło do okupowania mównicy przez tylu posłów, do takiej agresji i anarchii, to jest nowość.

Bywały próby okupowania mównicy przez Andrzeja Leppera i Samoobronę, co zostało bardzo negatywnie ocenione przez opinię publiczną i media. Teraz się to powtórzyło w większej skali - z większą agresją i z chamstwem. Słowa i postawa polityków PO oraz Nowoczesnej tak niestety muszę określić - chamstwo, agresja, nienawiść.

A może po prostu marszałek Marek Kuchciński nie powinien pochopnie wykluczać posła PO Michała Szczerbę z obrad? Może nie powinien też tak radykalnie ograniczać dostępu dziennikarzy do Sejmu?

Proszę pamiętać, że działo się to w określonym kontekście. Kolejni posłowie wchodzili ma mównicę i próbowali paraliżować przebieg obrad. Rzekomo występowali w obronie mediów, a uniemożliwiali głosowanie nad budżetem państwa. Marszałek skorzystał więc tylko z przysługujących mu uprawnień regulaminowych - wymierzył mu karę. Według mnie było to uzasadnione i powinno być przestrogą dla kolejnych posłów klubu PO i Nowoczesnej. Według mnie Platforma i Nowoczesna miały zamiar - potem twórczo rozwijany - storpedowania obrad i uchwalenia budżetu oraz ustawy zmniejszającej emerytury esbekom.

Nie obawia się pan, że teraz posypią się doniesienia do prokuratury na polityków PiS, którzy na przykład podpisywali listy obecności już po głosowaniach w Sali Kolumnowej? Albo oskarżeń wobec policji, która rozpędzała demonstrantów blokujących Sejm?

Nie boję się. Ale z jakiego powodu miały się te doniesienia pojawić?

Demonstranci twierdzą, że policja potraktowała ich brutalnie. A opozycja, że niektórzy politycy PiS popełnili przestępstwo podpisując listę obecności, ale już po głosowaniach.

Blokowali wyjazd z Sejmu w sposób nielegalny. Policja musiała go więc udrożnić. Z jakiegoś, sobie tylko znanego powodu, nie można zablokować miejsca publicznego i uniemożliwić funkcjonowanie państwa i obywateli.

Można protestować, artykułować swoje emocje i poglądy, ale nie można się posuwać do przemocy. Muszę to powiedzieć bardzo wyraźnie: to była przemoc. Blokowanie przejazdu, to przemoc.

Pan jako wiceminister nadzorujących policję będzie oczekiwał raportu co do działań policji, aby wykazać, że wszystko było zgodnie z prawem albo policja nadużyła siły?

Na tym etapie i według wiedzy, która posiadam, nie widzę powodów, aby zlecać taką kontrolę.

Sam byłem nie tylko świadkiem, ale tez doświadczyłem na własnej skórze agresywnych działań ze strony demonstrantów. Próbowałem wyjechać samochodem, ale mi to uniemożliwiono. Spróbowałem więc wyjść pieszo, co mi się udało, ale od razu spotkałem się z agresją. Niezwykłą. Nigdy wcześniej nie spotkałem się osobiście z tak wielką agresją. Czułem się fizycznie zagrożony.

Dlaczego?

Atakowano mnie różnymi okrzykami. Grupki demonstrantów biegły za mną, żeby mnie przestraszyć. Nie bałem się, bo z natury jestem człowiekiem odważnym, ale to naprawdę zakłócanie porządku publicznego i naruszanie prawa.

Co krzyczeli do pana?

Obraźliwe słowa. Chamskie i wulgarne. Nie powtórzę ich.

PiS nie cofnie się ani o krok w sprawie obostrzeń w dostępie dziennikarzy do Sejmu?

To nie jest pytanie do mnie. Jestem wiceministrem nadzorujących służby mundurowe, a nie nadzorowaniem prac Sejmu. Osobiście jednak uważam, że powinno to być ucywilizowane, bo aktualny stan nikomu nie ułatwia pracy - ani posłom, ani gościom w Sejmie, ani samym dziennikarzom. Wszyscy jesteśmy za tym, aby utrzymać możliwość relacjonowania prac Sejmu, ale w sposób taki, aby służyło to wszystkim, a nie tworzyło chaos taki jak w ostatnim czasie.

Sam odpowiadam na pytania dziennikarzy, gdzie tylko zostanę złapany. Ale nie jest to sytuacja komfortowa dla nikogo.

Panie ministrze, taka też jest demokracja - czasami nieskoordynowana, czasami emocjonująca.

Ale demokracja musi mieć swoje reguły. Nie może być chaosem.

Jaki wniosek dla PiS płynie z nocnych wydarzeń w i przed Sejmem?

Po tej bardzo trudnej nocy jeszcze nie było czasu na spokojnie się zastanowić. Ale mogę powiedzieć, że po 26 latach jesteśmy wciąż państwem chorym. Pewne sprawy powinno się uporządkować ćwierć wieku temu, a jak chcemy to zrobić teraz, to jest potężny opór.

Pan myśli, że powodem tych zajść była ustawa dezubekizacyjna?

Tak. Byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa PRL są dziś mocno chronieni przez opozycję - przez PO i Nowoczesną.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1065)