Jarosław Kaczyński zagrożony? To on może go zastąpić
Jeśli doszłoby do drugiej tury w wyborach prezydenckich, a Andrzej Duda uzyskałby dobry wynik, lepszy niż Jarosław Kaczyński w 2010 r., wówczas byłby naturalnym kandydatem na premiera - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
11.02.2015 | aktual.: 15.02.2015 12:33
Postulat, by Jarosław Kaczyński zrezygnował z ubiegania się o fotel premiera i wskazał młodszego kandydata na ten urząd wysunął w poniedziałek na łamach "Do Rzeczy" prof. Andrzej Nowak. Stwierdzenie ważnego dla obozu PiS naukowca wywołało w tej partii konsternację.
Historyk zauważył, iż czas jest nieubłagany. "Aby pełnić skutecznie funkcję premiera, trzeba pracować kilkanaście godzin na dobę" - przekonywał rozmówca Mariusza Staniszewskiego, podkreślając, że jest to trudne zadanie do realizowania nawet dla fenomenalnie sprawnego umysłowo 67-latka.
Zdaniem politologa, z którym rozmawiała WP, Andrzej Duda to nowa gwiazda PiS i najpoważniejszy kandydat na "delfina", choć wystawienie go w wyborach prezydenckich było ogromną niespodzianką. W tej chwili dyskusja o jego kandydowaniu na premiera jest przedwczesna, ale to się zmieni pod koniec maja. - Duda byłby naturalnym kandydatem na premiera, jeśli w wyborach prezydenckich doszłoby do drugiej tury, a kandydat PiS nieznacznie przegrałby z Bronisławem Komorowskim. Takiego scenariusza nie można w tej chwili wykluczyć - stwierdza dr Flis.
- Duda jest europosłem, więc PiS musiałby go ponownie wystawić w wyborach krajowych. Bo pomysł, żeby kandydatem na premiera był ktoś, kto w wyborach nie startuje, nie jest najszczęśliwszy - ocenia rozmówca WP. Czy Jarosław Kaczyński oddałby Dudzie najbardziej prestiżową "jedynkę" w Warszawie? - To byłoby chyba zbyt daleko idące poświęcenie - ocenia politolog.
Duda jeszcze rok temu był co najwyżej politykiem PiS drugiego sortu. Do tego, często mylono go z liderem "Solidarności" Piotrem Dudą. - Miotał się, w wyborach europejskich startował z drugiego miejsca w Krakowie. Poza tym budził podejrzliwość kolegów ze względu na swoje bliskie relacje ze "zdrajcą" - Zbigniewem Ziobrą. Dziś jest uznawany przez "twarde jądro PiS" za swojego - stwierdza politolog. - Po raz kolejny mamy do czynienia w polskiej polityce z paradoksem, że przedstawiciel wielkomiejskich, uniwersyteckich elit cieszy się uznaniem elektoratu partii, która w oczach swoich przeciwników jest synonimem obciachu i zaściankowości - dodaje.
Zdaniem dr. Flisa kandydat PiS to zawodnik z szeregiem talentów, za którym stoi doświadczenie. - To bardzo mocne wejście do ogólnopolskiej polityki - uważa politolog. Rozmówca WP nie wyklucza, że Duda mógłby nawet wygrać wybory. Ten triumf mógłby być impulsem do zmiany pokoleniowej w PiS. Wówczas swoją szansę mieliby politycy PiS, którzy zdaniem prof. Andrzeja Nowaka powinni objąć wyższe stanowiska rządowe - prof. UJ Krzysztof Szczerski oraz mec. Bartosz Kownacki. Co innego, jeśli prezydent Komorowski wygrałby już w pierwszej turze: wówczas nadzieje młodych ległyby w gruzach.
Socjolog z Polskiej Akademii Nauk prof. Andrzej Rychard jest przeciwny fetyszyzowaniu wieku w polityce. - Historia zna wiele przypadków polityków, którzy w bardziej zaawansowanym wieku z dużymi sukcesami sprawowali urząd premiera. Jeżeli bym się dystansował od wypowiedzi pana prof. Nowaka to z tego powodu, że program Jarosława Kaczyńskiego i jego postrzeganie rzeczywistości politycznej czynią go dla mnie kandydatem trudnym do zaakceptowania, ale wiek nie ma tu nic do rzeczy - komentuje.
Zdaniem prof. Rycharda w przypadku Andrzeja Dudy młodość jest tylko jednym z atutów. - To człowiek wykształcony, obyty w strukturach europejskich - wymienia. - Nie oceniam go jednak jako ewentualnego następcy Kaczyńskiego, ale zasługującego na uwagę kandydata w wyborach prezydenckich.
- To może być nowa jakość w polskiej polityce - ocenia prof. Rychard. W jego ocenie start Duda miał dobry, ale ma do przebycia jeszcze spory dystans. - Prawdziwy test przyjdzie wkrótce, kiedy będzie musiał zejść z poziomu hasłowego i przedstawić konkretne pomysły. Z euforią byłbym ostrożny, ale to poważna kontrkandydatura dla Komorowskiego. Przy czym, to, że Komorowski przegra jest niemożliwe, ale nie można wykluczyć, że dojdzie do drugiej tury - przewiduje socjolog z PAN.
Konwencja wyborcza Andrzeja Dudy z fajerwerkami
W sobotę w Warszawie miała miejsce inauguracja kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Kandydat PiS na prezydenta zapowiedział, że jego prezydentura będzie aktywna i otwarta, nie będzie prezydenturą obaw. Konwencja zrobiła duże wrażenie. Komentowano, że to początek kampanii w amerykańskim stylu.
Wystąpienie zakończyło się burzą konfetti. Na sali - według organizatorów - było ponad 2 tys. działaczy i sympatyków PiS. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, siedzący w pierwszym rzędzie, nie zabrał głosu. Obok polityków PiS siedziała żona i córka kandydata PiS oraz jego rodzice. Obecni byli też lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro i Polski Razem Jarosław Gowin.
Do głosowania na Dudę podczas konwencji zachęcali m.in. aktorzy Jerzy Zelnik, Janusz Rewiński, legenda opozycji Zofia Romaszewska oraz 30-letni prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny i wiceprezes PiS Beata Szydło. Przekonywali, że potrzebna jest zmiana, a Duda ją gwarantuje. Chwalili jego kompetencje i energię. - Andrzej Duda na prezydenta. Reszta kandydatów na piwo - żartował Rewiński.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska