Jarosław Kaczyński: PiS poprze utworzenie komisji ds. Orlenu
Sądzę, że poprzemy ten wniosek, bo to jest ważna sprawa, pokazująca głęboką chorobę państwa, ale co tutaj dużo mówić - doświadczenia komisji śledczej Rywina pokazują, że można przy pomocy takiej komisji dużo pokazać, pokazać kawałek tej prawdziwej sceny politycznej, której zwykli obywatele obserwować nie mogą - powiedział w "Salonie Politycznym Trójki" Jarosław Kaczyński.
09.04.2004 | aktual.: 09.04.2004 11:19
Jolanta Pieńkowska: Czy PiS poprze wniosek LPR o powołanie komisji śledczej, która miałaby się zająć wyjaśnieniem okoliczności zatrzymania Andrzeja Modrzejewskiego w lutym 2002 roku? Jarosław Kaczyński: Sądzę, że poprzemy ten wniosek, bo to jest ważna sprawa, pokazująca głęboką chorobę państwa, ale co tutaj dużo mówić - doświadczenia komisji śledczej Rywina pokazują, że można przy pomocy takiej komisji dużo pokazać, pokazać kawałek tej prawdziwej sceny politycznej, której zwykli obywatele obserwować nie mogą. Jolanta Pieńkowska: I po 14 miesiącach zakończyć swoją pracę kompromitacją. Jarosław Kaczyński: Jeśli chodzi o ostateczne wnioski, o finał, to wszyscy wiemy, jak to się skończyło. To jest taka praca, która daje dużo dobrego, ale jest bezkonkluzywna i dlatego my przede wszystkim pokładamy nadzieję w nowym parlamencie, niezależnie od tego, że te wyniki są różne i z nich by wynikało, że ten przyszły parlament będzie gorszy niż ten, to wydaje się niewyobrażalne, ale przynajmniej dziś
niewykluczone, że byłoby to możliwe, to jednak trzeba liczyć na społeczną trzeźwość, że ludzie podejmując już decyzje nie sondażowe, ale te prawdziwe będą bardziej przemyśliwali, że ten nowy parlament będzie mógł zdziałać znacznie więcej. Jolanta Pieńkowska: A czy sądzi pan, że uda się wyjaśnić tę sprawę sejmowej komisji ds. służb specjalnych, czy to nie wystarczy? Jarosław Kaczyński: Ta komisja jak dotąd nie wykazała się w różnych trudnych sprawach jakimiś znaczącymi sukcesami ze względu na swój skład, jest niewiele osób, które pracują tak, że wskazuje to na to, że im zależy na rzeczywistej kontroli nad służbami... Jolanta Pieńkowska: Ale te ostatnie przesłuchania wskazują na to, że coś tej komisji wychodzi, coś idzie do przodu i że być może w jakimś stopniu tę sprawę uda się wyjaśnić. Jarosław Kaczyński: Pierwszy etap wygląda dobrze, tylko ja przypominam jeszcze raz komisję ds. afery Rywina - ona też w pierwszym etapie budziła wielkie nadzieje, wydawało się, że będzie konkluzja. W tej
chwili konkluzje są, ale tylko w opracowaniach indywidualnych. Jolanta Pieńkowska: Ale wczoraj marszałek Borowski mówił, że być może uda się uzgodnić kompromisowy raport w sprawie afery Rywina. Pan też tak sądzi, czy sejm po prostu sprawozdanie Anity Błochowiak odrzuci? Jarosław Kaczyński: Ale co to znaczy kompromisowy raport? Jolanta Pieńkowska: Tego nie wiem, tak powiedział marszałek Borowski. Jarosław Kaczyński: Trudno pisać jeszcze jeden raport, połączenie istniejących. Kompromisowy raport to by było coś, co pokazuje po części prawdę, po części nieprawdę. Można się spierać o pewne fakty dotyczące przebiegu zdarzeń i konkluzję tej faktografii w postaci obciążenia winą tych czy innych ludzi, bo te dowody mają charakter poszlakowy, chociaż w wielu przypadkach to są jednak poszlaki bardzo mocne i należy z nich wyciągnąć wnioski ostateczne, to znaczy stwierdzić winę i to sporej grupy osób, w tym obecnego premiera. Tam są także i innego rodzaju wnioski, dotyczące związku między faktami, a
przepisami prawa i tu nie może być kompromisu, że my stwierdzamy, że Leszek Miller widział o fakcie, który był przestępstwem i nie można uznać, że premier nie wiedział, że to jest przestępstwo, nie zawiadomił organów ścigania, a mimo to twierdzi się, że nie popełnił przestępstwa. Tego rodzaju kompromis jest po prostu niemożliwy, to jest kompromis, który wpisywałby się w praktykę polityczną ostatniego 15-lecia, w praktykę, której efekty w tej chwili widzimy, ale bardziej przenikliwi obserwatorzy dostrzegali je już wiele lat temu.