Jarosław Kaczyński nie przyszedł na sejmowe pożegnanie Pawła Adamowicza. Pojednania nie będzie
Trudno o bardziej wymowny symbol. Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie przyszedł na wspomnienie Pawła Adamowicza, od którego rozpoczęły się obrady Sejmu. Pokazał, że wykupione przez niego nekrologi i rezygnacja PiS ze startu w wyborach uzupełniających to puste gesty.
Po śmierci Pawła Adamowicza prezes PiS Jarosław Kaczyński wykupił w kilku gazetach nekrologi. Zapowiedział też, że jego partia nie wystawi kandydata w przedterminowych wyborach. Jeszcze rano oburzałem się na tych, którzy ten ostatni gest traktują tylko jako uniknięcie nieuchronnej przegranej. Chciałem wierzyć, że w tak tragicznej chwili jest w polityce miejsce na ludzkie gesty.
Zobacz: Minuta ciszy w Sejmie
Do tego znany z prowadzenia Sejmu żelazną ręką Marek Kuchciński zgodził się, by Grzegorz Schetyna wygłosił kilka zdań ku czci Pawła Adamowicza. Tuż po godzinie 10.15 znowu przekonałem się, że zajmując się polityką powinno się zakładać najgorszy scenariusz i najniższe pobudki. Bo Jarosław Kaczyński i jego świta (w postaci Beaty Mazurek i Ryszarda Terleckiego) nie pojawili się na tej krótkiej ceremonii. Ich miejsca były puste przez całe kilkuminutowe przemówienie Schetyny, a także gdy posłowie odmówili krótką modlitwę.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W Sejmie podwładni Kaczyńskiego już próbują tłumaczyć, że prezes po prostu się spóźnił, że nie było to celowe. To po prostu nieprawda. Kaczyński wszedł na salę chwilę po zakończeniu części poświęconej pamięci Pawła Adamowicza, przez cały czas był w Sejmie. Poza tym obrady i tak zaczęły się ok. 15 minut później. Po trzecie wreszcie niejednokrotnie bywało tak, że Marek Kuchciński czekał z rozpoczęciem obrad na spóźniającego się prezesa PiS. Gdyby Kaczyński chciał być, stałoby się podobnie. A przede wszystkim, gdyby chciał być, po prostu wyjechałby z domu odpowiednio wcześniej.
Trudno więc odczytywać zachowanie Kaczyńskiego inaczej, niż jako celowe. To przede wszystkim źle świadczy o nim, jako o człowieku. To zachowanie małostkowe. Ale też zachowanie nieracjonalne. Bo po co były te wcześniejsze gesty? Po co były te nekrologi? Nieobecność Kaczyńskiego można odczytać jako sygnał dla tych wyborców PiS, którzy nienawidzą wartości wyznawanych przez Pawła Adamowicza, nie tolerują jego obozu politycznego, a może i samego prezydenta Gdańska, nawet po jego śmierci. Czy to im Kaczyński chciał pokazać, że ta publiczna żałoba po Adamowiczu jest tylko politycznym teatrem?
Jeśli tak, to źle wróży uspokojeniu nastrojów politycznych, do którego wzywają od niedzielnego wieczora obie strony politycznego sporu. Cień nadziei na nie był oczywiście niewielki, ale zmęczeni polityczną wojną trzymaliśmy się go rozpaczliwie. Teraz już wiemy, że nic z tego. Prezes Kaczyński swoją nieobecnością dał swoim ludziom sygnał: będzie tak jak było.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl