Jarosław Kaczyński nie chciał karać Joanny Lichockiej za środkowy palec. "Ma dług wdzięczności"
Prezes PiS od początku uważał, że Joanna Lichocka nie ma za co przepraszać i nic się nie stało. Zdanie zmienił pod wpływem europosła Adama Bielana. Jarosław Kaczyński wulgarny gest miał posłance wybaczyć za to, że wcześniej wyrzucił do kosza jej książkę jako wywiad-rzekę.
24.02.2020 | aktual.: 24.02.2020 12:16
Joanna Lichocka ma się chwalić znajomym, że Jarosław Kaczyński "ani chwilę nie chciał jej ukarać". - Powtarzał, że nic złego się nie stało, nie ma za co przepraszać - mówi posłanka PiS według "Newsweeka". Parlamentarzystka miała chcieć od razu przeprosić za swój gest, ale nie dostała zgody. - Kaczyński był zaskoczony, jakby nie zrozumiał o co chodzi. Zrobił wielkie oczy i odwrócił wzrok - czytamy.
Ważny polityk Prawa i Sprawiedliwości przyznaje w rozmowie tygodnikiem, że prezes PiS miał początkowo zbagatelizować sytuację i jej konsekwencje. Miał mieć nawet pretensje do Joachima Brudzińskiego, że wezwał Lichocką do przeprosin. Przekonać go miał europoseł i rzecznik sztabu kampanii Andrzeja Dudy. - Na zdjęciu widać środkowy palec i nie ma co robić z ludzi idiotów, bo to może tylko rozsierdzić wyborców - miał powiedzieć Adam Bielan.
Sympatię Kaczyńskiego posłanka miała zdobyć po katastrofie smoleńskiej, jeszcze jako dziennikarka. Wówczas przeprowadziła z nim wywiad-rzekę. Książka została jednak wyrzucona do kosza przez jednego z doradców prezesa PiS. To zdenerwowało Lichocką. Aby ją udobruchać Kaczyński miał ją zapewnić, że "dostanie od niego to, co będzie chciała". Odtąd miała funckjonowac na specjalnych zasadach. - Dlatego prezes PiS nie może jej ukarać ani za środkowy palec, ani za nic innego - opowiada rozmówca "Newsweeka".
Przeczytaj również: Kara dla Joanny Lichockiej? Krzysztof Czabański z RMN: sprawę uważam za zakończoną
Zobacz także
Źródło: "Newsweek"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl