PolitykaJarosław Gowin: obie strony muszą się cofnąć o krok

Jarosław Gowin: obie strony muszą się cofnąć o krok

Obie strony muszą się cofnąć o krok. Bo inaczej zmierzamy w kierunku scenariusza fatalnego dla Polski, scenariusza gwałtownej polaryzacji politycznej. Jeszcze gwałtowniejszej niż przez ostatnie kilka lat. Wszyscy powinniśmy wylać sobie kubeł zimnej wody na głowę, rozejrzeć się dookoła, co się dzieje za wschodnią granicą, jak trzeszczy w szwach - stwierdził w rozmowie z Radiem Kraków wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

Jarosław Gowin: obie strony muszą się cofnąć o krok
Źródło zdjęć: © Kuba Atys/Agencja Gazeta

19.12.2016 | aktual.: 19.12.2016 11:15

Gowin nie zgodził się ze stwierdzeniem Kazimierza Ujazdowskiego, który rano w TVN 24 stwierdził, że winę za obecny kryzys ponosi obóz rządzący z Jarosławem Kaczyńskim na czele. - Szanuję jego opinię, ale się nie zgadzam. Uważam, że za ten kryzys odpowiada po pierwsze w zdecydowanie większej mierze opozycja. Bo to ona złamała prawo, okupując nie tylko mównicę sejmową - mówił Gowin.

Przyznał jednak, że politycy zjednoczonej prawicy powinni się zastanowić "nad własną częścią współodpowiedzialności za to, co się wydarzyło". - Mam na myśli przede wszystkim nieprzemyślaną decyzję marszałka Kuchcińskiego. Właściwie nie decyzję, a inicjatywę, aby ograniczyć swobodę poruszania się dziennikarzy po Sejmie. Niezależnie od tego jakie racje merytoryczne za tym przemawiają, politycznie był to strzał w stopę. I zdecydowana większość polityków, nie tylko mojej partii, ale także polityków PiS, parlamentarzystów, członków rządu, była temu przeciwna - wyjawił wicepremier.

Gowin stwierdził, że "jeden błąd, nawet poważny, który dał pretekst do organizowania demonstracji, tak naprawdę zmierzających - czego inicjatorzy nie ukrywają - do obalenia rządu, nie jest jeszcze powodem do tego by odwoływać marszałka Kuchcińskiego". Przyznał jednak, że jego zdaniem, decyzja o wykluczeniu obrad posła Szczerby była "pochopna".

Zdaniem Gowina diagnoza europosła Ujazdowskiego, że tylko krok dzieli nas od nieszczęścia, to "zbyt dramatyczna ocena". - Ale, zmieniając nieco wątek tych piątkowych głosowań, czy zwracając uwagę na inny aspekt, my - koalicja rządowa - naruszyliśmy tymi głosowaniami cały szereg poważnych interesów. I nie mam wątpliwości, że są tacy, którzy nie są zachwyceni naszymi rządami, niezależnie od spraw politycznych - stwierdził wicepremier.

Na pytanie czy Polsce grozi "erdoganizacja" odparł, że: "jakaś forma dyktatury - bo tak należy to interpretować - to scenariusz, który w ogóle nie wchodzi w grę". - Ani teraz, ani po 1989 roku takiej groźby nie było. Grozi nam co innego - anarchia, czyli coś dokładnie odwrotnego. Jeżeli nasi oponenci zarzucają nam, że wprowadzamy jakąś formę niedemokratycznej dyktatury, to ja wzruszam ramionami i przechodzę do porządku dziennego. Poważnie zastanowiłbym się, mówię teraz o obozie rządowym, nad tym czy nasze działanie w sposób mimowiedny nie grożą anarchizacją państwa - stwierdził wicepremier Gowin.

Oprac.: Violetta Baran

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mediasejmJarosław Gowin
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (204)