Jarosław Gowin chciał przeczytać akta afery sopockiej
- Jest to kłamstwo, które skończy się w sądzie - w ten sposób minister sprawiedliwości Jarosław Gowin odpierał w programie "Jeden na jeden" zarzuty, jakoby ze względów osobistych prosił o akta ws. afery sopockiej. Miał się o to zwrócić do sędziego Ryszarda Milewskiego, którego chce zdymisjonować. - W ogóle z nim o tym nie rozmawiałem - zapewnia Gowin.
25.09.2012 | aktual.: 25.09.2012 11:17
Radio RMF poinformowało o tym, że Jarosław Gowin miał interesować się zawartością tomów afery sopockiej z przyczyn osobistych. Poinformował o tym sędzia Milewski w wyjaśnieniach przesłanych do Krajowej Rady Sądownictwa, która będzie rozpatrywać wniosek Gowina o odwołanie Milewskiego.
Jarosław Gowin prosił sędziego Ryszarda Milewskiego o informacje z akt afery sopockiej - ustaliło RMF FM. Chodzi o konkretne spotkanie w Sopocie, w którym brał udział obecny minister sprawiedliwości. Jarosław Gowin zaprzecza tym doniesieniom i ostrzega, że jeżeli słowa prezesa się potwierdzą, to spotkają się w sądzie.
Jarosława Gowina mógł zainteresować stenogram z jednego ze spotkań w sopockim SPATiF-ie. Doszło do niego jeszcze przed wybuchem afery sopockiej. W spotkaniu brali udział prezydent Sopotu, diler samochodowy Włodzimierz Groblewski, Sławomir Julke i obecny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Wtedy jeszcze Jacek Karnowski i Sławomir Julke byli dobrymi kolegami.
Jeden z uczestników spotkania miał nagrać rozmowę i stenogram z jej przebiegu ma znajdować się w aktach sprawy sopockiej.
Ryszard Milewski w swoich wyjaśnieniach precyzuje okoliczności przekazania ministrowi Gowinowi akt sprawy Amber Gold. Tłumaczy, że minister zwrócił się do niego o akta pisemnie. On jednak nie zgodził się mu ich wydać. Akta zostały w końcu wydane, podczas gdy sędzia Milewski był na urlopie. Ostatecznie prośbę Gowina spełniła prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
- Tonący brzytwy się chwyta. Sędzia Milewski chwyta się kłamstw. Mam czyste sumienie - stwierdził Gowin w programie "Jeden na jeden". Dodał też, że w 2008 r. nie wiedział o czymś takim, jak "afera sopocka". Zapowiedział też, że jeśli Milewski użył sformułowań, które przytacza RMF FM, to wytoczy mu proces.