Wjechał w przychodnię. Teraz Jan Pietrzak zabiera głos

- To nie był wypadek, to była kolizja - podkreślił na antenie TV Republika Jan Pietrzak, który zabrał głos po incydencie, do którego doszło na warszawskim Wilanowie.

Jan Pietrzak tłumaczy co stało się na Wilanowie
Jan Pietrzak tłumaczy co stało się na Wilanowie
Źródło zdjęć: © East News, PAP
Mateusz Dolak

- Nie było żadnego wypadku, to była kolizja. Było południe, bardzo, bardzo wysoka temperatura. Ja byłem akurat u lekarza w ośrodku zdrowia. Udało mi się zapisać na środę - rozpoczął Pietrzak, który podkreślił, że "jest sercowcem i ma problemy z ciśnieniem".

- Przy wychodzeniu z ośrodka przyszła burza. Było zderzenie burzy z upałem. Być może to mi zamąciło głowę i straciłem kontrolę nad samochodem. To było na parkingu - przyznał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jan Pietrzak na antenie TV Republika chwalił się, że prawo jazdy ma od 1954 roku, czyli 70 lat. - Nigdy nie miałem wypadku [...] Poczułem się tutaj zagrożony i niepewny, bo może nadchodzi wiek, czy powinienem do samochodu wsiadać - podsumował dziękując wszystkim za wsparcie po kolizji.

Jan Pietrzak wjechał w wiatę i przychodnię

- Około godziny 12:15 doszło do zdarzenia drogowego, podczas którego 87-letni kierujący samochodem osobowym marki audi uderzył w budynek przychodni zlokalizowanej przy ul. Kostki Potockiego - potwierdziła w rozmowie z Wirtualną Polską Ewa Kołdys z Komendy Rejonowej Policji II w Warszawie.

Przed uderzeniem w przychodnię, audi Pietrzaka wjechało w metalową wiatę. Samochód, którym kierował, otarł się o ścianę budynku i uszkodził parapet oraz rynnę. Pojazd zatrzymał się dopiero na ogrodzeniu.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1461)