Jamie Stokes: nowy prezydent z łysą wargą. To brat bliźniak?
Bardziej podobał mi się poprzedni prezydent, ten z wąsami. Jestem przekonany, że polski prezydent powinien mieć nieogoloną górną wargę. W dodatku zupełnie przegapiłem elekcję. Widocznie miała miejsce w czasie świąt, kiedy byłem akurat zajęty wyciąganiem karpiowych ości ze swojego gardła - pisze Jamie Stokes w najnowszym felietonie dla WP.PL.
Przeczytaj tekst w oryginale
Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie wybranie nowego prezydenta o tym samym imieniu i nazwisku co poprzednik, podobnie jak zaskoczyło mnie wybranie prezydenta z łysą wargą. Przypuszczam, że to bliźnięta. Posiadanie identycznego bliźniaka uchodzi wszak w polskiej polityce za poważny atut.
Gdyby tylko mój brat bliźniak Carlos nie zaginął podczas tej ekspedycji w Amazonii, moje prezydenckie ambicje miałyby szansę się spełnić. Niestety nie mogę sobie wyobrazić scenariusza, w którym pojawiłby się on niespodziewanie ponownie, oczywiście jako czarny charakter.
Moi przyjaciele próbowali mnie przekonać, że obecny prezydent to ten sam prezydent, co wcześniej, tylko ze zgolonymi wąsami. Zaśmiałem się im w twarz. "Bardziej prawdopodobne" - zażartowałem - "jest to, że został podmieniony na rosyjskiego klona - tylko rosyjska technologia klonowania nie wie, jak zrobić wąsy". W pokoju zaległa głucha cisza.
Zauważycie pewnie, że bardzo staram się odnosić do obecnego „Komorowskiego” z najwyższym szacunkiem. Jeśli wiadomości tego tygodnia czegoś mnie nauczyły, to tego, żeby bycie niegrzecznym wobec polskiego prezydenta, nawet jeśli jest on klonem, to kiepski pomysł. Nie użyję na przykład wyrażenia „łysa twarz”, bojąc się, że mogę zostać oskarżony za naruszenie artykułu 135 kodeksu karnego.
Nie wiem dokładnie, jak szeroko postanowienia zawarte we wspomnianym artykule mogą być interpretowane. Czy Polak może na przykład wsiąść w autobus do Medyki, przekroczyć granicę z Ukrainą, a potem odwrócić się i wykrzyczeć w stronę własnej ojczyzny jakiś spekulacyjny komentarz o prezydenckiej alkowie? W takiej sytuacji najbliżej znajdujący się strażnicy musieliby pewnie zakryć sobie uszy i wykrzykiwać „la la la, nic nie słyszę” do czasu aż zdrajcy zabraknie tchu.
Jeśli, jako prawdziwi patrioci, usłyszelibyście kiedyś innego Polaka ćwiczącego swoje obraźliwe komentarze przed wejściem do autobusu, to czy mielibyście obowiązek zgłoszenia tego faktu odpowiednim władzom? Czy niezgłoszenie przestępstwa też jest przestępstwem? Ja sam, ponieważ nie jestem Polakiem, nie podlegam chyba takiemu obowiązkowi. Zresztą, i tak bym przecież krzykacza nie zrozumiał.
To właśnie przy snuciu takich spekulacji wpadłem na swój najnowszy pomysł robienia pieniędzy. Jeśli wolno mi słuchać lub czytać złośliwe komentarze wobec polskiego prezydenta bez obowiązku zgłaszania ich, nie powinienem mieć chyba problemu z zainstalowaniem numeru, na który Polacy mający potrzebę wystosowania zdradzieckiego komentarza, za niewielką opłatą wysyłaliby sms-y. Ja w zamian, obiecałbym czytanie ich wszystkich z przekonującym śmiechem oraz udawaniem, że je rozumiem.
* Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski*