PublicystykaJakub Majmurek: Nie pamiętasz, po co ci samorząd? Lepiej szybko sobie przypomnij

Jakub Majmurek: Nie pamiętasz, po co ci samorząd? Lepiej szybko sobie przypomnij

W niedzielę każdy będzie musiał samodzielnie podjąć decyzję - iść na wybory, czy zostać w domu. To, kto będzie rządził w państwa mieście, powiecie, województwie naprawdę ma znaczenie. Dlatego bez względu na kogo, by Państwo nie głosowali, warto to zrobić.

Jakub Majmurek: Nie pamiętasz, po co ci samorząd? Lepiej szybko sobie przypomnij
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Jakub Majmurek

W niedzielę każdy i każda z nas będzie mógł podejść do najbliższego lokalu wyborczego i stawiając krzyżyk na kartce zmienić władzę w swoim mieście, województwie, dzielnicy, gminie.

Wybory samorządowe mają specyficzny charakter. Wybieramy w nich władzę, która znajduje się najbliżej nas i w wielu kwestiach ma największy wpływ na nasze codzienne życie. Dają także szansę na to, by zaangażować się politycznie – korzystając zarówno z biernego, jak i czynnego prawa wyborczego – ponad partyjnymi sporami, określającymi na co dzień krajową, centralną politykę.

A przy tym wybory te nie cieszą się wcale masową popularnością. Frekwencja nie jest wyższa, niż w wyborach parlamentarnych, czy prezydenckich. W ostatnich trzech wyborach (2006, 2010, 2014) prawidłowością pozostawała frekwencja na poziomie nieprzekraczającym 50 proc. uprawnionych w pierwszej turze i 40 proc. w drugiej. W niedzielę każdy będzie musiał samodzielnie podjąć decyzję, czy iść, czy zostać w domu. Zanim ją podejmiemy, warto przypomnieć sobie skąd wziął się samorząd w obecnym kształcie i co może właściwie poprawić (albo popsuć) w naszym życiu.

Droga do samorządu

Droga do samorządu terytorialnego w formie, w jakiej funkcjonuje dziś trwała kilka dekad. Polska Ludowa w zasadzie zlikwidowała samorząd lokalny. Rady Narodowe były instytucjami o fasadowym i niedemokratycznym charakterze. W ustroju PRL miała być tylko scentralizowana władza PZPR i jej przedstawicielstwa "w terenie".

Pragnienie odrodzenia autentycznej samorządności – nie tylko na poziomie lokalnym, ale także zawodowym – ożywiało środowiska opozycji demokratycznej. Projekty przedstawiające konkretne propozycje reform powstawały w środowiskach Klubów Inteligencji Katolickiej, oraz seminarium "Doświadczenie i Przyszłość". Temat podjęła "Solidarność" w pierwszym okresie swojego istnienia, między legalizacją związku lat 1980, a stanem wojennym.

13.12.1981 zamroził wszelkie dyskusje o samorządności na lata. Temat wrócił jednak przy Okrągłym Stole. Obietnica w pełni wolnych wyborów do rad gmin była jedną kluczowych propozycji programowych strony solidarnościowej w kontraktowych wyborach 1989 roku – które "Solidarność" wygrała absolutnie przytłaczającą większością głosów.

Zmiany przywracające samorząd gminny zostały wdrożone w 1990 roku. Wybory do rad gmin z tego samego roku to pierwsze w pełni demokratyczne starcie wyborcze w Polsce po roku 1945. Reformy terytorialne rządu Jerzego Buzka (1997-2001) dodały dwa nowe szczeble samorządu: wojewódzki i powiatowy. Od 2002 roku także prezydentów miast, wójtów i burmistrzów wybieramy w wyborach bezpośrednich w dwóch turach – samorząd przybiera wtedy ostatecznie swój dzisiejszy kształt.

Reforma samorządowa wypływała z założeń czegoś, co uczenie nazywa się zasadą subsydiarności, tudzież pomocniczości. Ta zapisana w polskiej konstytucji zasada głosi w największym skrócie to, że władza powinna realizować te i tylko te zadania, które nie mogą być realizowane przez władze niższego szczebla.

Innymi słowy, tam gdzie jest to możliwe władzę należy jak najbardziej zbliżyć do ludzi. Im bliżej się ich znajduje, tym łatwiej bowiem o jej demokratyczną kontrolę przez obywateli. Tym trudniej zawłaszczyć ją partyjnym strukturom i innym grupom interesów. Tym lepiej potrafi zrozumieć, jakie są konkretne potrzeby lokalnej wspólnoty: w kwestii dróg, szkół, terenów zielonych i innych.

Co może samorząd?

Co w oparciu o tę zasadę może w Polsce samorząd? Całkiem sporo. Różne szczeble samorządu – od gminy do województwa – odpowiadają za szereg kwestii decydujących o naszej codziennej jakości życia. Głosując w wyborach do rady gminy, powiatu, czy sejmiku wojewódzkiego naprawdę możemy sobie albo pomóc albo zrobić krzywdę.

To powiaty i miasta na prawie powiatu odpowiadają np. za pomoc społeczną, ochronę zdrowia, edukację publiczną. Dobre władze miasta, czy powiatu nie zastąpią państwa w jego polityce edukacyjnej, ale mogą ją w sensowny w sposób uzupełnić albo psuć. To od lokalnych władz zależy, czy znajdą się dodatkowe środki na dodatki motywacyjne dla nauczycieli. Czy miejscowe szkoły będą, czy nie będą zamykane. Czy dzieci dostaną szanse na udział w bezpłatnych dodatkowych zajęciach, czy nie.

Samorządy odpowiadają także za transport publiczny. To od nich zależy, czy w mieście rzeka będzie trudną do przekroczenia barierą dla komunikacji miejskiej. Czy do każdej większej wsi w powiecie będzie dojeżdżał choć jeden publiczny autobus, czy też mieszkańcy pozostaną zdani wyłącznie na transport indywidualny.

To przez samorządy przechodzi też duża część unijnych środków. To, jak sprawna jest w ich pozyskiwaniu dana ekipa w mieście, gminie, lub województwie zmienia bardzo wiele. Zanim pójdziesz zagłosować warto zerknąć w takie zestawienie.

W wielu miejscach to samorząd zastępuje państwo, gdy to z przyczyn ideologicznych wycofuje się na przykład z finansowania zabiegów in vitro. Samorządy – miejskie i wojewódzkie – kierują także większością instytucji kultury w Polsce, zwłaszcza teatrami i galeriami sztuki. Nieodpowiedni ludzie w samorządzie mogą zniszczyć najlepiej funkcjonujące instytucje, zmieniając miasto, a nawet cały region w kulturalną pustynię.

Lokalne władze decydują też o tym, w jakim żyjemy otoczeniu. To one zajmują się planowaniem przestrzennym, pozwoleniami na budowę, terenami zielonymi. Od tego, jak zagłosujemy w niedzielę zależy więc, czy rozwój naszej okolicy będzie uwzględniał nasze prawa do zieleni, czystego powietrza, krajobrazu.

Samorząd to wreszcie pewien ogólny klimat ideowy w naszym najbliższym otoczeniu. Niezależnie od tego, gdzie – jeśli gdziekolwiek – wybralibyśmy się sami, jest fundamentalna różnica, czy prezydent naszego miasta widywany jest raczej na marszu, w którym dominuje wrogość wobec innych, czy raczej duch tolerancji.

Zmiana może wyjść też od dołu

Jak samorządy radziły sobie z tymi zadaniami w Polsce? Bardzo różnie. Zarzucano im często to, że zamiast władzą najbliżej obywatela stają się łupem dla partii. Nie do końca jest to prawda. Żadna partia nie wystawiła w tych wyborach swoich, partyjnych kandydatów na wójta do więcej niż połowy gmin w Polsce. Na poziomie gminy, czy rady dzielnicy odebrać politykę partiom – jeśli uważamy, że to dobry ruch – jest naprawdę najłatwiej. Z drugiej strony mówi się o tworzeniu się w miastach zasiedziałych układów wokół wiecznych prezydentów. Są takie przypadki i pewnie warto by porozmawiać o ograniczeniu liczby kadencji prezydentów miast. Władz miasta nie zmienimy jednak siedząc w domu.

A to właśnie z miasta, czy województwa może wyjść impuls do politycznych innowacji, odmieniających oblicze całego kraju. Samorządy niejednokrotnie w historii stawały się laboratoriami testującymi rozwiązania, które później stawały się standardem. Rządzący międzywojennym Wiedniem socjaliści zbudowali w nim bardzo progresywne instytucje opiekuńcze, wyprzedzające i zapowiadające powojenne państwo dobrobytu.

Pochodzący z PPS pierwszy prezydent Łodzi w II RP, Aleksy Rżewski, uruchomił bardzo ambitny program, mający zagwarantować każdemu dziecku darmową edukację podstawową, zanim jej zorganizowaniem zajęło się odrodzone państwo. W okresie rządów Thatcher to samorządy okazały się miejscem, z jakiego wyszło wiele idei, które pozwoliły odnowić się polityce Laburzystów w latach 90.

Zmiana może wyjść od najbliższego szczebla władzy. To, kto będzie rządził w państwa mieście, powiecie, województwie naprawdę ma znaczenie. Na kogo, by państwo nie głosowali, warto to zrobić.

Źródło artykułu:WP Opinie
wyboryjak głosowaćsamorząd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)