Jakub Baran, Partia Razem: Amazon przykręca śrubę. Co na to PiS?
Premier Mateusz Morawiecki obiecywał "wyjście z pułapki średniego rozwoju". Polska miała przestać być "montownią Europy". Na przykładzie Amazona widać, ile były warte te obietnice - pisze Jakub Baran dla WP Opinie.
Tydzień temu "Gazeta Wyborcza" dotarła do raportu biegłego BHP na temat fatalnych warunków pracy w Amazonie. Pracownicy zmuszani są do pokonywania pieszo 20 km w trakcie trwających ponad 10 godzin zmian. Do dyspozycji mają dwie 15-minutowe przerwy, w trakcie których nie mogą nawet usiąść, bo jedno krzesło przypada na 500 osób! Podobnie jest z toaletami, na niektórych kondygnacjach nie ma ich w ogóle.
Amazon, jak piszą biegli, "w całym procesie organizacji pracy nie wziął w ogóle pod uwagę dostosowania warunków pracy do możliwości psychofizycznych człowieka-pracownika". Normą jest sto procent wydajności. Za każdą, nawet nieznaczną, obsuwę pracownik otrzymuje tzw. "negatywny feedback". Jeżeli sytuacja powtórzy się cztery razy, wylatujesz. Wszystko to za kilkanaście złotych za godzinę netto, z zawieszeniem godności na czas zmiany w pakiecie.
Najbogatszy człowiek na świecie
Jeff Bezos, szef Amazona, jest obecnie najbogatszym człowiekiem na świecie. Jego majątek szacuje się na 118,8 miliarda dolarów. Należy do "jednego procenta" - globalnej elity, która posiada więcej majątku niż reszta ludzkości. W ubiegłym roku on i 7 innych multimiliarderów, w tym Bill Gates, Mark Zuckerberg czy Warren Buffet, "zarobili" tyle co biedniejsza połowa populacji Ziemi.
Biznes Bezosa opiera się na jednym, prostym triku: wyciśnięciu z pracy zatrudnionych w Amazonie jak największego zysku. Mieszkaniec Pierwszego Świata może jednym kliknięciem zamówić na Amazonie dowolny produkt z dostawą do domu. Za konkurencyjne ceny płacą pracownicy poddawani różnego rodzaju metodom "optymalizacji pracy". Program komputerowy pilnuje wyśrubowanych norm, które według biegłych nijak się mają do ludzkich możliwości. A w kolejce czekają kolejne wynalazki: opaski elektromagnetyczne, które włączają alarm, jeżeli pracują za wolno, śledzą ich i naliczają czas spędzony np. w toalecie. Rzeczniczce Amazona obrączkowanie ludzi z niczym złym się nie kojarzy, dla niej to "żadna sensacja, a ułatwienie pracy".
Jeżeli, jak mówią niektórzy, kapitalizm opiera się na innowacyjności, to "innowacje" Amazona polegają głównie na przykręceniu śruby pracownikom. Technologie rodem z Matrixa zmieniają ich w roboty. Amazon pokazuje, że może nas czekać coś znacznie gorszego niż automatyzacja pracy. Po prostu będziemy pracować jak maszyny.
Zobacz też: Inwazja robotów. Zobacz wrocławski poligon Amazona
Pod koniec zeszłego USA było świadkiem szczególnego "konkursu piękności". Amazon wybierał miasto, w którym ma powstać jego druga kwatera główna. Włodarze stawali na głowie, żeby zwrócić na siebie uwagę Jeffa Bezosa. Proponowano m.in. miliardowe ulgi podatkowe, uzbrojenie terenu z pieniędzy publicznych, czy niższe opłaty za wodę czy prąd. Stonecrest w stanie Georgia chciało nawet zmienić nazwę na Amazon, a burmistrz Nowego Jorku postanowił oświetlić Empire State Building na pomarańczowo, czyli w kolorze Amazona.
Podobnie Polska kusi wielki biznes różnego rodzaju przywilejami. Centra Amazona, w tym to pod Szczecinem, powstają wyłącznie w Specjalnych Strefach Ekonomicznych. To enklawy wyjęte spod prawa podatkowego, w których zwykle kwitnie "śmieciowe" zatrudnienie.
Co z godnością polskich pracowników i pracownic?
Premier Mateusz Morawiecki obiecywał "wyjście z pułapki średniego rozwoju". Polska miała przestać być "montownią Europy". Na przykładzie Amazona widać, ile były warte te obietnice. W międzynarodowym podziale pracy Polska dalej zajmuje pozycję półperyferii, które kuszą inwestorów tanimi kosztami pracy i statusem raju podatkowego. Narodowy kapitalizm Mateusza Morawieckiego pozostanie odnogą globalnego systemu, w którym nierówności dalej rosną, zwiększają się zyski z kapitału, a pracownicy są traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Wyzysk pod flagą biało-czerwoną pozostaje wyzyskiem.
PiS lubi chwalić się tym, że Polska wstaje z kolan, a Polacy i Polki odzyskują godność. Prowadzi rzekomo twardą grę o narodowe interesy. Kiedy jednak przychodzi do obrony Polski przed międzynarodowymi korporacjami, rząd kapituluje. Nie kto inny jak PiS podpisał przecież umowę CETA, która realnie ogranicza suwerenność państwa na rzecz wielkiego biznesu. A godność polskich pracowników i pracownic? W tym roku ograniczono i tak śmieszny budżet Państwowej Inspekcji Pracy. To właśnie ta instytucja powinna już dawno zrobić porządek z firmami takimi jak Amazon. "Współpracujemy z władzami, zapewniamy im pełen wgląd w nasze warunki pracy i zawsze działamy zgodnie z prawem pracy" zapewniła Marzena Więckowska, rzeczniczka prasowa Amazon Polska po opublikowaniu raportu o skandalicznych warunkach pracy w tej firmie. Reakcji rządzących brak. Prawo i Sprawiedliwość, podobnie jak wcześniej Platforma Obywatelska, woli stać po stronie wielkiego biznesu, niż obywateli i obywatelek.
Czy PiS postawi się Jeffowi Bezosowi, najbogatszemu człowiekowi na Ziemi? Wątpię. Premier Rzeczpospolitej Polskiej i CEO Amazona są, jak to się mówi, "po jednych pieniądzach". Należą do elity, która broni interesów milionerów kosztem milionów zwykłych obywateli. Pozostawionych przez państwo polskie pracowników Amazona wspiera Ogólnopolski Związek Inicjatywa Pracownicza. To ten sam niepokorny związek, któremu polskie sądy zamykały usta, kiedy nagłaśniał łamanie praw pracowniczych. Dla sądu ważniejsza była obrona "dobrego imienia przedsiębiorcy".
Potrzeba realnych zmian. Nie wezmą się one z łaski multimiliardera, ani z bajeczek premiera Morawieckiego. Żeby ludzie wstali z kolan, trzeba postawić się wyzyskowi. Dziś w Polsce robi to tylko nowa lewica.
Jakub Baran, Partia Razem dla WP Opinie