Jak robota, to tylko u Leppera
Wróci na stanowisko jak bumerang – tak o Andrzeju Lepperze opowiadają mieszkańcy jego rodzinnej wsi, Zielnowa koło Darłowa. Opowiadają także inne rzeczy, nie zawsze stawiające odwołanego wicepremiera w korzystnym świetle.
Zielnowo. Trzydzieści domów, z tego prawie połowa opuszczona. Przed wjazdem do wsi olbrzymie łąki, na których pasą się stada krów i bizonów. Wieś jak inne w tej okolicy – bieda aż piszczy. Jedyne co rzuca się w oczy, to duża chałupa przy wjeździe do wsi. Obok chaty silosy na kilkaset ton ziarna. Wrażenie pogłębiają nowoczesne maszyny stojące pod stodołą. Kilka traktorów, kombajn i przyczepy. Ot, zwykłe gospodarstwo rolne. Niezwykły jest jednak właściciel, były wicepremier Andrzej Lepper.
Znamy go wszyscy – zapewnia sołtys Zielnowa Janusz Gawęda. Niewielu go jednak lubi. Chełpi się tym co ma, a wszyscy wiemy, jak to zdobył. Z drugiej strony Lepper chciał zrobić kilka rzeczy dla wsi, ale go dziennikarze zjedli. No bo zobacz pan – Zielnowo co dwa lata jest zalewane przez Wieprzę. Jak Lepper załatwił budowę wału przeciwpowodziowego, to od razu prasa pisała, że premier buduje dla siebie. A przecież nie tylko Lepper tu mieszka. Słowa sołtysa, że Leppera znają wszyscy, znajdują potwierdzenie na każdym kroku. Najlepszym miejscem jest wiejska świetlica. W środku wakacji, niemal pusta, bo we wsi jest zaledwie kilkoro dzieci. Na ścianie znajdują się laurki rysowane przez maluchów. Jedna z nich przedstawia Zielnowo City – rządowy samolot, którym Lepper lata do domu. Samolot na ogonie ma symbol Samoobrony, której co ciekawe, nie ma w samym Zielnowie.
Struktury partii rozpadły się we wsi zaraz po wejściu Leppera do parlamentu – mówi niechętnie Wiesław J., dawny towarzysz Leppera z pierwszej Samoobrony. Zakładaliśmy partię na snopku słomy. Mieliśmy długi i kombinowaliśmy, jak zarobić. No i wymyśliliśmy – partię polityczną. Tyle że Lepper nas później zostawił i większość wsi się od niego odwróciła. Dziś w całej gminie Darłowo – mateczniku partii, nie ma ani jednego koła Samoobrony. Nie wszyscy są jednak tak krytyczni wobec byłego wicepremiera. Część chwali sobie jego obecność we wsi. Wielu ludzi obrabia hektary Leppera– twierdzi Jan Bajek z pobliskiego Glęźnowa. Dobrze płaci i zawsze na czas. Na święta daje pracownikom po świniaku. Gdzie my znajdziemy taką robotę? Tylko u Leppera.
Adam Sito