ŚwiatJak pomóc Turcji i cnoty nie stracić

Jak pomóc Turcji i cnoty nie stracić

W Brukseli obraduje Komitet Planowania Obrony NATO, w którym zasiadają ambasadorzy 18 państw sojuszu. Nie ma w tym gronie Francji, która nie należy do wojskowych struktur Paktu. Przedmiotem debaty są kompromisowe propozycje Belgii dotyczące pomocy wojskowej dla Turcji na wypadek wojny z Irakiem.

16.02.2003 | aktual.: 16.02.2003 19:26

Dyskusja toczyła się niemal przez całą niedzielę, z krótkimi przerwami na konsultacje z rządami. Propozycje Belgii okazały się nie do przyjęcia dla szeregu krajów, przede wszystkim dla USA.

Przeniesienie dyskusji z Rady Północnoatlantyckiej, organu politycznego, gdzie zasiada Francja, do Komitetu Planowania Obrony gdzie nie ma Francji, miało pomóc w przełamaniu impasu, który grozi poważnym rozłamem w sojuszu.

Jednak Belgowie i Niemcy, po zakulisowych uzgodnieniach z Francuzami, postawili sprawę jasno: Turcja w razie wojny z Irakiem może liczyć na pomoc Paktu, ale taka pomoc uzależniona jest od decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jeśli Rada nie zezwoli na użycie siły, Sojusz nie wzmocni tureckiej obrony.

Nie zgadzają się z tym Amerykanie oraz niektóre inne kraje, w tym Polska. Uzależnianie decyzji NATO od decyzji ONZ jest sprzeczne z traktatem Północnoatlantyckim. NATO jest suwerenną organizacją i nie może podporządkowywać swoich decyzji decyzjom innej organizacji.

W ostatni poniedziałek Belgia, Francja i Niemcy zawetowały decyzję o dodatkowym wsparciu wojskowym Turcji, wyrażając obawę, że wyglądałoby na przesądzanie interwencji zbrojnej przeciwko Irakowi i zaangażowanie w nią NATO.

Dlatego rząd belgijski zaproponował w niedzielę, żeby podjąć decyzję "co do zasady", ale uzależnić jej wykonanie od dalszej dyskusji w ONZ i zastrzec, że ma ona charakter czysto obronny i nie angażuje sojuszu w jakiekolwiek przygotowania do działań zaczepnych.

Źródła w Kwaterze Głównej wyrażały nadzieję, że jeśli Komitet Planowania Obronnego znajdzie rozwiązanie, zaraz potem - wciąż w niedzielę lub ewentualnie w poniedziałek - mogłaby się zebrać Rada (ambasadorów) NATO z udziałem Francji.

Rada wydałaby polityczną deklarację solidarności z Turcją. Pominięcie Paryża przy podejmowaniu decyzji wojskowej mogłoby mu odpowiadać, gdyż zwalniałoby go to z odpowiedzialności przed własną opinią publiczną.

Z drugiej strony, deklaracja Rady z udziałem wszystkich 19 sojuszników pokazywałaby, że Paryż nie został całkowicie zignorowany.

Nie wykluczone, że sytuacja wyjaśni się dopiero po poniedziałkowym szczycie przywódców Unii Europejskiej, kiedy już będzie wiadomo w jakim zakresie Europa gotowa jest w sprawie Iraku współpracować z Amerykanami. (mp)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)