Jak Polska odróżnia uchodźców od imigrantów ekonomicznych?
W zeszłym roku status uchodźcy w Polsce przyznano 262 osobom. Decyzję odmowną wydano w blisko dwóch tysiącach przypadków. Nasze służby mają swoje sposoby, aby ustalić, czy mają do czynienia z kimś, kto ucieka przed zagrożeniem czy po prostu szuka lepszych warunków do życia. Jak odróżnić uchodźców od imigrantów ekonomicznych? Najważniejszy jest wywiad statusowy.
03.10.2015 | aktual.: 26.10.2015 19:10
Polska zgodziła się na przyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu. Dokładna liczba nie jest znana, ale ma to być przynajmniej 6 tysięcy osób. Przeciwnicy udzielania schronienia przybyszom przekonują, że do naszego kraju nie trafią uchodźcy uciekający przed wojną, ale imigranci ekonomiczni, a nawet terroryści. Rząd zapewnia, że nie ma takiego ryzyka, a każdy uchodźca będzie dokładnie sprawdzany. Jak to dziś wygląda w praktyce?
W pierwszej połowie tego roku o status uchodźcy w Polsce starało się 4199 osób. W tym samym okresie tylko 103 wnioski zostały rozpatrzone pozytywnie, a aż 1614 negatywnie. Trzeba jednak pamiętać, że Urząd ds. cudzoziemców ma 6 miesięcy na zakończenie całej procedury, chociaż zdarza się, że postępowanie jest przedłużane. Z kolei od decyzji negatywnej można się odwołać.
W Polsce niełatwo dostać status uchodźcy
- Procedura jest bardzo skomplikowana i decyzji nie można podejmować pochopnie, ponieważ tu chodzi o ludzkie życie - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Ewa Piechota, rzecznik prasowy Urzędu ds. cudzoziemców.
Status uchodźcy w pierwszym półroczu nadano m.in. 27 Syryjczykom, 15 Egipcjanom, 14 Irakijczykom. Najwięcej odmów dotyczy Ukraińców (925), obywateli Rosji - głównie chodzi o Czeczenów (393) i Gruzinów (92).
Statystyki w pierwszym półroczu utrzymywały się na podobnym poziomie, co w 2014 r., kiedy to status uchodźcy w ciągu całego roku przyznano w sumie 262 osobom, z których większość stanowili Syryjczycy (115). Status uchodźcy przyznano także 27 Afgańczykom, 22 Kazachom i 22 osobom niemającym żadnego obywatelstwa. Jednocześnie polskie służby odrzuciły 1997 wniosków o przyznanie statusu uchodźcy, co pokazuje, że weryfikacja jest bardzo skrupulatna.
- Jednym z najważniejszych etapów weryfikacji jest wywiad statusowy, którego celem jest sprawdzenie wiarygodności osoby starającej się o status uchodźcy - wyjaśnia Piechota. - Sprawdzamy przedstawioną przez nią wersję zdarzeń, aby wiedzieć, czy to autentyczna historia czy może wszystko zmyśliła - dodaje.
Aby uzyskać status uchodźcy, trzeba udowodnić, że nie można wrócić do swojego kraju ze względu na grożące niebezpieczeństwo. Nie chodzi tylko o działania wojenne, ale też np. różne formy prześladowania z powodów politycznych, religijnych, etnicznych itd. Służby współpracujące z Urzędem ds. cudzoziemców sprawdzają wszystkie fakty przedstawione przez osobę starającą się o status uchodźcy.
Jak odróżnić uchodźcę od imigranta ekonomicznego?
- Jeśli np. twierdzi, że jest prześladowany za przynależność do jakiejś partii politycznej, to sprawdzamy, czy taka partia istnieje, funkcjonuje w mieście, z którego pochodzi dana osoba i rzeczywiście jej członkowie są narażeni na niebezpieczeństwo - opisuje przedstawicielka Urzędu ds. cudzoziemców.
W ten sposób ustala się, czy rzeczywiście dany imigrant nie może wrócić do swojego kraju. Często okazuje się, że to nieprawda, a główną motywacją uciekiniera, jest chęć rozpoczęcia nowego życia w państwie dającym możliwości podniesienia jakości swojego życia.
- Niektórzy mówią o tym wprost, że w swojej ojczyźnie nie mogą zapewnić utrzymania sobie i swojej rodzinie. Inni twierdzą, że nie mogą znaleźć pracy z powodu wyznawanej przez siebie religii. Zazwyczaj, choć nie zawsze, takie wnioski są rozpatrywane negatywnie, bo to nie znaczy, że grozi im niebezpieczeństwo - mówi Piechota.
Syryjczyków nie można odesłać do ich kraju
W przypadku uchodźców z Syrii głównym powodem ucieczki jest wojna. Zarówno w 2014 i pierwszej połowie 2015 r. wszyscy obywatele tego kraju, którzy starali się o status uchodźcy w Polsce, otrzymali go, nie licząc tych, którzy opuścili Polskę w trakcie trwającego postępowania.
- Ze względu na trwającą wojnę w Syrii odesłanie tych ludzi z powrotem do swojego kraju nie wchodzi w grę - przyznaje Ewa Piechota.
To właśnie z Syrii i Erytrei oraz być może Iraku mają pochodzić imigranci, których ma przyjąć w przyszłym roku Polska. Chociaż jest mowa o kilku tysiącach osób, a cała operacja ma potrwać dwa lata, Urząd ds. cudzoziemców zamierza wystąpić o wsparcie kadrowe, bo weryfikacja tak dużej liczby osób przy obecnym zespole pracowników, będzie bardzo trudna. Niezależnie od tego uchodźcy będą trafiać do Polski etapami w możliwie małych grupach.
Na razie jest gotowy plan na przyjęcie dwóch tysięcy osób, które rząd obiecał przyjąć już kilka miesięcy temu. W pierwszej kolejności ma to być 900 osób przebywających obecnie w obozach ONHCR (agendy ONZ)
w Libanie. Są to osoby wstępnie sprawdzone pod kątem bezpieczeństwa. Zostaną zweryfikowani na miejscu przez polskie służby i dopiero wtedy przylecą do naszego kraju.
Polska nie chce przyjmować samotnych mężczyzn
Pozostali uchodźcy trafią do Polski w wyniku relokacji z Włoch i Grecji, gdzie obecnie przebywają i również są wstępnie weryfikowani dla ustalenia, czy są to uchodźcy uciekający przed wojną czy imigranci ekonomiczni.
- Zależy nam na sprowadzeniu do Polski osób z grup społecznie wrażliwych, np. matek z dziećmi, samotnych kobiet, pełnych rodzin, aby uniknąć później problemu ze sprowadzaniem pozostałych członków rodzin - wyjaśnia Piechota.
Przeciwnicy sprowadzenia imigrantów obawiają się, że skoro Polska zgodziła się na przyjęcie około 5 czy 6 tysięcy osób, to tak naprawdę będzie ich 4-5 razy więcej, bo sprowadzą oni swoje rodziny.
- Osoba, której przyznano status uchodźcy, będzie miała pół roku na sprowadzenie swojej rodziny. Po tym okresie nadal będzie to możliwe, ale będzie musiała udowodnić, że ma regularne dochody pozwalające na utrzymanie siebie i rodziny, czyli mieć pracę - mówi rzecznik prasowy Urzędu ds. cudzoziemców.
W grę wchodzi tylko sprowadzenie najbliższej rodziny, czyli współmałżonków, małoletnich dzieci, rodziców, dziadków. Warto dodać, że za współmałżonków są uważane tylko osoby spełniające kryteria polskiego prawa. Nie ma np. mowy, aby muzułmanin mający kilka żon, mógł sprowadzić je wszystkie.
Dotychczasowi uchodźcy z krajów muzułmańskich to w przeważającej części mężczyźni. Ze 115 przyjętych w tym roku Syryjczyków 89 to panowie, wśród 27 Afgańczyków tylko sześć to kobiety. Z kolei 10 przyjętych obywateli Erytrei to wyłącznie mężczyźni.
Trudno jednak ocenić, czy rzeczywiście będą próbować sprowadzić do siebie rodziny. Dotychczasowe doświadczenia Polski z uchodźcami z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej są bowiem takie, że nie są oni zainteresowani zamieszkaniem w Polsce na stałe.
Zostają uchodźcami i... uciekają
- W 2012 r. w ramach programu "EUREMA" Polska zgłosiła gotowość przyjęcia ponad 80 uchodźców z Afryki, którzy wówczas schronili się na Malcie. Z tej oferty pomocy skorzystało tylko sześć osób, które sprowadziły swoje rodziny - łącznie było to 29 osób, z których do dziś mieszka w Polsce zaledwie sześć - opowiada Piechota.
Potwierdzają to także ostatnie wydarzenia. Spora część rodzin chrześcijańskich z Syrii sprowadzonych do Polski przez fundację Estera, którym zapewniono w Polsce mieszkania, utrzymanie i kursy języka polskiego, w ciągu kilku tygodni uciekło do Niemiec. Z ośmiu rodzin Syryjczyków, które w lipcu znalazły schronienie w Wielkopolsce, w ciągu dwóch miesięcy pięć wyjechało szukać jeszcze lepszych warunków za zachodnią granicą.
- Pamiętajmy, jaką traumę przeszli uchodźcy. Ona sprawia, że nie ufają nikomu, nawet tym ludziom, którzy oferują im pomoc. Oni nie potrafią zachowywać się jak osoby dorosłe i podejmować racjonalnych decyzji - tak takie zachowania tłumaczył niedawno Wirtualnej Polsce Przemysław Kawalec z fundacji Estera.
Nawet jeśli dany uchodźca zdecyduje się zostać w Polsce i będzie chciał sprowadzić rodzinę, nie stanie się to automatycznie. Będzie musiał wykazać, że ma stałe dochody pozwalające na utrzymanie siebie i sprowadzonych członków rodziny, ubezpieczenie zdrowotne i mieszkanie. Za dochód jest uznawany ekwiwalent za mieszkanie przyznawany uchodźcom, jeśli zdecyduje się na opuszczenie ośrodka dla uchodźców i samodzielne znalezienie mieszkania. Ekwiwalent to 750 zł dla samotnej osoby, 1200 zł dla dwuosobowej rodziny, 1350 zł dla trzyosobowej, po 375 za każdą osobę w większej rodzinie itd. Imigrant otrzymuje te środki przez pierwsze pół roku od chwili uzyskania statusu uchodźcy. Po 6 miesiącach musi już radzić sobie sam - mieć stabilną pracę i wykazywać odpowiednio wysokie dochody, jeśli chce sprowadzić rodzinę.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .