Jak nie zostać przemytnikiem. Urzędnicy radzą jakich pamiątek nie zabierać z urlopu
Muszelka z plaży, kawałek rafy koralowej, regionalna wędlina - to niektóre z pamiątek z urlopu, za które może grozić wysoka kara grzywny lub nawet więzienie. Izba Administracji Skarbowej radzi sprawdzić, co wolno przewozić przez granicę, by niechcący nie zostać wakacyjnym przemytnikiem.
Rzeczniczka Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie asp. Edyta Chabowska zaapelowała do podróżnych, aby przed wyjazdem za granicę poznać zarówno polskie prawo celne, jak i przepisy w kraju, do którego wyjeżdżamy, aby później uniknąć przykrych niespodzianek wracając do kraju.
Jak nie zostać wakacyjnym przemytnikiem
- Czasem dopiero na granicy okazuje się, że za przewożony towar grozi w Polsce wysoka grzywna, albo od 3 do 5 lat więzienia - przestrzegła turystów.
Zwróciła uwagę, że w walizkach turystów można znaleźć skóry ze zwierząt, koralowce, ale również różnego rodzaju medykamenty tradycyjnej medycyny azjatyckiej.
- Często wśród przejętych pamiątek znajdują się wypchane zwierzęta, takie jak krokodyle lub galanteria wykonana ze skór chronionych zwierząt. Czasami można znaleźć rzadkie okazy typu kolce jeżozwierza, zęby z aligatorów. Kupowanie takich pamiątek z chronionych zwierząt i roślin to nie tylko przykładanie ręki do ich cierpienia i wymierania całych gatunków. To również przestępstwo, za które grozi nam wysoka grzywna, kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat oraz utrata okazu - wskazała rzeczniczka rzeszowskiej IAS.
Zobacz także: Afera wokół podręcznika do HiT. "Blamaż i skandal"
Zaznaczyła, że chronionych gatunków roślin i zwierząt jest kilkadziesiąt tysięcy i nauczenie się ich na pamięć jest praktycznie niemożliwe. Dlatego przed wyjazdem za granicę należy koniecznie sprawdzić, na jakie kłopotliwe pamiątki warto zwrócić szczególną uwagę.
Informacje na ten temat dostępne są na stronie podatki.gov.pl oraz na stronach ambasad poszczególnych krajów. Zdaniem urzędniczki należy zrezygnować z kupna przedmiotów wykonanych ze zwierząt.
Nie zabierać muszli z plaży
Podkreśliła, że nie można zabrać ze sobą nawet znalezionych na plaży muszli czy koralowców.
- Takie pamiątki są modne. Turyści, nawet jeśli ich nie kupują, często próbują oderwać kawałek rafy. Wyobraźmy sobie, co się dzieje, gdy tak robi tylko co dziesiąty turysta. Poza tym przyzwolenie na przewożenie takich przedmiotów automatycznie stwarza sprzyjające warunki do rozwoju nielegalnego handlu. W efekcie rafa w Morzu Śródziemnym już teraz jest zdewastowana, a chronione zwierzęta są poławiane, aby pozyskać z nich modne muszle - wyjaśniła asp. Chabowska.
Transport lekarstw i narkotyków
Przykrą niespodzianką może zakończyć się także próba przewożenia w strefie Schengen niektórych medykamentów czy lekarstw, bowiem nie wszystkie towary można tu swobodnie przewozić.
I tak na przykład w Holandii można legalnie kupić marihuanę, ale za jej wywóz do większości europejskich krajów można trafić do więzienia.
- Poszczególne państwa w strefie Schengen mają odrębne przepisy prawne. Należy o tym pamiętać podróżując po Europie. Różnego rodzaju regulacje dotyczą m.in. przewozu leków, zwłaszcza psychotropowych, na padaczkę, ADHD, a także silnych środków przeciwbólowych - wymieniła asp. Chabowska.
Zauważyła, że restrykcyjne przepisy obowiązują np. w Norwegii, gdzie wielu substancji, których powszechnie używamy m.in. w Polsce, tam nie kupimy lub musimy mieć na nie receptę.
- Możemy zabrać ze sobą określoną ilość leków w oryginalnych opakowaniach, ale musimy mieć zaświadczenie lekarskie, żeby udowodnić, że są one przeznaczone na własny użytek. Odpowiednie dokumenty są niezbędne także, gdy przewozimy przedmioty zabytkowe - podkreśliła.
"Kanapkę zjeść przed szlabanem"
Z kolei podczas przekraczania granic zewnętrznych UE lub strefy Schengen należy zwrócić uwagę przede wszystkim na wartość przewożonych prezentów i pamiątek oraz ilość tzw. wyrobów akcyzowych, takich jak papierosy czy alkohol. Wartości te są różne w zależności od środka transportu.
- W przypadku podróży transportem lądowym, należy zgłosić wwożone towary o wartości powyżej 300 euro, a gdy dostajemy się na teren UE drogą lotniczą lub morską - powyżej 430 euro. Różne limity dotyczą także wyrobów tytoniowych i alkoholowych. Samochodem można przewieźć 10 cygar, statkiem – 50, a kanapkę z serem trzeba zjeść przed unijnym szlabanem. Na granicy należy zgłosić także większą ilość gotówki – limit to 10 tys. euro albo odpowiednik w innych walutach - przestrzegła rzeczniczka rzeszowskiej IAS.
Zwróciła uwagę, że na teren UE nie można przywozić żywności pochodzenia zwierzęcego: mięsa, wędlin, nabiału. Takie produkty mogą zawierać patogeny wywołujące choroby zakaźne u zwierząt.
- Dlatego na granicy trzeba wyrzucić je do specjalnego pojemnika. Wyjątkiem może być żywność dla niemowląt i produkty spożywcze, których używamy ze względów zdrowotnych. Żywność pochodzenia niezwierzęcego można przywieźć na teren UE bez granicznej kontroli sanitarnej, ale tylko na własne potrzeby - wymieniła asp. Chabowska.
Dodała, że w przypadku produktów roślinnych do UE można wwieźć tylko 5 gatunków owoców: bananów, kokosów, durianów, ananasów i daktyli. Dlatego warto przed podróżą sprawdzić, jakie przepisy celne obowiązują w kraju, do którego się wybieramy, np. na stronie ambasady. Przypomniała też, że w niektórych krajach za przemyt narkotyków grozi wiele lat więzienia, a nawet kara śmierci.
Wyjaśniając, jak się przed tym chronić zaapelowała, aby przede wszystkim nie przyjmować od obcych osób żadnych rzeczy do przewiezienia.
- Może okazać się, że "leki dla cioci" są narkotykiem lub innym nielegalnym towarem - zauważyła rzeczniczka rzeszowskiej IAS.
Przestrzegła też, aby przez cały czas mieć na oku swój bagaż, aby nikt nie mógł go podmienić, ani niczego do niego nie podrzucić.