Jak minister zdrowia unikał obostrzeń. Na mapie trudno nie zauważyć, kogo miałyby dotyczyć
To już szósty tydzień jak minister zdrowia Adam Niedzielski tłumaczy, że jest za wcześnie na wprowadzenie obostrzeń w najmniej zaszczepionych regionach Polski, gdzie rozpędza się IV fala epidemii. Decyzji nie było przy tysiącu zakażeń, nie było, gdy chorymi na COVID-19 zapełniły się lubelskie szpitale. Trudno nie zauważyć, komu grozi trudniejsze życie z obostrzeniami.
- Jeśli będziemy na koniec października na średnim poziomie powyżej 7 tys. zachorowań w ciągu doby, to trzeba będzie zastanowić się, czy nie podjąć jakichś bardziej restrykcyjnych kroków - powiedział w poniedziałek Adam Niedzielski w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
To najnowsza deklaracja ministra, w której decyzja o wprowadzeniu obostrzeń zapadnie w pierwszych dniach listopada. Tak tłumaczy zwłokę w podjęciu decyzji: "Dla rządu restrykcje są ostatecznością ze względu na to, jakie pociągają za sobą koszty społeczne i gospodarcze".
Burza o obostrzenia. Trudno nie dostrzec powiązań na mapach
Lekarze już od dawna mówią o konieczności wprowadzenia lokalnych obostrzeń. Ostatnio najostrzejszy argument przedstawił dr Paweł Grzesiowski, który zarzucił rządzącym politykom, że robią uniki, a nie zwalczają epidemii.
"Trwa wojna z wirusem na śmierć i życie. Ciągłe robienie uników i opóźnianie decyzji zwiększa straty w ludziach. Potrzebujemy zdecydowanego przywództwa, jasnych decyzji, bo codziennie giną ludzie których można uratować!" - napisał dr Grzesiowski na Twitterze.
Niezależni analitycy od dawna uważnie śledzą deklaracje polityków dotyczące danych o epidemii i zapowiedzi określonych działań, które trzeba podjąć.
- Za każdym razem, gdy minister zdrowia Adam Niedzielski, jego zastępca Waldemar Kraska albo prof. Andrzej Horban podawali wskaźniki, od których zaczną się regionalne obostrzenia, pokazywałem na mapie, jakie powiaty już je spełniają - mówi WP Piotr Tarnowski, niezależny analityk danych o epidemii (to jego hobby, praca społeczna, z zawodu jest programistą).
- Te założenia kilkakrotnie się zmieniały. Przygotowywałem kilka wersji map, które łączy jedno: to powiaty z województw lubelskiego i podlaskiego są w najgorszej sytuacji pod każdym względem, zakażeń, hospitalizacji i braku szczepień - dodaje Tarnowski, publikując najnowszą mapkę.
Kalendarium braku decyzji o obostrzeniach
24 sierpnia MZ ogłasza pierwszą wersję zasad wprowadzania regionalnych obostrzeń. Miały się pojawić przy jednoczesnym spełnieniu dwóch wskaźników: 1000 zakażeń dziennie w całej Polsce oraz 12 przypadkach infekcji na 10 tys. mieszkańców w regionie.
20 września powiat łęczyński spełnia kryteria żółtej strefy.
29 września Ministerstwo Zdrowia odnotowało pierwszy raz ponad 1200 zakażeń. Decyzji o obostrzeniach nie ma.
3 października Adam Niedzielski podsumowuje, że mimo spełnienia ogłoszonych wcześniej kryteriów nie będzie obostrzeń. - Liczby te nie są (...) takimi poziomami zagrożenia dla zdrowia publicznego, żeby podejmować jakieś drastyczne decyzje - mówi. Dodaje, że trzy powiaty z województwa lubelskiego "powinny być w strefie żółtej", a przecież powiatów w Polsce jest ponad 300.
5 października dane ministra stają się nieaktualnie. Już nie trzy, ale 15 powiatów spełnia kryteria żółtej strefy.
15 października już 33 powiaty spełniają kryteria żółtej lub czerwonej strefy. Wojewoda lubelski Lech Sprawka (PiS) deklaruje, że jest przeciwnikiem lockdownu. Jego zdaniem mieszkańcy powinni stosować się do istniejących nakazów dystansu i noszenia maseczek, ale sam przyznaje, że tego nie robią.
19 października wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówi w Radiowej Jedynce: "Będziemy starali się reagować punktowo, jeżeli będzie zła sytuacja w danym powiecie, te restrykcje będziemy wprowadzać". Na wschodzie kraju 24 powiaty spełniają kryteria strefy czerwonej, a 22 powiaty strefy żółtej.
20 października pada w Polsce rekord epidemiczny. 5,5 tys. zakażeń i 75 zgonów związanych z COVID. Minister Niedzielski: "Jeśli trendy się utrzymają, będziemy musieli podjąć drastyczne kroki".
25 października Adam Niedzielski podwyższa kryteria dla ewentualnych stref żółtych i czerwonych. Teraz decyduje wskaźnik średniej 7-dniowej liczby nowych przypadków na 100 tys. mieszkańców. We wschodniej Polsce 17 powiatów kwalifikuje się do strefy czerwonej, a 21 do strefy żółtej.
Nie chcą drażnić swoich sympatyków?
Z czego mogą wynikać uniki i brak decyzji? W mediach społecznościowych padły już pierwsze komentarze, że chodzi o to, aby obostrzeniami nie drażnić sympatyków PiS. Epicentrum IV fali, czyli województwa lubelskie i podlaskie, to zarazem regiony, w których Andrzej Duda odniósł spektakularne zwycięstwo, a rządząca partia ma wysokie poparcie.
O wątek powiązania epidemii i polityki zapytaliśmy politologa.
- Ten argument może pojawiać się przy podejmowaniu decyzji o lokalnych obostrzeniach, możliwe, że jako drugi po względach medycznych - komentuje prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Decyzja, choć niepopularna, moim zdaniem nie miałaby prostego przełożenia na geografię wyborczą. W przypadku niechęci do szczepień problem z województw lubelskiego i podlaskiego w największym stopniu dotyczy osób, które i tak nie są zainteresowane udziałem w życiu publicznym, nie chodzą na wybory - ocenia.
- PiS największe poparcie ma w zachodniej części woj. podlaskiego, a tam sytuacja epidemiczna nie jest jeszcze najgorsza - dodaje prof. Chwedoruk.