Wybuch granatnika w KGP. Straż Graniczna odsłania kulisy
Nie milkną echa wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji. Teraz głos w sprawie zabrała Straż Graniczna, której funkcjonariusze kontrolowali gen. Jarosława Szymczyka, gdy wraz z niebezpiecznym prezentem powracał z Ukrainy. W wydanym komunikacie przekazano, że Komendant Główny posłużył się paszportem dyplomatycznym i w związku z tym był sprawdzany jedynie "w sposób kurtuazyjny".
02.01.2023 | aktual.: 02.01.2023 18:12
Zapytania w sprawie okoliczności wwiezienia do Polski działającego granatnika wystosował do Straży Granicznej senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. W odpowiedzi przekazano ponadto, że szef polskiej policji w trakcie kontroli "nie zgłaszał przewozu towarów".
Jak przekazał generał dywizji SG Tomasz Praga, podczas przekraczania granicy celnicy zweryfikowali jedynie autentyczność okazanego im paszportu dyplomatycznego oraz upewnili się co do tożsamości gen. Szymczyka.
"W Straży Granicznej nie jest prowadzone postępowanie pod kątem przewozu przez granicę broni palnej lub uzbrojenia przez Komendanta Głównego Policji" - dodał generał Praga.
Wybuch granatnika w KGP. "Ukraina widzi swoją pomyłkę"
Do eksplozji prezentu, który komendant główny otrzymał podczas wizyty w Ukrainie, doszło w połowie grudnia. Gen. Szymczyk od szefów tamtejszych służb miał dostać dwa zużyte granatniki, przerobione na głośnik. Jeden z nich eksplodował jednak na zapleczu jego gabinetu w Komendzie Głównej Policji. W sprawie prowadzone są śledztwa i w Polsce, i w Ukrainie.
Szef polskiej policji tłumaczył później, że na granicy nie zgłosił prezentu, bo - jak mówił - w świadomości delegacji "to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach".
Szef MSWiA Mariusz Kamiński w pod koniec grudnia napisał na Twitterze, że wyklucza dymisję gen. Szymczyka. Jak informował później rzecznik PiS Rafał Bochenek, przyszłość szefa KGP będzie zależała od wyników śledztwa.
Ukraińska Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych oświadczyła z kolei, że komendant polskiej policji otrzymał symboliczny prezent, związany z oporem narodu ukraińskiego wobec Rosji i nie było intencji, aby mu zaszkodzić. Wyraziła nadzieję, że ten incydent nie będzie miał negatywnego wpływu na wysoki poziom współpracy między organami ścigania Ukrainy i Polski, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej wzmocni współpracę w celu przybliżenia wspólnego zwycięstwa nad Rosją.
Zobacz też: polowanie na Rosjan pod Ługańskiem. Magazyn broni i sprzętu zrównane z ziemią
Źródło: tvn24.pl/Twitter/WP Wiadomości