Jak Duda i rząd podzielą się władzą? Perspektywy przed kohabitacją
Andrzej Duda i jego otoczenie przygotowuje grunt pod zbliżający się okres politycznej kohabitacji dwóch wrogich obozów politycznych. Czy Polskę czeka powrót do sporów między prezydentem a rządem? Politycy zapewniają, że tym razem będą współpracować. Nie wszyscy jednak wierzą w taki scenariusz.
24.06.2015 | aktual.: 24.06.2015 20:05
Spory o nominację ambasadorów, kłótnie o miejsce w rządowym samolocie i krzesło na unijnych szczytach, konflikt o wizyty zagraniczne - tak wyglądała współpraca rządu i prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas ostatniego okresu podziału władzy między PO i PiS. Tym razem ma być inaczej. Z obu stron padają deklaracje o chęci wspólnego działania na rzecz polskiego interesu w polityce zagranicznej. Idą za tym również przyjazne gesty: w ubiegłym tygodniu doszło do spotkania ustępującego prezydenta Bronisława Komorowskiego z prezydentem elektem Andrzejem Dudą. We wtorek szczegóły wspólnego działania na polu polityki zagranicznej omawiali szef MSZ Grzegorz Schetyna i prawdopodobny przyszły doradca Dudy do spraw międzynarodowych Krzysztof Szczerski z PiS.
- Myślę, że w sensie strukturalnym, instytucjonalnym będzie to dobra współpraca - mówił przyszły minister w kancelarii prezydenta w TVP Info. - Pokażemy, że wbrew bardzo złym historycznym doświadczeniom walki rządu z prezydentem, da się to zrobić. Przynajmniej w sensie organizacyjnym - zapowiadał, dodając że liczy na to, że Schetyna zmotywuje swoich podwładnych do "pracy dla prezydenta Rzeczpospolitej". Podobne sygnały słychać od innych polityków obozu prawicy. Paweł Kowal w rozmowie z WP przekonywał, że jeśli MSZ będzie informować o swoich planach i współpracować z prezydentem, do sporów kompetencyjnych nie dojdzie.
Nie wszyscy są jednak o tym przekonani. Europoseł PiS i wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki twierdzi, że w MSZ są ludzie, którzy będą dążyć do wplątania nowego prezydenta w konflikt o nominacje ambasadorskie, zgłaszając problematyczne dla kandydatury. - Prezydent nie powinien jednak wchodzić w ten konflikt - zapewniał WP polityk.
Sceptyczni co do perspektyw pokojowej kohabitacji są też eksperci. Szczególnie, że zmiana władzy odbędzie się w czasie kampanii wyborczej kluczowych wyborów do Sejmu.
- Nie do końca wierzę w ten różowy obrazek przyszłej współpracy. Tym bardziej, że w wypowiedziach Szczerskiego, a także samego Dudy widać chęć zerwania z dotychczasowym kursem polityki zagranicznej - mówi WP dr Janusz Sibora, badacz dyplomacji i protokołu dyplomatycznego. - Potwierdza to kurtuazyjne spotkanie z prezydentem Komorowskim, które trwało zaledwie 45 minut, znacznie krócej niż podobnych przypadkach. Jak dla mnie to oznacza, że Duda nie chciał słuchać rad ustępującego prezydenta - zauważa. Według Sibory dotychczasowe wypowiedzi Dudy i jego współpracowników na temat polityki zagranicznej - w tym ogólnikowe sformułowania, takie jak domaganie się "twardy gwarancji NATO" i "rozwiązania Newport plus" - sprawiają wrażenie jakby nie zakończył jeszcze kampanii wyborczej. - Udział prezydenta elekta w inauguracji kampanii Beaty Szydło sugeruje, że nie będzie jednak bezstronnym prezydentem - dodaje ekspert.
Podobnego zdania jest też politolog UW Błażej Poboży. Jak mówi w rozmowie z WP, w interesie obu stron jest podgrzewanie konfliktu między dwiema największymi partiami i należy liczyć się z tym, że obejmie on także spór z prezydentem.
- To będzie dość kłopotliwe dla Dudy, który swoją kampanię prowadził pod hasłem "lepszej zmiany" i odwoływał się do wyborców także spoza twardego elektoratu swojej partii, więc nie może pójść na wojnę z rządem. Myślę więc, że będziemy mieć do czynienia z czymś na kształt "kontrolowanego konfliktu" - mówi Poboży.
PiS stawia na Schetynę
Jak dotąd jednak przeważają postawy koncyliacyjne - przynajmniej w stosunku do jednego z polityków obecnego rządu, szefa MSZ Grzegorza Schetyny. Poza Szczerskim, pozytywnie o byłym wicepremierze wypowiadał się także m.in. poseł PiS Witold Waszczykowski, który w TOK FM chwalił polityka PO za to, że "radykalnie zmienił funkcjonowanie ministerstwa spraw zagranicznych wobec opozycji", zapraszając opozycyjnych posłów na zagraniczne wizyty i udostępniając prezydentowi elektowi pałacyk MSZ na ul. Foksal. Wskazał przy tym Schetynę jako polityka, z którym PiS mógłby "dobrze współpracować".
- To prawdopodobnie gra na podział Platformy - Schetyna jest jednym z pretendentów do objęcia władzy w partii, a na dodatek liderem jednej z frakcji, która bierze udział w wewnątrzpartyjnym konflikcie. PiS liczy na to, że w ten sposób osłabi swojego konkurenta - mówi politolog.