Jadwiga Staniszkis: Tusk został wciśnięty między "skrzydła"
Z jednej strony - prawicowy (jeżeli to coś jeszcze znaczy) Instytut Spraw Państwowych. Potrzebny - ale nie - gdy sprowadza się do połączenia niekontrolowanej agresji (Niesiołowski), cynizmu i resentymentu wobec PiS-u (Giertych) i banału (Marcinkiewicz). O osobistych ambicjach (Kamiński) nie wspominam. Na dodatek zatrudnił Sienkiewicza, bo paranoicznie obawia się służb.
Z drugiej - pseudolewicowa inicjatywa pragmatyka - aż do bólu - Kwaśniewskiego ("wczoraj Moskwa, dziś Bruksela") i nihilisty Palikota. Z Urbanem, Michnikiem i Stowarzyszeniem Ordynacka w tle. Kiedyś, w czasie tzw. afery Rywina, Kwaśniewski uchronił Michnika przed śmiesznością pogrążając Millera. Dziś uzyskuje wsparcie "GW".
A ludzie z Ordynackiej kiedyś - 20 lat temu - mogli imponować organizacyjną sprawnością (te pomysłowe uwłaszczania na majątku ZSP!). Szczególnie na tle nieporadności dawnej opozycji. Ale dziś jest już masa młodszych, lepszych i gruntowniej wykształconych. Nadzieje na karierę Kwaśniewskiego w UE też są przedwczesne. To on pochopnie wciągnął Polskę w bezsensowną i tragiczną wojnę w Iraku, nie mówiąc już o (domniemanych) więzieniach CIA. Unia nie wybaczyła podobnego błędu Blairowi - a ten jest o niebo lepszy niż Kwaśniewski.
Ten ostatni powinien też wyjaśnić czy nie ma relacji finansowych (via swoja fundacja) z obszarem gdzie mediuje: tego wymagają standardy europejskie. A pomysły (ujawnione przez Palikota) żeby w Parlamencie Europejskim poprzeć frakcję Federalistów (jeśli powstanie), bo ci obiecują Kwaśniewskiemu unijne stanowisko, nie tylko uderzają w europejskich socjalistów, ale świadczą, że i Kwaśniewski i Palikot nie rozumieją dynamiki UE.
Z polityczną formułą walki z kryzysem wygrywa wizja van Rompuya: elastyczność, zewnętrzne porozumienia redukujące ryzyka ekonomiczne i - wszystko, co sprzyja konkurencyjności. I zdrowy konserwatyzm - a nie - palacze trawki i świńskie łby. Także Merkel, początkowo grająca na "federację w federacji" (co wyłącza Niemcy z większości ograniczeń narzucanych reszcie UE) dostrzegła, że polityczny projekt sztywnej hierarchii rozwali Unię. Że sieciowa, umiędzynarodowiona gospodarka wymaga sieciowej, wielocentrowej regulacji. I tzw. "rozmytego sterowania" via zmienne warunki brzegowe. Jak w Traktacie Lizbońskim.
Tusk, wciśnięty między te skrzydła sceny politycznej, na razie stara się demonstrować "przywództwo" łamiąc charaktery. Jak kiedyś sam doświadczył w toku "nocnej zmiany" i obalenia premiera Olszewskiego. Zatrudnił też Sienkiewicza, bo paranoicznie obawia się służb. Tak - mieszają w polskiej polityce i to za rządów PO niebezpiecznie wzrosło! Różne segmenty, orientacje i pokolenia służb. Ale - najczęściej - to układy nieformalne (poza zasięgiem resortu). I nastawione przyszłościowo na kontrolę nad młodymi wyborcami. Wiedza Sienkiewicza mogłaby wprawdzie utrudnić ich przekręty przy przyszłych inwestycjach w energetykę, podobne to tych, jakie obserwowaliśmy przy inwestycjach infrastrukturalnych. Ale to wymaga odwagi. A nie - tylko - salonowego doświadczenia "buntu z przyzwoleniem" (jak WiP).
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla WP.PL