Jadwiga Staniszkis: radość śledzenia ruchu idei
W mojej podwarszawskiej gminie nie zlikwidują żadnej szkolnej biblioteki. Jest też księgarnia z wieczorami autorskimi. I Centrum Kultury z zajęciami dla dzieci i młodzieży, koncerty i kino. Zabrzmi to dwuznacznie, ale jest tak jak pamiętam z dzieciństwa, gdy zajęcia historii sztuki w domu kultury, nauczające że styl to zawsze wybór wymagający wolności, były najlepszym antidotum na presję i nudę komunizmu. I na schematyzm socrealizmu.
Dziś, kiedy w wielu gminach nie ma ani jednej księgarni, czy kiosku z prasą, gdy obniżył się radykalnie poziom nauczania ze względu na złe programy (ja w szkole jeszcze miałam propedeutykę filozofii) nie mogę się powstrzymać od pewnej refleksji.
Śledzenie krążenia idei to najbardziej pociągające zajęcie. Dla mnie wielkim przeżyciem było zrozumienie pewnego ruchu myśli. Od "Wyznań" św Augustyna (pokazujących jak akt wiary, ale też miłość, zmieniają perspektywę poznawczą, wydobywając z nas "właściwego człowieka"), przez Hegla, który przeniósł tę wizję na poziom społeczeństw (pokazując, iż te, które nie uczestniczą w historycznej dynamice idei są "nieistotne"), do Marksa zastępującego wiarę walką klas (i tam poszukującego myślowej przemiany) i wreszcie Lenina z jego koncepcją komunistycznej awangardy. Czyli - tych, "którzy mają wiedzę" i są jedynym podmiotem historii. Bo marksistowskiego "proletariatu" w tej wizji już nie ma, bo kolektywizacja wyeliminowała "walkę klas" (i towarzyszącą jej myślową przemianę robotników).
Metafora przekształcona w narzędzie ideologiczne. Augustiański przekaz o radości przemiany poznawczej zmieniony, w kolejnych - coraz bardziej radykalnych - przepoczwarzeniach w narzędzie partyjnego terroru. Aby zrekonstruować ten ciąg trzeba czytać. A Twittowanie i tylko bryki z lektur stopniowo wykluczają młodych ludzi z uczestnictwa w kulturze!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla WP.PL