PolskaJadwiga Morawiecka wspomina stan wojenny. "Zawsze starałam się chronić dzieci"

Jadwiga Morawiecka wspomina stan wojenny. "Zawsze starałam się chronić dzieci"

Jadwiga Morawiecka, matka premiera Mateusza Morawieckiego udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała, jak z jej perspektywy wyglądały początki stanu wojennego w Polsce. - To był bardzo trudny czas - przekonuje.

Jadwiga Morawiecka wspomina stan wojenny. Zdjęcie: YouTube/Telewizja Echo24
Jadwiga Morawiecka wspomina stan wojenny. Zdjęcie: YouTube/Telewizja Echo24
Źródło zdjęć: © Telewizja Echo24
Radosław Opas

25.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 00:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Matka Mateusza Morawieckiego swoimi wspomnieniami podzieliła się w wywiadzie dla "Gazety Polskiej". Zapytano ją m.in. o rok 1981, kiedy to władza ludowa wprowadziła na terenie kraju stan wojenny.

- Ten rok był bardzo szczególny dla naszej rodziny. 1 grudnia zmarł mój ojciec, który mieszkał w naszej chacie - "Kornelówce", czyli domu, który sami wybudowaliśmy w Pęgowie. Była bardzo ciężka zima, musieliśmy przygotować pogrzeb - opowiedziała Jadwiga Morawiecka.

Podkreśliła, że jej rodzina niejednokrotnie doświadczała prześladowania ze strony milicji. Nie inaczej było pamiętnego 13 grudnia. - Przyszli do naszego mieszkania we Wrocławiu o dwunastej w nocy. Kornela nie było - byłam sama z dziećmi. Zawsze starałam się chronić dzieci, niczym ich nie narażać - stwierdziła.

Matka premiera Morawieckiego wyraźnie zaznaczyła jednak, że "nigdy nie bała się o siebie". - Jedyny strach, jaki mi towarzyszył, to lęk o dzieci - co się z nimi stanie, jak mnie zabiorą i aresztują. Wiedziałam, że wtedy z dziećmi będzie dramat i o nie się jedynie bałam - dodała.

Jadwiga Morawiecka opowiedziała również o tym, jak w czasie stanu wojennego wyglądały w jej rodzinie święta Bożego Narodzenia. - To był bardzo trudny czas. Nie było mojego taty, Kornel się ukrywał. Powiedziałam dzieciom, że nigdzie nie sprzedają choinek, więc Wigilia będzie bez niej. Ale za parę godzin zjawił się Mateusz z choinką - pojechał do Pęgowa i wyciął drzewko. I mieliśmy pachnącą lasem Wigilię. Tyle tylko, że drzewko nie było ubrane - było zbyt smutno, by myśleć o strojeniu choinki - powiedziała.

Zobacz też: Koronawirus. Chory wiceminister samowolnie wziął amantadynę. "Stan wyższej konieczności"

Źródła: "Gazeta Polska"

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (215)