Czy boli pana zachowanie minister, byłej wicepremier, Jadwigi Emilewicz? Czy to szkodzi dyscyplinie społecznej?
Oczywiście,
że tak. Panie redaktorze, ja tutaj chcę wyraźnie powiedzieć, że to jeżeli ktoś postępuje
niezgodnie z pewnymi standardami, to nie ma barw politycznych z mojego punktu widzenia. Ja tutaj pełnię
rolę ministra zdrowia i moim zadaniem jest przestrzeganie tych reguł, tych zasad, które dotyczą właśnie
pilnowania zdrowia Polaków i wydaje się, że takie - ja
nie znam oczywiście też szczegółów tej sprawy, bo wybaczy pan redaktor, ale w tej chwili mamy te ostatnie dni bardzo intensywne,
związane właśnie z organizacją masowych szczepień - ale informacje, które miałem okazję
przeczytać w przestrzeni medialnej, tej publicznej, no pokazują, że to jest po prostu też
pewne naruszenie standardów zachowania, i jeśli pan mnie się pyta, czy ja bym tak zrobił - ja bym na pewno tak nie zrobił.
Zresztą moje dziecko cały czas w domu siedzi i też właśnie narzeka
na to, że niestety nie możemy nigdzie wyjechać, że niestety nie możemy nigdzie pojechać
i skorzystać z ferii. Bo takie są teraz realia i wszyscy musimy się zachowywać solidarnie.
To może panie ministrze,
chociaż na górkę, na sanki pan dziecko zabierze, kiedy już odrobina chwili wolnego czasu się
znajdzie. To nie tylko Jadwiga Emilewicz, to także wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, który został przyłapany na trybunach
na meczu. Pisze o tym portal o2.pl. Zresztą pan minister
właściwie krótko, zupełnie inaczej mam wrażenie niż wicepremier Emilewicz, po prostu przeprosił za takie zachowanie. Rozumiem,
że to jest droga, którą pan by wskazywał. Przyłapany, mówi "przepraszam, nie wiedziałem, przepisy zostały złamane, więcej
nie będę".
Właśnie dokładnie o to chodzi, panie redaktorze, że gafy można strzelać, pomyłki można popełniać,
natomiast to, o czym mówię, o tej odpowiedzialności, odwadze cywilnej, to jest właśnie ta prosta umiejętność powiedzenia
"przepraszam" i tutaj akurat pan minister się zachował według mnie bardzo na poziomie.