Jacek Międlar nie mógł wjechać do Wielkiej Brytanii: "Zostałem zatrzymany przez żydowskie służby specjalne"
Były ksiądz Jacek Międlar został zatrzymany przez straż graniczną na londyńskim lotnisku Stansted. Był przesłuchiwany. Po wielu godzinach brytyjska straż graniczna zdecydowała, że nie może wjechać do Wielkiej Brytanii. "Wracam do Ojczyzny. Dokładnie do Krakowa. Zostałem zatrzymany przez żydowskie służby specjalne!" napisał na swoim profilu na Facebooku Międlar. Jak podaje dziennikarz Wojciech Sumliński zatrzymanie byłego księdza mogło mieć związek z "mową nienawiści".
25.02.2017 | aktual.: 25.02.2017 20:29
Przed godziną 19 Jacek Międlar na swoim profilu na Facebooku poinformował, że wraca do Polski. "Wracam do Ojczyzny. Dokładnie do Krakowa. Zostałem zatrzymany przez żydowskie służby specjalne! Niebawem nagram przemówienie, które miałem wygłosić w Telford, a Żydów doprowadziło do białej gorączki. Od miesięcy jestem przez nich inwigilowany. Podczas kilkukogodzinnego przesłuchania moje powoływanie się na Jezusa Chrystusa komentowane było z pogardą i odbierane było jako mowa rasistowska. Talmud w czystej postaci" - napisał Międlar.
Międlar zatrzymany pod zarzutem "mowy nienawiści"?
"Ksiądz Jacek Międlar zatrzymany na lotnisku w Londynie. Jak poinformował mnie Piotr Szlachtowicz z portalu 'Nowy Polski Show' prosząc o rozpropagowanie poniższej informacji, dziś rano na lotnisku Stansted w Londynie został zatrzymany ksiądz Jacek Międlar (...) Według informacji wstępnych ksiądz został zatrzymany przez Border Force pod zarzutem 'mowy nienawiści'" - podał ok. godz. 12 na Facebooku dziennikarz Wojciech Sumliński.
Jak wyjaśnił Sumliński, "ksiądz przyjechał do Wielkiej Brytanii na zaproszenie miejscowej Polonii oraz brytyjskich organizacji protestujących przeciwko specyficznie pojmowanej 'poprawności' polegającej na wyciszaniu i blokowaniu opinii publicznej dostępu do informacji o muzułmańskich gwałtach na brytyjskich dzieciach. Miał wygłosić wykłady poświęcone tematyce wolności i jej granic w kilku angielskich miastach, m.in. w okolicach Birmingham".
Brytyjskie MSW: jeśli ktoś stanowi zagrożenie, możemy odmówić wjazdu
Służby prasowe policji hrabstwa Essex, której podlega lotnisko w Stansted, odmówiły komentarza w sprawie. Sprawą zajmowała się brytyjska służba graniczna Border Force, która podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych (Home Office).
Rzecznik brytyjskiego MSW zaznaczył w oświadczeniu przesłanym PAP, że "wszyscy pasażerowie próbujący wjechać do Wielkiej Brytanii podlegają kontroli służb granicznych i sprawdzeniu, czy nie figurują na listach osób obserwowanych przez policję, siły porządkowe i służby imigracyjne". "Za każdym razem kiedy uznajemy, że ktoś stanowi zagrożenie, funkcjonariusze mogą - i robią to - odmówić wjazdu" - poinformowano.
W odpowiedzi na pytanie PAP o szczegóły zatrzymania i o to, czy Międlarowi odmówiono wjazdu do Wielkiej Brytanii, służby prasowe MSW podkreśliły jednak, że ministerstwo "nie komentuje pojedynczych spraw".
W wyjaśnienie sprawy - jak wynika z wpisu na Twitterze - zaangażowała się polska ambasada w Londynie.
Międlar miał przemówić na wiecu kontrowersyjnego Britain First
Sobotni wiec Britain First w Telford w pobliżu Birmingham był zapowiadany jako protest przeciwko domniemanemu problemowi molestowania dzieci przez członków lokalnej mniejszości muzułmańskiej i ukrywania tego faktu przez miejscowe władze. Zarzuty te zostały określone przez policję i władze miasta jako nieprawdziwe.
Protest został także potępiony przez lokalną poseł Partii Konserwatywnej Lucy Allen, która w przeszłości zajmowała się problemem wykorzystywania seksualnego dzieci. Było to po tym, jak w 2013 roku siedmiu mężczyzn, głównie Brytyjczyków pakistańskiego pochodzenia, zostało skazanych na łączną karę ponad 50 lat więzienia za podobne przestępstwa popełnione w latach 2007-2009.
"Nie ma w Telford miejsca dla Britain First, a sympatycy tej partii nie są tutaj mile widziani. Jest całkowicie nieakceptowalne, aby osoby, chcące promować radykalnie prawicową, antymuzułmańską ideologię, próbowały wykorzystać debatę na tak wrażliwy temat dla swoich potrzeb" - podkreśliła poseł w rozmowie z lokalną gazetą "Shropshire Star".
Britain First zasłynęło w przeszłości m.in. wprowadzaniem "chrześcijańskich patroli" w miejscowościach zamieszkanych przez mniejszość muzułmańską. W programie wyborczym podkreślono, że członkowie partii są "przeciwko doktrynie i religii islamu (...), która promuje nienawiść, przemoc i nietolerancję", i chcą "ochronić ten kraj politycznie poprawnym multikulturalnym szaleństwem Unii Europejskiej".
Międlar był także zapowiadany jako specjalny gość niedzielnego biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych Tropem Wilczym w Slough na zachodzie Londynu. Oprócz niego w dyskusji po biegu mieli wziąć udział historycy i członkowie Społecznego Trybunału Narodowego, obywatelskiego sądu ds. zbrodni komunistycznych - Tadeusz Płużański i Leszek Żebrowski.
W piątek Fundacja Wolność i Demokracja, główny organizator biegów Tropem Wilczym na całym świecie, wydała oświadczenie, w którym apelowała do organizatorów londyńskiego wydarzenia o "zmianę programu oraz odcięcie się od poglądów, nawołujących do dyskryminacji, nietolerancji i przemocy".
"Celem biegu jest oddanie hołdu oraz godne upamiętnienie żołnierzy antykomunistycznego i antysowieckiego podziemia zbrojnego, którzy kierowali się w swoim życiu zasadą wierności Bogu, Polsce i Honorowi Żołnierza Wojska Polskiego. Państwa działania stoją w sprzeczności z tymi wartościami, a co za tym idzie wypaczają ideę oraz podważają sens całego projektu" - napisała w imieniu Fundacji sekretarz zarządu, Lidia Luboniewicz.
O odwołanie wydarzeń z udziałem Międlara apelowały także brytyjskie organizacje antyfaszystowskie i walcząca z mową nienawiści organizacja "Hope not Hate". Podnosiły także kwestię w ich opinii antysemickich wypowiedzi Leszka Żebrowskiego.
Były ksiądz stał się znany dzięki kontrowersyjnym poglądom, bliskim nacjonalizmowi. Za ich głoszenie był karany przez władze kościelne. W 2016 roku postanowił opuścić Zgromadzenie Księży Misjonarzy.