Jacek Jaśkowiak apeluje o uzupełnienie zapasów. "Grozi to odejściem personelu"
- Wreszcie rząd zdał sobie sprawę ze skali zagrożenia - tak spotkanie premiera z samorządowcami ocenia Jacek Jaśkowiak. Prezydent Poznania ma nadzieję, że zostaną uzupełnione zapasy Agencji Rezerw Materiałowych, które obecnie mogą starczyć tylko na 3-4 dni. - Mamy dziś takie zagrożenie, że bardziej grozi to odejściem personelu, który również musi dbać o swoje zdrowie. Jeśli nie będzie miał odpowiednich narzędzi, to trudno się dziwić, żeby ci ludzie pracowali w takich warunkach - powiedział Jaśkowiak w programie "Tłit", wskazując na to, że za chwilę będą chorzy. - Kto nas będzie leczył? - pytał polityk.
Czy w takim razie po tym spotkaniu… Rozwiń
Transkrypcja:
Czy w takim razie po tym spotkaniu wczoraj z premierem między innymi nie czuje się pan jako samorządowiec spokojniejszy?
Wreszcie rząd zdał sobie sprawę ze skali zagrożenia. Wreszcie? Wreszcie. Tak, bo wcześniej przecież mieliśmy sygnały, że to nie jest jakiś wielki problem.
Zajmowano się 2 miliardami dla TVP, jakimiś tutaj elementami, czy Kurski obroni się, czy się też nie obroni. A to, co stało u wrót Polski, czyli to wielkie zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców było lekceważone.
Przecież cały czas były informacje, że grypa zwykła zabija więcej osób, że nie ma problemu, nie ma powodów do paniki. I nagle się okazuje, że jednak rząd zaczyna rozumieć skalę problemu.
I co z tego rozumienia przez rząd wynika? To, że chociażby ten najważniejszy element, czyli zawieszenie zajęć w szkołach na 14 dni, zawieszenie zajęć na uniwersytetach.
Podlegających zresztą w taki czy inny sposób ministrowi Gowinowi. Również ze strony ministra, premiera Glińskiego, czyli te elementy, które się wiążą z placówkami kultury.
Że wreszcie rząd tak naprawdę widząc skalę problemu, zaczyna podejmować działania. Mam nadzieję, że uzupełnione będą zapasy Agencji Rezerw Materiałowych.
Bo na dzisiaj to jest też największym problemem, na który zwracaliśmy my samorządowcy uwagę rządowi.
Że te zapasy w szpitalach strojów ochronnych, masek wystarczają na 2 do 4 dni, w zależności od miejsca, czy od miasta.
Czyli co? Ciągle jest zagrożenie, że na przykład w Poznaniu za 2-4 dni szpitale będą zamykane, bo nie będzie sprzętu? Mamy dzisiaj zagrożenie takie, że to grozi bardziej odejściem personelu medycznego, który również musi dbać o swoje zdrowie.
Jeżeli ten personel medyczny nie będzie miał odpowiednich narzędzi w postaci ochronnych strojów, które ochronią ten personel, tak? Przed wirusem.
To trudno się dziwić, żeby ci ludzie pracowali w takich warunkach, w których za chwilę sami będą chorzy, bo kto nas będzie leczył?
Na to zwracaliśmy uwagę też premierowi. To był apel tak naprawdę bardzo wielu samorządowców. Te elementy, które się wiążą z kwestiami właśnie przenoszenia się wirusa w kościołach.
Czy też w tych miejscach, w których łatwo to może właśnie nastąpić. To również nie jest jakaś moja wypowiedź odosobniona.
Rozmawiałem na ten temat i z prezydentem Karnowskim, i z prezydent Dulkiewicz, i z innymi prezydentami. I my zdajemy sobie sprawę, bo jesteśmy blisko obywateli.
Rozmawiamy z nimi. To ja rozmawiam z pracownikami Biedronki, które są przy kasach, które się boją o swoje zdrowie i życie.
Premier i rządzący są troszeczkę odseparowani od społeczeństwa tymi ochroniarzami, limuzynami, a my jesteśmy blisko.
Jeżeli rząd nas będzie słuchał, to ma szansę tak naprawdę podjąć sensowne działania.