Izraelskie operacje w palestyńskich obozach
Izraelscy żołnierze w obozie w Balata (AFP)
Izraelska armia wycofała się w sobotę rano z zajętego w połowie tygodnia palestyńskiego obozu pod Dżeninem. Oddziały izraelskie nadal jednak otaczają obóz.
Rzecznik armii potwierdził w Jerozolimie, że wojska "nadal zajmują pozycje" wokół obozu - w tzw. sektorze A, czyli na ziemiach pozostających pod wyłącznym zarządem palestyńskim. Wszystkie drogi dojazdowe do obozu są zablokowane. Armia - jak oświadczył rzecznik, cytowany przez agencję France Presse - "zakończyła pierwszy etap" operacji pod Dżeninem.
Rzecznik ujawnił w sobotę rano, że podczas operacji wojskowej w innym palestyńskim obozie - Balata pod Nablusem - odkryto zakład, w którym produkowane były palestyńskie rakiety Kassam. Znaleziono tam gotowy do użycia pocisk i kilka w trakcie montażu. Te prymitywne rakiety mają zasięg 5-8 kilometrów i kilkakrotnie już zostały wystrzelone przez Palestyńczyków w kierunku terytorium Izraela. W obozie Balata izraelskie wojska - jak twierdzi rzecznik - zarekwirowały także duże ilości materiałów wybuchowych.
Wojsko izraelskie kontynuuje już trzecią dobę operacje w palestyńskich obozach Balata i Dżenin na Zachodnim Brzegu. W wyniku działań wojskowych zginęło już 20 Palestyńczyków, a ponad 150 zostało rannych. Po stronie izraelskiej zginęło dwóch żołnierzy, a sześciu jest rannych.
Celem operacji, według oświadczeń izraelskich, jest całkowite zniszczenie zaplecza skrajnych organizacji, wytwórni broni i amunicji oraz aresztowanie podejrzanych i konfiskata broni. Dowódca armii izraelskiej na Zachodnim Brzegu, generał Icchak Gerszon zastrzega, że wojsko zachowuje maksymalną ostrożność wobec ludności cywilnej.
Tymczasem w piątek zginęła 10-letnia dziewczynka palestyńska, wśród rannych jest wielu cywili, a setki rodzin opuściły swoje domy. Źródła palestyńskie podają, że buldożery wojskowe zniszczyły trzy domy. Natomiast w północnej części Strefy Gazy Palestyński cywil zmarł w wyniku odniesionych ran, ponieważ izraelskie wojska nie dopuściły do niego personelu medycznego.
Według armii izraelskiej żołnierze wystrzelili w kierunku dwóch Palestyńczyków, którzy zbilżali się do płotu granicznego w północnej części Strefy Gazy. Rzeczniczka armii powiedziała, że żołnierze zidentyfikowali ich i istniała obawa, że mają przy sobie ładunki wybuchowe. Według Palestyńczyków w rejonie nie było wymiany ognia, a drugi mężczyzna przebywa w szpitalu w stanie krytycznym.
Komisarz do spraw praw człowieka przy ONZ, Mary Robinson stwierdziła, że w trakcie akcji w obozach palestyńskich łamane są prawa człowieka i domaga się stanowczo, aby wojsko izraelskie natychmiast przerwało operację. Podobne żądania wystosowała Francja i Szwecja, a wcześniej Kofi Annan i administracja amerykańska.
W reakcji na operację wojsk izraelskich Autonomia Palestyńska przerwała wszelkie kontakty polityczne z Izraelem. Minister do spraw informacji Abed Rabbo oświadczył, że brutalna operacja przeciwko palestyńskim obozom uchodźców odsłania prawdziwe intencje rządu izraelskiego. W odwecie Palestyńczycy podejmują różne akcje zbrojne. W nocy ostrzeliwana była żydowska dzielnica Jerozolimy - Gilo, oraz osiedla żydowskie w Strefie Gazy. (IAR, PAP, aka)