Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Według irańskich mediów i urzędników, naloty dotknęły m.in. kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parchin, gdzie według ekspertów prowadzone są badania nad bronią jądrową. - W tym momencie jeszcze nie możemy mówić o wojnie. To, co się wydarzyło, samo w sobie pozwala przypuszczać, że napięcia na Bliskim Wschodzie będą trwały przez jakiś czas - powiedział w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski iranista, dr Jakub Gajda z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Podkreślił, że wymiana uderzeń między Izraelem a Iranem odbywa się nad innymi państwami w regionie, a izraelskie rakiety spadły m.in. na dzielnicę mieszkalną w Teheranie. - To wszystko niestety rokuje bardzo źle (…). Myślę, że eskalacja jest w jakimś sensie bezprecedensowa, jeśli chodzi o skalę - ocenił dr Gajda. - Jeżeli chodzi o zagrożenie egzystencjalne dla Izraela, to Izrael może się faktycznie czuć zagrożony przez ideologię islamskiej rewolucji już od lat 80. XX wieku. Tutaj nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o retorykę irańskich władz. Każdy krok Iranu do przodu, każdy krok w stronę rozwoju gospodarczego czy militarnego sprawia, że w Izraelu zapalają się kolejne "czerwone lampki" - podkreślił.