Izrael: Szaron w obliczu kryzysu koalicyjnego
Ariel Szaron (AFP)
Sprzeciw ministrów z ortodoksyjnych partii żydowskich w sprawie nowego programu gospodarczego sprawił, że rząd Szarona stanął we wtorek wobec groźby kryzysu, mogącego zakończyć się przedterminowymi wyborami.
21.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Ariel Szaron zdymisjonował w poniedziałek wieczorem, po głosowaniu nad planem w Knesecie, czterech ministrów z ortodoksyjnej partii Szas (Sefardyjskiej Partii Strażników Tory) oraz pięciu wiceministrów, reprezentujących inne religijne ugrupowanie - Zjednoczoną Listę Tory. Piąty minister z Szas - w odróżnieniu od kolegów nie zasiadający w parlamencie - zapowiedział rezygnację z urzędu na znak solidarności.
Dymisje stanowiły odpowiedź szefa rządu na głosowanie przez nich w Knesecie przeciwko rządowemu projektowi uzdrowienia finansów państwa.
Zarówno Szas, jak i Lista Tory, uznały projekt za "antyspołeczny" - wymierzony przeciwko najbiedniejszym obywatelom. Szaron proponował przede wszystkim rygorystyczne ograniczenie wydatków budżetowych argumentując, że znaczne fundusze powinny zostać przeznaczone na zapewnienie bezpieczeństwa kraju. Projekt zakłada ograniczenie wydatków na cele socjalne oraz wzrost podatków. Projekt Szarona został odrzucony przez parlament stosunkiem głosów 47:44; przeciwko głosowali m.in. deputowani z Szas i Listy Tory.
Bezpośrednio po decyzji premiera odwołującej ministrów i wiceministrów z obu partii kierownictwo Szas zapowiedziało, że jest "otwarte" na rozmowy w sprawie planu gospodarczego Szarona. Decyzja o dymisji wchodzi w życie w ciągu 48 godzin - stąd też premier może jeszcze uniknąć kryzysu.
Odejście z rządu obu partii - wchodzących w skład koalicyjnego gabinetu Szarona - oznaczać będzie utratę przez rząd zdecydowanej większości w parlamencie. Dotychczas Szaron mógł liczyć na poparcie 82 (na 120 ogółem) deputowanych w Knesecie; po wyjściu z koalicji Szas i Zjednoczonej Listy Tory, dysponowałby tylko 60 mandatami. W praktyce oznaczać to może, że nie będzie w stanie odrzucić wniosku o wotum nieufności, co z kolei oznaczałoby nowe wybory.
Podobna sytuacja miała miejsce, gdy Szaron obejmował rządy. Szas wycofała się z gabinetu jego poprzednika, Ehuda Baraka, który tym samym został zmuszony do rozpisania przedterminowych wyborów. Szas jest trzecią (po Likudzie Szarona i Partii Pracy jego ministra spraw zagranicznych Szimona Peresa) największą partią w parlamencie izraelskim - dysponuje 17 mandatami. Lista Tory ma pięciu deputowanych.
To co pachnie wyborami i wygląda na wybory, może ostatecznie oznaczać elekcję; sam premier jednak tak naprawdę nie chce, by w obecnej sytuacji doszło do wyborów - powiedział w wywiadzie dla radia izraelskiego znany politolog i komentator Jaron Dekel, wskazując także na coraz silniej rysujące się różnice zdań między Likudem a wchodzącą do rządu Partią Pracy. (aka)