Izrael obawia się Iranu
Wicepremier Izraela Szimon Peres powiedział, że rezultaty wyborów prezydenckich w Iranie zapowiadają "ciężkie problemy" dla wolnego świata. Dodał, że obawia się "niebezpiecznej kombinacji" ekstremizmu,
broni niekonwencjonalnej i izolowania się od Zachodu.
26.06.2005 | aktual.: 26.06.2005 15:12
W piątek, w drugiej turze wyborów prezydenckich w Iranie zwyciężył skrajny konserwatysta, Mahmud Ahmadineżad.
W wydanym oświadczeniu wicepremier Peres podkreślił, że "ani pierwsza, ani druga tura wyborów w Iranie nie były wolne, a rywalizacja odbywała się między ekstremistami".
"Kandydaci, podobnie jak rezultaty, wszystko to było z góry ustalone. Jeśli nawet do niedawna wielu Irańczyków myślało, że prezydent (Mohammad) Chatami ma swój własny punkt widzenia, tym razem między kandydatami nie było różnicy."
Triumf islamskiego konserwatysty Ahmadineżada jest interpretowany w Izraelu jako zapowiedź kontynuacji programu nuklearnego przez Teheran i popierania takich skrajnych ugrupowań, jak szyicki Hezbollah, który działa na południu Libanu.
Były dyrektor generalny izraelskiego MSZ, Dawid Kimcze wyraził obawę, że "teraz Europejczykom będzie znacznie trudniej dojść z Irańczykami do porozumienia w sprawach atomowych".