Izba Wydawców Prasy przedstawiła Kodeks Dobrych Praktyk
O ostatecznej zawartości gazety decyduje
redaktor naczelny, wydawca ma chronić redaktora naczelnego przed
naciskami zewnętrznymi, dziennikarze natomiast nie mogą łączyć
swojej pracy z funkcjami publicznymi lub działalnością polityczną -
m.in. takie regulacje znalazły się Kodeksie Dobrych Praktyk,
opracowanym przez Izbę Wydawców Prasy (IWP).
Przyjęty w grudniu zeszłego roku Kodeks zaprezentowano oficjalnie na konferencji prasowej w Centrum Prasowym PAP w Warszawie. Kodeks zacznie obowiązywać od pierwszego marca. Ma on służyć samokontroli wydawców zrzeszonych w Izbie, a także wszystkich, którzy go zaakceptują.
Prezes Izby Wydawców Prasy (IWP) Wiesław Podkański zaznaczył, że Kodeks Dobrych Praktyk różni się od klasycznych kodeksów etyki tym, że zawiera sankcje i "są one dosyć poważne", a o ich zastosowaniu będzie decydował dwuinstancyjny Sąd Koleżeński przy IWP. Jedną z sankcji, którymi będzie dysponował sąd, ma być możliwość wycofania z danego pisma specjalnego znaczka, który otrzymają wszyscy sygnatariusze Kodeksu. Usunięcie takiego znaczka będzie oznaczało, że dany wydawca narusza reguły etyczne opisane w Kodeksie.
Prezes PAP, jednocześnie przewodniczący Konferencji Mediów Polskich, do której należy m.in. IWP, Waldemar Siwiński podkreślił, że opracowanie Kodeksu to ważna inicjatywa, która buduje samoorganizację środowiska i to w bardzo dobrym kierunku.
W Kodeksie zapisano m.in, że wydawca określa jedynie linię programową swojego wydawnictwa, natomiast za realizację tej linii odpowiedzialny jest redaktor naczelny, któremu przysługuje ostateczne prawo decydowania o zawartości tytułu. W związku z tym wydawcy nałożyli też na siebie pewne samoograniczenie - wydawca nie ma prawa w ramach określonych z redaktorem naczelnym "wcinać się" w redagowanie pisma - wyjaśnił członek zarządu IWP i przewodniczący zespołu redakcyjnego Kodeksu Jerzy Baczyński.
Kodeks mówi ponadto, że wydawca dba o to, by działalność wydawnicza i redakcyjna były prowadzone bez zewnętrznych ingerencji. Słowem wydawca ma stanowić ten szaniec ochronny, broniący media przed wpływami z zewnątrz - obojętnie czy dotyczy to wpływów politycznych czy np. nacisków ze strony środowisk reklamowych, czy ofert agencji PR - podkreślił Baczyński.
Dodał, że Kodeks zobowiązuje też wydawcę do przestrzegania zasady wolności wymiany informacji i opinii także wtedy, gdy nie są one zgodne z opiniami wydawcy lub właściciela.
Kodeks mówi też, że dziennikarz nie może m.in. łączyć wykonywanego zawodu z wykonywaniem funkcji publicznych, a także działalnością polityczną, nie może informować nikogo spoza redakcji o treści i terminie publikacji prasowych, nie może pracować dla służb specjalnych.
Kodeks zawiera też rozdział na temat zasad publikacji materiałów reklamowych, który mówi m.in., że nie wolno obiecywać przychylności redakcyjnej reklamodawcom, ogłoszeniodawcom i sponsorom, a dziennikarz nie może przygotowywać materiałów reklamowych.
Według Baczyńskiego lektura Kodeksu będzie dla wielu wydawców, a także pracowników mediów zaskoczeniem. Przeprowadzamy coś, co jest prawdziwą rewolucją moralną w obszarze wydawnictw. Znajduje się w tym kodeksie ponad setka zapisów, niekiedy ingerujących bardzo głęboko w przyjęte praktyki i obyczaje funkcjonowania wydawnictw - powiedział Baczyński.
Sami sobie będziemy patrzyli na ręce. W przypadku, kiedy stwierdzimy, że ktoś narusza zasady, które tu wspólnie przyjęliśmy, mamy prawo, a nawet obowiązek złożenia wniosku do Sądu Koleżeńskiego przy IWP - dodał.
Wiceprezes IWP Grzegorz Gauden podkreślił, że jedną z najważniejszych kar, jakie będą wynikały z Kodeksu, będzie kara infamii. Tzn. publikowanie przez nas orzeczeń Sądu Koleżeńskiego, który uzna, że działania wydawcy X czy Y są niezgodne z Kodeksem Dobrych Praktyk. I to jest moim zdaniem najlepsza metoda pilnowania niezależności mediów od polityków, którzy uważają, że wiedzą jak media powinny wyglądać - podkreślił Gauden.
Według IWP, głównymi powodami, dla których Kodeks powstał, były m.in. wzrastające od wielu lat napięcia między wydawcami, redaktorami naczelnymi a dziennikarzami na tle tego kto za co odpowiada i czym się zajmuje, a także napięcia między poszczególnymi wydawcami. Niepokój nasz wzbudzały też rosnące oczekiwania marketingowe co do upowszechniania kryptoreklamy w mediach drukowanych - powiedział Podkański.
Dodał, że powstanie Kodeksu przyspieszyło też wejście Polski do Unii Europejskiej. Nasi koledzy z Europejskiej Organizacji Wydawców Gazet, jak i z Europejskiej Organizacji Wydawców Czasopism powiedzieli nam krótko: wyregulujcie się sami, bo jeżeli się nie wyregulujecie, to wtedy urzędnicy z Brukseli was wyregulują - powiedział Podkański.