Izba Dyscyplinarna pod ostrzałem "ziobrystów". To było oczko w głowie PiS i prezydenta
Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro oraz jego współpracownicy z Ministerstwa Sprawiedliwości są zawiedzeni działaniem Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która miała być kluczowym elementem rewolucji rządu PiS w wymiarze sprawiedliwości. - Niektórzy sędziowie Izby Dyscyplinarnej niestety ulegają zachowaniu, które powołanie samej Izby miało wyeliminować. Czyli systemu wzajemnej ochrony środowiska sędziowskiego - mówi Wirtualnej Polsce wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
10.06.2021 | aktual.: 10.06.2021 14:41
Przypomnijmy: Zbigniew Ziobro ocenił jako "bulwersujące" orzeczenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego odmawiające uchylenia immunitetu sędzi Beacie Morawiec, której prokuratura chce postawić zarzuty w związku z aferą korupcyjną w Sądzie Okręgowym w Krakowie.
- Decyzja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego dobitnie pokazała, że środowisko sędziowskie nie jest zdolne do samooczyszczenia - stwierdził Prokurator Generalny na specjalnej konferencji prasowej. Przekonywał, że w sprawie sędzi Beaty Morawiec "prokuratura zgromadziła bardzo dobrze udokumentowany materiał dowodowy". Mimo to - jak podkreślił Ziobro - rozpatrująca wniosek o uchylenie immunitetu w II instancji Izba Dyscyplinarna uchyliła orzeczenie zezwalające na dalsze prowadzenie postępowania karnego przeciwko sędzi.
- Jest to decyzja tym bardziej bulwersująca, że nie dotyczy rozstrzygnięcia o winie bądź niewinności sędzi Morawiec. Izba Dyscyplinarna o tym nie orzeka, o tym decyduje sąd właściwy do rozpoznania sprawy. Poniedziałkowa decyzja Izby Dyscyplinarnej odbiera możliwość takiego rozstrzygnięcia - wskazał Zbigniew Ziobro. - Okazuje się, że jest grupa zawodowa, do której nie mają zastosowania zasady prawa, które dotyczą przeciętnego człowieka - stwierdził minister.
Ziobro zapowiedział też, że należy "zapamiętać" nazwiska sędziów Mariusza Łodki i Pawła Zuberta z Izby, którzy wydali rozstrzygnięcie korzystne dla sędzi Morawiec. - Niestety, Izba Dyscyplinarna w osobach pana sędziego Łodko i Zuberta w II instancji uniemożliwiła wyjaśnienie sprawy, w sposób bezwstydny przedstawiając niegodny interes korporacyjny środowiska sędziowskiego nad prawo i ponad zasady, których oczekuje opinia publiczna - powiedział minister.
Wirtualna Polska próbowała skontaktować się z sędziami Łodką i Zubertem. Obaj jednak nie chcą rozmawiać z mediami. - Sędziowie nie są zainteresowani kontaktem z dziennikarzami - powtórzył w rozmowie z WP rzecznik Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, Piotr Falkowski.
Gdy zapytaliśmy rzecznika ID o ostre słowa ministra sprawiedliwości pod adresem sędziów Izby, unikał odpowiedzi. - Oczywiście oglądałem konferencję pana ministra Ziobry. Po przemyśleniu sprawy uznałem jednak, że nie będę się na ten temat wypowiadał - mówi nam Piotr Falkowski.
Wiceminister sprawiedliwości: Izba Dyscyplinarna pod naciskiem sędziów
Politycy obozu rządzącego w rozmowie z WP nie ukrywają rozgoryczenia działaniami Izby Dyscyplinarnej. Mimo że Izba ta miała być "oczkiem w głowie" rządu PiS i prezydenta Andrzeja Dudy. I jednym z najbardziej koniecznych i kluczowych elementów rewolucji w wymiarze sprawiedliwości w wydaniu obozu Jarosława Kaczyńskiego.
- Utworzenie Izby Dyscyplinarnej było konieczne. Poza głośnymi sprawami medialnymi wydała szereg ważnych orzeczeń. Widzimy jednak, że nie wszystkie założenia związane z działaniem Izby udało się osiągnąć, stąd rzeczywiście jest pewna gorycz. Bo niektórzy sędziowie ID niestety ulegają myśleniu i zachowaniu, które powołanie samej Izby miało wyeliminować. Czyli systemu wzajemnej ochrony środowiska sędziowskiego - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Jednocześnie nasz rozmówca podkreśla, że politycy rządu PiS, Porozumienia i Solidarnej Polski nie mają wpływu na rozstrzygnięcia niezależnych sądów. - Sam fakt, że są rozstrzygnięcia Izby Dyscyplinarnej, z którymi się nie zgadzamy, świadczy o tym, iż zarzuty o rzekomej podległości Izby wobec rządu są fałszywe. Na tym polega sądownictwo, że sędziowie swoje rozstrzygnięcia wydają niezależnie - mówi Wirtualnej Polsce Kaleta.
Jak dodaje wiceminister, odnosząc się do decyzji Izby Dyscyplinarnej ws. sędzi Beaty Morawiec: - Nie mieliśmy do czynienia z presją ze strony polityków. Była presja ze strony samych sędziów. Gigantyczna presja, również ze strony części mediów. I to pokazało, kto tak naprawdę naciska na sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - przekonuje nasz rozmówca.
- Kolejne sprawy i rozstrzygnięcia pokazują, że Izba Dyscyplinarna działa samodzielnie. Sędziowie nie słuchają polityków rządzącego obozu i nie są im podlegli. Zastraszani są za to przez innych sędziów RP i polityków opozycji - na każdym kroku. Że będą wyrzucani, szykanowani… Ta mentalność sędziowska jest bardzo silna, skruszenie tego muru wobec oporu całego środowiska nie jest proste - konkluduje wiceminister sprawiedliwości.
Michał Wójcik - minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry - również ze zdziwieniem przyjął uchwałę Izby Dyscyplinarnej SN o nieuchyleniu immunitetu sędzi Beaty Morawiec. Polityk Solidarnej Polski i były wiceminister sprawiedliwości przyznaje, że w interesie Beaty Morawiec byłoby wyjaśnienie podejrzeń - kierowanych wobec niej przez Prokuraturę Krajową - przed niezawisłym sądem.
- Z ogromnym zdziwieniem przyjąłem tę uchwałę Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. W pierwszej instancji sąd zdecydował o uchyleniu immunitetu, a teraz decyzja była niejednomyślna. Sędzia prof. Jan Majchrowski złożył zdanie odrębne. Warto więc zaprosić do dyskusji dwóch pozostałych sędziów i zapytać ich, co mogło być powodem ich decyzji - mówi minister Wójcik.
- To, że nie uchylono immunitetu pani sędzi, działa na jej niekorzyść. Z jednej strony Prokuratura Krajowa kładzie na stół jednoznaczny materiał dowodowy, ale to właśnie niezawisły sąd, przy rozprawie jawnej, powinien rozstrzygnąć tę kwestię. To interes pani sędzi, by nie było żadnych wątpliwości prawnych. Sąd jednak zadecydował inaczej i definitywnie tę sprawę zamknął. Nie potrafię tego zrozumieć - ubolewa polityk Solidarnej Polski, odnosząc się do rozstrzygnięcia Izby Dyscyplinarnej.
Izba Dyscyplinarna: rząd najpierw bronił, teraz krytykuje
Warto przypomnieć, że nie tylko opozycja w Polsce, ale przede wszystkim unijne instytucje nie uznają legalności powołanej przez obóz PiS Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Zdaniem Komisji Europejskiej, "nowy system dyscyplinarny" podważa niezawisłość polskich sędziów, nie oferując koniecznych gwarancji, by chronić ich przed kontrolą polityczną, zgodnie z wymogami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Uzasadniając decyzję, Komisja informowała, że nowy system dyscyplinarny nie gwarantuje niezależności i bezstronności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która dokonuje przeglądu decyzji podjętych w postępowaniach dyscyplinarnych przeciwko sędziom.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro od początku powołania ID SN bronił jej przed krytyką ze strony UE. Przekonywał, że Izba Dyscyplinarna jest wyłaniana przez Krajową Radę Sądownictwa, "która jest w dużo mniejszym stopniu zależna od czynników politycznych, jak ma to miejsce w Niemczech". Zdaniem Ziobry - warto podkreślić, że to opinia sprzed kilku lat - Izba Dyscyplinarna została powołana po to, "by walczyć z patologiami", których dopuszczają się sędziowie.
W 2018 roku minister sprawiedliwości podkreślał, że Izba Dyscyplinarna będzie "uwieńczeniem postępowań dyscyplinarnych dla sędziów i prokuratorów". Bronił także sędziów, którzy zostali powołani do Izby. Dziś Izba Dyscyplinarna jest przez resort sprawiedliwości - ze Zbigniewem Ziobro na czele - oceniana krytycznie.