Iskandery poszły w ruch? Niepokojące informacje o czterech pociskach
Przedstawiciel Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy (DSNS) przekazał, że siły rosyjskie użyły pocisków Iskander w ostrzale miasta Czasiw Jar w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy.
Przypomnijmy, że w sobotnim ostrzale zginęło 15 osób. Za atak w Czasiw Jarze odpowiedzialne są wojska Władimira Putina.
"Spadły orientacyjnie cztery pociski. Według wstępnych ocen ekspertów były to Iskandery" - powiedział Bojcow agencji Ukrinform.
Zobacz też: Kolejny kraj w drodze do NATO. Czas wzmocnić Bałkany Zachodnie
Na Czasiw Jar spadły rakiety. "Według wstępnych ocen były to Iskandery"
Przedstawiciel Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy dodał także, że jeden z ostrzelanych budynków to akademik, w którym mieszkali cywile. "W pobliżu nie ma obiektów wojskowych" - podkreślił Wiaczesław Bojcow.
Do akcji ratunkowej zaangażowano prawie 60 osób. Agencja Ukrinform ocenia, że w blok trafiły dwa z czterech pocisków.
Do ratowników dotarła informacja, że pod gruzami znalazło się m.in. dziewięcioletnie dziecko i jego matka. W niedzielę odnaleziono jedną żywą osobę. Aktualnie pod gruzami pozostaje 23 osoby.
Przypomnijmy, że wcześniej lokalne władze sądziły, że siły okupanta do ataku użyły systemów rakietowych Uragan. W wyniku ostrzału dwie klatki schodowe bloku mieszkalnego zostały całkowicie zniszczone.