ISIS wykorzysta upadek Aleppo?
Państwo Islamskie od początku stara się przedstawiać jako reprezentant i obrońca prawdziwego islamu, w ujęciu organizacji rozumianego jako skrajnie surowy sunnizm. Upadek Aleppo tylko umacnia propagandową narrację, tworzoną przez ISIS, w której szyiccy "apostaci" z Iranu na polecenie "heretyka" alawity Asada są odpowiedzialni za zbrodnie na arabskiej społeczności sunnitów.
21.12.2016 13:21
Faktem jest, że szyici z Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej oraz ochotnicy z Libanu, Iraku, Pakistanu i Afganistanu odegrali niemałą rolę w odbiciu Aleppo, a "Der Spiegel" nazwał to nawet "pierwszym międzynarodowym dżihadem szyickim w historii najnowszej".
Przepowiednia sprzed lat
Portal "Daily Beast" zauważa, że Abu Musab az-Zarkawi, który w czasach amerykańskiej wojny w Iraku kierował odłamem Al-Kaidy, będącym protoplastą ISIS, wiele lat temu przewidział taki scenariusz. Lider terrorystów postulował zjednoczenie "uciśnionych" sunnitów przeciwko "podstępnym" szyitom. Obliczał swoją rozgrywkę na skłócenie obu stron do stopnia, w którym nie będzie już żadnego odwrotu.
Teraz w kraju, w którym większość stanowią sunnici, bastion rebelii upadł po ataku szyitów, alawitów i "innowierców" z Rosji. Spadkobiercy myśli Zakrawiego nie mogli dostać lepszego propagandowego prezentu.
A że samozwańczy kalif Abu Bakr al-Bagdadil jest spadkobiercą myśli Zarkawiego, wiadomo już od jego inauguracyjnego kazania z lipca 2014 roku. Mówił wówczas w jednym z meczetów w irackim Mosulu, że sunnici są obiektem globalnego spisku USA, Rosji, Iranu i wszystkich szyitów. Przy czym tylko ISIS jest prawdziwym obrońcą interesów prawdziwego, sunnickiego islamu. Wizja skrajna, czarno-biała, bez miejsca na jakiekolwiek subtelności.
Teheran chce nadawać ton
Przy czym o ile sojusz Teheranu i Moskwy istnieje w Syrii, nie jest on tak gładki, jak chciałoby to przedstawiać Państwo Islamskie. Rosja była odpowiedzialna głównie za lotniczą kampanię w Aleppo, natomiast Iran za działania lądowe.
Gdy miasto upadło, Rosja była gotowa przejść z pozycji agresywnej do strony proponującej rozwiązanie pokojowe. Jednak irańskie bojówki z miejsca postawiły warunki, których nie mogli spełnić kapitulujący rebelianci. Zażądały odwrotu rebeliantów z szyickich miejscowości w prowincji Idlib, chcieli także uwolnienia swoich towarzyszy broni z niewoli, pokazując tym samym, że zamiast kompromisu wolą do granic możliwości wykorzystać sytuację.
Irańczycy czują się mocni w ewentualnych negocjacjach, bo to ich oddziały okazały się najskuteczniejsze na placu boju. 10 lat temu gen. Kassem Sulejmani z Gwardii Rewolucyjnej usłyszał od ajatollaha Chameneia rozkaz eksportu szyizmu i już po zdobyciu Aleppo zamierza się jak najlepiej wywiązać z powierzonego zadania. We wschodnim Aleppo walczyło od 6 do 8 tys. szyickich bojowników, wielu z doświadczeniem bojowym z Libanu i Iraku.
Irańskim oddziałom przyszło zapłacić wysoką cenę za swoje zaangażowanie. Tylko Hezbollah twierdzi, że w Syrii stracił co najmniej 1,6 tys. członków. W Iraku szyickie bojówki mówią o stratach rzędu kilku tysięcy żołnierzy, których ciała chowano w Nadżafie, jednym ze świętych miejsc szyitów.
Religijne paliwo
Nie jest tajemnicą, że Iran wysyłał swoich bojowników i zagranicznych rekrutów pod pretekstem obrony świętych meczetów i miast, najważniejszych dla szyitów. Z tego punktu widzenia jego motywacje przypominają nawoływania sunnickich fundamentalistów, którzy zachęcaj do udziału w świętej wojnie przeciwko niewiernym. Szyiccy lidery potrafili posunąć się nawet do wzywania do odwetu za porażki z sunnitami sprzed wielu wieków.
Wszystko jest elementem realizacji długotrwałej strategii tzw. szyickiego półksiężyca, a więc ustanowienia strefy wpływu zamieszkałej w większości przez szyicką ludność pod auspicjami Teheranu. Kluczowej roli nie odgrywają kraje, a struktura religijna danych terenów.
Tego rodzaju mocarstwowa, szyicka retoryka to woda na młyn dla reprezentantów Państwa Islamskiego. Dżihadyści wciąż uważają siebie za jedynych obrońców "prawdziwego" islamu - sunnizmu, a ten nurt jest wyznawany w Syrii przez około 3/4 społeczeństwa. Potencjalne zaplecze ludzkie, do którego kierują swoje apele, jest więc liczone w milionach.