Irak może uniknąć wojny tylko przez rozbrojenie
Aby uniknąć wojny Irak musi się całkowicie rozbroić powiedział we wtorek prezydent USA. George W. Bush wyraził nadzieję, że ONZ przyjmie nową rezolucję, która autoryzuje użycie siły wobec tego kraju.
25.02.2003 | aktual.: 25.02.2003 19:27
"Saddam się nie rozbroił. Teraz musi się on całkowicie rozbroić" - powiedział Bush, odpowiadając na pytanie, co jest konieczne, by uniknąć wojny. Prezydent ponownie wyraził przekonanie, że iracki dyktator nie spełni amerykańskich oczekiwań. "Podejrzewam, że znowu będzie próbował oszukać świat" - powiedział.
Bush oświadczył też, że ma nadzieję na przyjęcie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ popieranej przez USA, Wielką Brytanią i Hiszpanię rezolucji, autoryzującej użycie siły. "Nie uważam, żebyśmy potrzebowali drugiej rezolucji" - dodał.
Natomiast obserwatorzy i eksperci w USA uważają, że wniesienie do Rady Bezpieczeństwa ONZ projektu nowej rezolucji w sprawie Iraku może uratować wiarygodność tego organu, ale nie zapobiegnie wojnie z Saddamem Husajnem.
"Do wojny nie dojdzie tylko wtedy, jeśli Saddam Husajn zrobi coś, co przekona USA, że się wyzbywa broni masowego rażenia, ale wydaje się to bardzo mało prawdopodobne" - powiedział politolog z Fletcher School of Diplomacy na Uniwersytecie Tafts w Bostonie Marc Gopin.
Jak podaje wtorkowy "Washington Post", przedstawiciele amerykańskiej administracji mówią dyplomatom w ONZ, że Waszyngton już postanowił zaatakować Irak, chodzi więc tylko o to, czy Rada Bezpieczeństwa poprze inwazję.
Informację o tym, że decyzja już zapadła, przekazał m.in. rządowi rosyjskiemu przebywający w Moskwie podsekretarz stanu John R. Bolton. Jego zdaniem, nie zmieni tego takie czy inne postanowienie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
"Wy nie będziecie decydować, czy jest wojna w Iraku, ta decyzja należy do nas i już ją podjęliśmy. Jest ona ostateczna. Jedyną kwestią jest to, czy Rada się z nią zgodzi" - miał powiedzieć jednemu z dyplomatów w ONZ anonimowy przedstawiciel rządu USA.
Oficjalnie administracja wciąż powtarza, że prezydent Bush "nie podjął jeszcze decyzji" o inwazji.
Rząd USA argumentuje, że Rada Bezpieczeństwa powinna uchwalić nową rezolucję, w której będzie napisane, że Irak narusza postanowienia ONZ, odmawiając rozbrojenia, i daje tym samym mandat do użycia siły. Zdaniem rządu amerykańskiego, nie egzekwując swych własnych decyzji, ONZ utraciłaby autorytet i wiarygodność.
"Oczekujemy, że Rada Bezpieczeństwa dotrzyma słowa i będzie nalegała, aby Saddam Husajn się rozbroił" - oświadczył we wtorek Bush. Zapytany, jakie będą koszty finansowe ewentualnej wojny, odpowiedział: "Szacunki są różne, ale ryzyko bierności, ryzyko narażenia w ten sposób bezpieczeństwa naszego kraju jest dużo straszniejsze niż wszelkie koszty, jakie możemy ponieść".
Jak twierdzą eksperci, administracja prezydenta Busha wcale nie musiała się starać o nową rezolucję Rady Bezpieczeństwa, gdyż rezolucja nr 1441 z 7 listopada de facto daje już mandat do wojny, orzekając, że Irak "istotnie narusza" postanowienia ONZ.
Jak powiedział "New York Timesowi" były minister obrony James Schlesinger, Bush wniósł projekt kolejnej rezolucji na prośbę brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira. Jest on ostro krytykowany w swym kraju za sojusz z USA i przedłużenie dyplomatycznych starań może mu pomóc.
Próbując jednak dodatkowo usankcjonować akcję zbrojną, Bush ryzykuje dyplomatyczną porażkę, ponieważ amerykańsko-brytyjska rezolucja nie ma na razie większości w Radzie Bezpieczeństwa, a jej stali członkowie, Francja i Rosja, zapowiadają weto. (an)