Irak ma projekt konstytucji
Po wielu tygodniach debat i
sporów parlament iracki zakończył wreszcie prace nad
projektem konstytucji, ale szyici i Kurdowie nie zdołali pozyskać
dla niego poparcia arabskiej mniejszości sunnickiej, która uznała,
że dokument zagraża jedności Iraku.
Teraz projekt konstytucji zostanie przedstawiony do akceptacji w referendum ogólnonarodowym, zapowiadanym na październik. Arabscy sunnici zapowiedzieli, że zrobią wszystko, by konstytucja przegrała w referendum.
Brak porozumienia z sunnitami jest niepomyślny dla władz i także dla Stanów Zjednoczonych, które oczekiwały, że projekt ustawy zasadniczej udobrucha tę niezadowoloną społeczność i pomoże osłabić rebelię, szerzącą się prawie wyłącznie na terenach sunnickich. Tymczasem zamiast być katalizatorem zgody narodowej, rokowania nad konstytucją zaostrzyły stosunki z sunnitami.
W niedzielę, kiedy arabscy sunnici odrzucili kompromisowe propozycje szyitów, poczynione po osobistej interwencji prezydenta George'a W. Busha, rząd uznał, że nie ma sensu przedłużać rokowań.
Talabani: projekt jest gotowy
Szyicko-kurdyjska większość w 71-osobowej Komisji Konstytucyjnej parlamentu podpisała w południe poprawiony projekt dokumentu, następnie parlament wysłuchał jego tekstu, a na koniec prezydent Iraku Dżalal Talabani oświadczył, że "od tej chwili projekt jest gotowy"
Talabani wezwał "znany z mądrości naród iracki" do zatwierdzenia projektu w zapowiedzianym na październik referendum ogólnonarodowym, ale arabscy sunnici oświadczyli, że zrobią wszystko, aby konstytucja nie przeszła.
Nie podoba się im, że konstytucja przekształci Irak w federację regionów, potępi partię Baas, podporę reżimu Saddama Husajna, w której dominowali, i za słabo ich zdaniem podkreśla arabską tożsamość Iraku.
Arabscy sunnici stanowią 15-20% spośród 26 milionów Irakijczyków, ale do odrzucenia konstytucji wystarczy dwie trzecie głosów "nie" choćby w trzech z 18 prowincji Iraku. Arabscy sunnici dominują wyraźnie właśnie w trzech z nich: Anbarze, Niniwie i Salahaddinie. Uważam, że jeśli nie będzie fałszowania wyników, ludzie powiedzą "nie" tej amerykańskiej konstytucji - oświadczył jeden z negocjatorów sunnickich, Husajn al-Faludżi.
Władze zamierzają wydrukować pięć milionów egzemplarzy dokumentu i rozdać go Irakijczykom razem z comiesięcznym przydziałem bezpłatnej żywności, docierającym do każdej irackiej rodziny.
Apelując o poparcie dla konstytucji, Talabani dał do zrozumienia, że w przyszłości można będzie wprowadzić do niej pewne zmiany. "Z całą pewnością nie ma takiego tekstu, który byłby doskonały i którego nie można by poprawić, z wyjątkiem świętego Koranu" - oświadczył.
Bardzo staraliśmy się uwzględnić postulaty wszystkich, ale nie dało się tego zrobić. Niektórzy nadal sprzeciwiają się pewnym punktom. Nawet ja mogę mieć pewne zastrzeżenia - powiedział przewodniczący parlamentu Hadżim Hasani, arabski sunnita.
Sunnici się nie wycofają
Negocjatorzy sunniccy wezwali jednak do interwencji ONZ i Ligę Arabską, argumentując, że na początku prac nad konstytucją rząd przyrzekał, iż dokument zostanie przyjęty w drodze konsensusu.
Obiecali mimo to, że nie wycofają się z życia politycznego i wezmą udział w referendum oraz w zapowiadanych na grudzień wyborach powszechnych. To z pewnością ucieszy władze irackie i Waszyngton, gdyż w styczniu większość arabskich sunnitów bojkotowała pierwsze wybory od obalenia Saddama, po części ze strachu przed rebeliantami, a po części w odpowiedzi na apele swoich przywódców.
Teraz nawet jedno z ugrupowań rebelianckich, Ansar as-Sunna, zaczęło rozpowszechniać ulotki z apelem o udział w referendum - i odrzucenie konstytucji.
Projekt konstytucji liczy przeszło 150 artykułów. Początek kwiecistego wstępu brzmi: "My, synowie Mezopotamii, ziemi proroków, miejsca spoczynku świętych imamów, przywódców cywilizacji i twórców alfabetu, kolebki arytmetyki...".
W spornej sprawie federalnego modelu państwa szyici ustąpili sunnitom i poprzestali na umieszczeniu w dokumencie ogólnej zasady federalizmu. Kwestię, jak wielkie mogą być regiony federalne i inne szczegóły pozostawili do rozstrzygnięcia przyszłemu stałemu parlamentowi.
To jednak nie zadowoliło arabskich sunnitów, którzy chcieli - a nie otrzymali - gwarancji, że decyzje w tych sprawach będą zapadać większością dwóch trzecich.
Arabscy sunnici boją się, że federalizm doprowadzi do powstania na południu kraju wielkiego, bo liczącego aż dziewięć prowincji regionu szyickiego, który będzie podatny na wpływy Iranu, rządzonego przez szyickich ajatollahów. Mogłoby to doprowadzić do rozpadu kraju.
Spory o sformuowania
Obawiają się też, że w federacji regionów będą pokrzywdzeni przy podziale dochodów z ropy, której największe złoża znajdują się na południu kraju i na pograniczu irackiego Kurdystanu na północy.
W innym geście wobec sunnitów Komisja Konstytucyjna zastąpiła słowa o zakazie "partii Baas" zakazem "Baas Saddama Husajna", ale to ich nie zadowoliło.
Komisja utrzymała jednak inne sporne sformułowanie, że Irak jest częścią świata islamskiego i że tylko iraccy "Arabowie są częścią narodu arabskiego". Arabscy sunnici domagali się, by uznać Irak także za część "świata arabskiego", a wszystkich Irakijczyków zaliczyć do "narodu arabskiego".
Rząd iracki, mający w Zgromadzeniu Narodowym 217 z 275 mandatów, zapowiadał wcześniej, że podda projekt konstytucji pod głosowanie w parlamencie. Miała to być manifestacja zgody głównych irackich społeczności. Gdy jednak w ostatnich dniach arabscy sunnici odrzucali jedno po drugim "ostateczne" ustępstwa szyitów, władze zrezygnowały z głosowania, aby nie unaoczniać Irakijczykom, że dokument poróżnił szyitów i Kurdów z arabskimi sunnitami.
Tymczasowe prawo irackie nie nakazuje przegłosowania projektu stałej konstytucji w parlamencie. Wymaga tylko, aby parlament "napisał" projekt.
Posiedzenie, na którym odczytano projekt konstytucji, prowadził wiceprzewodniczący parlamentu, szyita Husajn Szahristani. Podano, że przewodniczący, arabski sunnita Hadżim Hasani, był w tym czasie zajęty "innymi sprawami". Hasani pojawił się jednak potem na ceremonii, na której prezydent Talabani ogłosił, że projekt jest już gotowy. Odpowiadał też na pytania dziennikarzy.
Przyznawszy, że sam "mógł mieć" zastrzeżenia do dokumentu, Hasani oświadczył: Teraz jednak powinniśmy pomyśleć o naszym kraju i jego jedności. I dodał: Jeśli ktoś chce coś zmienić, ma ostatnią szansę w referendum.