Interwencja ZSRR w Afganistanie

W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia 1979 roku radzieckie wojska wkroczyły do Afgniastanu

Obraz

/ 11Dziesiątki tysięcy żołnierzy przekroczyły granicę - zdjęcia

Obraz
© Wikimedia Commons

W nocy z 24 na 25 grudnia 1979 roku elitarne radzieckie jednostki powietrznodesantowe opanowały strategiczne lotniska w Kabulu i Bagram w Afganistanie. Dzień później dwie dywizje specjalnie utworzonej 40 Armii przekroczyły granicę radziecko-afgańską. Tak rozpoczynała się interwencja, która okazała się być gwoździem do trumny sowieckiego imperium.

Cel Kremla był prosty - "bratnia pomoc" miała umocnić i utrzymać u władzy rządy komunistyczne w Afganistanie, przeciwko którym toczyło się zbrojne powstanie. Prowadzona przez komunistów walka z islamem wywołała ogólnokrajową rebelię, której czynnikiem jednoczącym była właśnie religia. I choć Moskwa udzieliła swoim wasalom pokaźnego wsparcia, nie potrafili się oni rozprawić się z partyzantami, a widmo klęski stawało się coraz realniejsze.

Radzieccy decydenci uznali, że jeśli nie chcą utracić wpływów w tym strategicznym regionie, muszą sami ubrudzić sobie ręce. Nikt wtedy nie myślał, że atomowe supermocarstwo zostanie upokorzone przez "armię wieśniaków".

Na zdjęciu: radzieccy i afgańscy żołnierze w transporterach opancerzonych w 1988 roku.

(WP.PL/tbe)

/ 11"Sztorm-333"

Obraz
© Wikimedia Commons

Komandosi i spadochroniarze zostali przerzuceni do Afganistanu oficjalnie jako pomoc wojskowa dla komunistycznego prezydenta Hafizullaha Amina. Jednak w rzeczywistości jego los został już przesądzony. Kreml nakazał odsunięcie afgańskiego przywódcy, którego uważał za radykalnego i nieprzewidywalnego, a nawet podejrzewał o agenturalną działalność na rzecz CIA.

Wieczorem 27 grudnia oddziały szturmowe KGB i osławionego specnazu rozpoczęły operację "Sztorm-333". Przebrani w mundury afgańskie żołnierze przypuścili atak na pałac prezydencki w Kabulu. Amin, przekonany, że to zbuntowane jednostki armii rządowej, do końca czekał na radziecką pomoc. Zginął w czasie strzelaniny w rezydencji - nie jest do końca jasne, czy od zbłąkanych kul czy na rozkaz Moskwy. Jego miejsce zajął długoletni agent KGB - Babrak Karmal.

Na zdjęciu: żołnierze specnazu szykują się do misji. Afganistan, 1988.

/ 11Radziecki Wietnam

Obraz
© AP

Radzieccy decydenci byli przekonani, że odsunięcie od władzy nieobliczalnego Amina, który skonfliktował afgańskich komunistów i doprowadził do eskalacji wojny domowej, wystarczy, by nowe władze, przy wsparciu sowieckim, stłumiły ogólnokrajową rebelię. Ich rachuby okazały się jednak błędne.

Wejście wojsk radzieckich do Afganistanu nie tylko nie doprowadziło do pacyfikacji rebelii, ale dolało oliwy do ognia, rozbudzając nastroje nacjonalistyczne i nienawiść do obcego okupanta. Afgańska armia rządowa nie przejawiała większej wartości na polu walki z powodu niskich morale i braku dyscypliny (o wyszkoleniu nie wspominając). W tej sytuacji prawie cały ciężar walk z powstańcami musiały wziąć na siebie wojska ZSRR.

Na zdjęciu: radziecki ciężki śmigłowiec bojowy Mi-24, nazywany przez żołnierzy "latającym czołgiem".

/ 11Święta wojna

Obraz
© AFP

W pierwszym rzucie ZSRR wprowadził na terytorium Afganistanu ok. 80 tys. żołnierzy, których wspierała kilkudziesięciotysięczna armia rządu w Kabulu. Sowieci bardzo szybko opanowali główne ośrodki miejskie, szlaki komunikacyjne, bazy wojskowe i strategiczne instalacje. Nigdy jednak w czasie trwania całego konfliktu nie kontrolowali więcej niż jedna piąta terytorium kraju.

Opór radzieckiej potędze stawili "święci wojownicy", czyli mudżahedini - członkowie różnego rodzaju grup zbrojnych odwołujących się do radykalnego islamu i prowadzących dżihad przeciwko bezbożnym komunistom. Miażdżącą przewagę wojsk radzieckich w uzbrojeniu niwelowali fanatyzmem, zaciekłością i doskonałą znajomością górzystego terenu, który, podobnie jak miejscowa ludność, sprzyjał partyzantom.

Na zdjęciu: mudżahedini w pierwszych latach konfliktu; warto zwrócić uwagę na anachroniczne uzbrojenie.

/ 11Wsparcie z zewnątrz

Obraz
© Wikimedia Commons

Bezpośrednie włączenie się ZSRR do afgańskiej wojny sprawiło, że rebeliantów zaczęły wspierać inne państwa, ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Dzięki temu afgański ruch opory mógł liczyć na znaczne wsparcie logistyczne i dostawy uzbrojenia. W Iranie i Pakistanie powstały setki baz szkoleniowych i zaopatrzeniowych.

Liczba ugrupowań mudżahedinów w czasie wojny sięgała pół setki, ale najwięcej do powiedzenia miało siedem stronnictw polityczno-militarnych. W 1985 roku zawiązały one koalicję pod nazwą Islamski Sojusz Mudżahedinów Afgańskich, znaną również jako "Sojusz Siedmiu". Oczywiście nie trzeba dodawać, że ideologicznie wszystkie bazowały na radykalnym islamie. Religia była zresztą spoiwem łączącym niemal cały afgański ruch oporu.

Na zdjęciu: mudżahedini ze zdobycznymi radzieckimi armatami przeciwpancernymi 57 mm (ZiS-2). Mimo hojnej pomocy z zewnątrz, podstawowym uzbrojeniem w arsenale mudżahedinów była broń zdobyta na agresorze.

/ 11Wojna totalna

Obraz
© Wikimedia Commons

Gdy po pierwszych latach Sowietom nie udało się złamać oporu rebeliantów, rozpoczęli wojnę totalną. W szczytowym momencie w Afganistanie stacjonowało 120 tys. żołnierzy (według niektórych mogło ich być nawet 200 tys.). Na kraj zrzucono z samolotów 20 milionów min przeciwpiechotnych, w tym tzw. miny motylkowe, które wyglądały jak zabawki i przyciągały uwagę dzieci. Armia radziecka zatruwała ujęcia wody i stosowała broń biologiczną oraz napalm i biały fosfor. Sowieci dopuszczali się licznych zbrodni wojennych, stosując terror na masową skalę - pacyfikowali całe wsie, mordowali ludność cywilną, do zdobywania informacji stosowali okrutne tortury, których ofiarą padały nawet dzieci.

Mimo tak drastycznych środków i miażdżącej przewagi w sile ognia, Moskwa powoli zaczynała tracić kontrolę nad krajem. Licząca ponad 200 tys. armia bitnych mudżahedinów, znacząco dozbrojona przez USA i wsparta przez zagranicznych ochotników, którzy przyjechali na "świętą wojnę" przeciwko bezbożnym komunistom, zaczęła zadawać wojskom radzieckim coraz cięższe ciosy.

Na zdjęciu: radziecki żołnierz na warcie w Afganistanie.

/ 11Zabójca dzieci

Obraz
© Wikimedia Commons

Radziecka kasetowa mina przeciwpiechotna PFM-1, ze względu na swój kształt nazywana miną motylkową. Zrzucano ją nad Afganistanem w ogromnych ilościach. Detonacja następowała po deformacji giętkiej obudowy (np. przez nadepnięcie).

Wyglądem i jaskrawym kolorem (produkowano je głównie w kolorze zielonym i brązowym, ale też niebieskim czy czerwonym) PFM-1 przypominała zabawkę, dlatego często trafiała w ręce nieświadomych zagrożenia dzieci. Wbrew rozpowszechnianym plotkom, mina nie została specjalnie zaprojektowana tak, by przyciągać uwagę najmłodszych, lecz nadano jej taki kształt ze względu na pożądane właściwości aerodynamiczne.

U dorosłego człowieka detonacja kończyła się przeważnie utratą kończyny, jednak w przypadku małych dzieci wybuch często prowadził do śmierci. Niektóre modele miały zapalnik czasowy, co powodowało, że eksplodowały w najmniej spodziewanym momencie, np. po zabraniu ich do domu lub w czasie snu.

/ 11Prezenty od Wuja Sama

Obraz
© AP

Najcenniejszym "prezentem" od Stanów Zjednoczonych były ręczne wyrzutnie rakiet ziemia-powietrze FIM-92 Stinger. Te naprowadzane na podczerwień pociski okazały się niezwykle skuteczne przeciwko radzieckiemu lotnictwu, zwłaszcza śmigłowcom, zadając mu dotkliwe straty. Dzięki temu udało się częściowo zniwelować czynnik, który decydował o przewadze Sowietów - panowanie w powietrzu. ZSRR nie tylko tracił więcej maszyn, ale musiał też zmienić taktykę (ataki z wyższego pułapu), która była mniej skuteczna.

Na zdjęciu: mudżahedin z FIM-92 Stinger, fotografia zrobiona już po wojnie, w grudniu 1991 roku. Szacuje się, że CIA dostarczyła do Afganistanu, według różnych źródeł, od 1000 do 2000 Stingerów.

/ 11Okrucieństwa mudżahedinów

Obraz
© AP

W trakcie wojny również mudżahedini dopuszczali się zbrodni, które były swoistą zapowiedzią późniejszego reżimu zaprowadzonego przez talibów. Partyzanci mordowali chłopów, którzy przejęli ziemię wskutek wdrożenia reformy rolnej, często też ofiarą padały dziewczynki uczęszczające do szkoły i ich nauczyciele, także kobiety nieprzestrzegające zasad szariatu, a nawet lekarze - za kontakty z przedstawicielkami płci przeciwnej, które nie były okryte burką. Okrutny los spotykał jeńców, którzy niejednokrotnie byli torturowani i ginęli w męczarniach.

Do tego wszystkiego należy dodać, że choć wspólny wróg jednoczył zróżnicowanych etnicznie Afgańczyków, nie oznaczało to, że nie dochodziło między nimi do wewnętrznych walk na tle narodowościowym, religijnym i politycznym.

Na zdjęciu: mudżahedini na wraku radzieckiego śmigłowca.

10 / 11Ucieczka z afgańskiej pułapki

Obraz
© Wikimedia Commons

Po prawie ośmiu latach bezowocnej walki, w 1987 roku Moskwa ogłosiła, że zamierza wycofać swe wojska z Afganistanu, a cały ciężar walk przenieść na barki lokalnych sił rządowych. Głównym powodem takiej decyzji Kremla był nie tylko niekorzystny przebieg wojny, ale także dojście do władzy reformatora Michaiła Gorbaczowa i zmiany w polityce zagranicznej ZSRR.

Pierwsza połowa radzieckiego kontyngentu wycofała się między majem a sierpniem 1988 roku. Wyjście pozostałych wojsk rozpoczęło się w listopadzie - ostatnie jednostki przekroczyły granicę w lutym 1989 roku.

Po wycofaniu się Sowietów siły rządowe, trawione przez korupcję, dezercje, niskie morale i brak dyscypliny, powoli traciły kolejne terytoria. Na początku 1992 r., mudżahedini zdobyli Kabul. Zwycięzcy utworzyli nowy rząd, a prezydentem kraju został Tadżyk Burhanuddin Rabbani. Ale fakt ten przeszedł bez większego echa. Związek Radziecki już nie istniał, zimną wojnę wygrały Stany Zjednoczone, a świat wkraczał w nową epokę.

Na zdjęciu: kolumna radzieckich wojsk w drodze do domu.

11 / 11Straszliwe konsekwencje

Obraz
© Wikimedia Commons

Bilans blisko 10-letniego konfliktu był przerażający. Liczba zabitych po stronie afgańskiej sięgnęła 1,5-2 mln ludzi, w ponad 90 proc. cywilów; 2-4 mln zostało rannych. Gospodarka Afganistanu leżała w ruinie, status materialny ludności, i tak nędznie niski, obniżył się jeszcze bardziej. Z kraju uciekło 5 mln osób. Przy tych liczbach straty radzieckie były śmiesznie niskie - 15-30 tys. zabitych i kilkadziesiąt tysięcy rannych.

Pośród wielu następstw interwencji sowieckiej w Afganistanie, jedno okazało się mieć wymiar globalny i na zawsze zmieniło bieg historii. To właśnie w czasie tego konfliktu nastąpiło trwające do dziś przebudzenie myśli islamskiej w świecie muzułmańskim. To pod Hindukuszem tworzyła się Al-Kaida, tu swoje pierwsze kroki stawiał Osama bin Laden - wszystko przy wydatnym wsparciu Stanów Zjednoczonych. Wkrótce cały Zachód miał się przekonać, jakiego potwora "wyhodował" u swego boku.

Na zdjęciu: porzucone przez wojska radzieckie czołgi i transportery opancerzone w Afganistanie. W całym kraju można natknąć się na tysiące takich wraków.

Wybrane dla Ciebie
Wybuch w rosyjskiej fabryce. Nie żyją trzy osoby
Wybuch w rosyjskiej fabryce. Nie żyją trzy osoby
Tak Putin ominie lot nad Polską? Pokazano mapę
Tak Putin ominie lot nad Polską? Pokazano mapę
Fatalna pomyłka Rosjan. Zestrzelili własny myśliwiec
Fatalna pomyłka Rosjan. Zestrzelili własny myśliwiec
Wulgarna wypowiedź Trumpa. Mówił o Wenezueli
Wulgarna wypowiedź Trumpa. Mówił o Wenezueli
Putin może świętować? Prasa komentuje spotkanie Trumpa z Zełenskim
Putin może świętować? Prasa komentuje spotkanie Trumpa z Zełenskim
164 drony. Masowy atak Rosji na Ukrainę
164 drony. Masowy atak Rosji na Ukrainę
Zwrócili się z listem otwartym do Rady Ministrów. Zbierają podpisy
Zwrócili się z listem otwartym do Rady Ministrów. Zbierają podpisy
Samochód spadł na tory w Zabrzu. Pasażerowie uniknęli tragedii
Samochód spadł na tory w Zabrzu. Pasażerowie uniknęli tragedii
"Coś szczególnego". Naukowcy odkryli zmianę nad Atlantykiem
"Coś szczególnego". Naukowcy odkryli zmianę nad Atlantykiem
Wypadek na autostradzie A4. Trasa do Katowic zablokowana
Wypadek na autostradzie A4. Trasa do Katowic zablokowana
Niemiecka prasa: Orban to nie bezinteresowny mediator
Niemiecka prasa: Orban to nie bezinteresowny mediator
GOPR ostrzega turystów. W Beskidach panują trudne warunki
GOPR ostrzega turystów. W Beskidach panują trudne warunki