Internet wykpił #ProtestStudentów. Zobaczcie dlaczego
Hucznie zapowiadany na środowy wieczór protest miał zgromadzić w największych ośrodkach akademickich w Polsce tysiące studentów. Kto tak naprawdę się na nim pojawił, jaka była frekwencja i dlaczego po zakończeniu protestu internet zalała fala memów? Zobaczcie sami.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Oprócz średniej wieku demonstrantów, internauci wytykają również fakt, że cała akcja miała być apolityczna, a jej organizatorzy podkreślali, że "są ruchem oddolnym i nie popierają żadnej z partii politycznych".
Tymczasem na protestach w całej Polsce pojawiło się bardzo wiele twarzy kojarzonych m.in. z Platformą Obywatelską, Nowoczesną, czy Komitetem Obrony Demokracji. W niektórych miastach stanowili oni większość protestujących, co nie uciekło uwadze internautów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Od kilku dni zapowiadano, że na ulice wyjdą m.in. studenci we Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi, Krakowie, Warszawie, Toruniu a nawet Brukseli.
Być może z powodu zorganizowania akcji w samym środku tygodnia, lub niesprzyjającej aury i niskich temperatur, na manifestacjach w poszczególnych miastach frekwencja nie powalała.
Mimo apeli o liczne przybycie i rosnącego zainteresowania wydarzeniem w sieci, na miejscu studentów pojawiło się raczej niewielu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Protest studentów odbył się pod hasłem sprzeciwu wobec nagminnego łamania przez Prawo i Sprawiedliwość Konstytucji RP.
"Nie zgadzamy się na łamanie prawa przez rządzących. Wygrana wyborów nie jest równoznaczna z pozwoleniem na robienie wszystkiego, co się chce" - mówili podczas manifestacji w Warszawie organizatorzy protestu.