Internauci kpią z turystów, którzy "utknęli" nad Morskim Okiem. Bezcenne komentarze
We wtorek wczesnym wieczorem grupa ok. 45 turystów "utknęła" nad Morskim Okiem. Informacja szybko obiegła cały kraj, wywołując wśród Polaków ogromne emocje. Internauci kpią z niesfornych turystów.
27.12.2017 | aktual.: 27.12.2017 15:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przerażeni nadejściem zmierzchu ludzie nie mieli latarek i poprosili o pomoc służby. Te jednak odmówiły pomocy tłumacząc, że nie ma zagrożenia życia.
- Zostali nagle bez tych fasiongów, czyli wozów konnych - tłumaczył rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem mł. asp. Krzysztof Waksmundzki.. Z informacji, które przekazywali, wynikało, że fiakrzy mieli zadeklarować późniejszy powrót z Morskiego Oka. - A potem rzekomo się okazało, że już nie jeżdżą - opisywał sytuację. Dodał jednak, że zgodnie z regulaminem Tatrzańskiego Parku Narodowego wozy nie mogą się poruszać po zmroku.
Sytuacja zakończyła się kompromisem. Turyści wracali na piechotę, a nie pojazdami TOPR i policji, jak sobie tego życzyli. Do grupy, która prosiła o pomoc pojechały radiowozy, a następnie "eskortowały" ją, oświetlając maszerującym ludziom drogę. - Powoli, ale jednak szli - relacjonował "ewakuację" rzecznik zakopiańskiej policji.
Informacja o turystach, którzy zbyt późno wybrali się nad Morskie Oko wywołała ogromne emocje. Ludzie piszą, że to już nowa polska tradycja iść na koniec dnia w góry, a następnie wzywać TOPR niczym taksówkę. Dodatkowo zwracają uwagę, że większość 9-kilometrowej trasy to tak naprawdę asfaltowa droga o zerowym stopniu trudności. Wzywanie służb w takim wypadku to nic innego, jak naciąganie podatników na koszty i przejaw wyjątkowego lenistwa.
Sytuację skrupulatnie odnotowali też internauci i satyrycy. W sieci olbrzymią popularnością cieszą się żarty z kuriozalnej sytuacji, jaka zaszła nad Morskim Okiem. Mamy dla was najlepsze z nich.